EN

30.12.2024, 15:43 Wersja do druku

Tak grać i tak sztukę podawać!

„Sztuka wywiadu” Jarosława Mikołajewskiego w reż. Błażeja Peszka w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Anna Czajkowska w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Robert Jaworski

Jan Peszek w 2024 roku skończył 80 lat i wciąż niezmiennie zadziwia – aktorską maestrią, sprawnością warsztatu. Spektakl „Sztuka wywiadu” autorstwa Jarosława Mikołajewskiego, od niedawna grany w Teatrze Polonia, który reżyserował Błażej Peszek, to rodzaj podsumowującego, jubileuszowego benefisu z udziałem i na cześć mistrza. Poznajemy historię pewnego aktora, jego bieżące refleksje, spostrzeżenia dotyczące granych ról, postaci, w które wcielał się z oddaniem. W spektaklu dobrze wybrzmiewają trafne, ucieleśnione myśli, ubrane w aktorskie słowo. Na scenie Polonii spotyka się zgrane i zespolone trio – Jan Peszek, Maria Seweryn i Małgorzata Zajączkowska, skupione na temacie i osobie bohatera.

Pierwszy raz widziałam Peszka w 1985 roku i ten nieznany mi wówczas aktor zaskoczył mnie w pełni – jego „Scenariusz dla nieistniejącego, ale możliwego aktora instrumentalnego” Schaeffera był czymś niezwykłym. A monodram, właściwie „manifest języka aktorskiego” zapowiadał mistrzowską kontynuację. I Peszek rósł, dojrzewał. Do dziś (wierzę, że jeszcze długo). Potem rozmawiałam z reżyserem Mikołajem Grabowskim na jego temat, o wspólnych realizacjach, współpracy, patrzeniu na teatr. Dzięki cennym słowom lepiej poznałam sylwetkę tego krakowskiego wówczas aktora.

W spektaklu według scenariusza Jarosława Mikołajewskiego „ostatni wywiad” artysty z empatyczną dziennikarką to istna karuzela – luźnych przemyśleń, odczuć, skrytych lęków i obaw. Ciepłe, wyrozumiałe i pełne podziwu podejście kobiety, która pewnego dnia zjawia się, aby porozmawiać z zamkniętym w sobie sławnym aktorem, odblokowuje go, odsuwa niechęć do kontaktów z mediami, do wypowiedzi na temat teatru i sztuki gry, kariery okupionej wyrzeczeniem i podniecającą, wypalającą satysfakcją. To spotkanie odmieni naszych bohaterwó, wytworzy niespodziewaną nić porozumienia. Trwałą? Nie wiadomo. Jednak uczta sceniczna gwarantowana!

Krople irracjonalizmu, klasa i awangarda. To trzeba lubić, by docenić. „Sztukę wywiadu”. Smakować w pełni odwołania do dzieł literackich, cytaty z Thomasa Bernhardta, „Sanatorium pod klepsydrą” Brunona Schulza, „Matki” Witkacego, niezapomnianego „Scenariusza dla nieistniejącego, lecz możliwego aktora instrumentalnego” i „Scenariusza dla trzech aktorów” Bogusława Schaeffera oraz dramatów Szekspira. Pojawiają się niepostrzeżenie wplatane słowa Leonarda da Vinci i Friedricha Nietzschego. W podróży przez sceniczne meandry towarzyszą Peszkowi dwie znakomite aktorki – Maria Seweryn w roli dziennikarki i Małgorzata Zajączkowska jako żona głównego bohatera.

Jan Peszek gra brawurowo, z maestrią. Jego artysta – człowiek – władca, odchodząca, wielka osobowość i lord w jednym, to przykład techniki aktorskiej opanowanej i wyćwiczonej do bólu. Ruch, gest, mimika, sprawność fizyczna – tego wymaga ta rola. Peszek dwoi się i troi, a czyni to lekko, pozornie bez trudu. Daje sobie radę z wypijanymi litrami wody, dialogiem w worku, spacerem po wąskiej ścieżce. Może być Julią, Ofelią, Hamletem, twardym bohaterem i miękką kobietą. I oczywiście Pukiem ze „Snu nocy letniej”. Płynnie przechodzi od spraw poważnych do żartu, czaruje barwą i piękną, teatralną dykcją. Nawet spojrzeniem buduje portret artysty-aktora. W dodatku do końca nie opuszcza go nieco wisielczy humor. Tak powstaje pełny wizerunek błyskotliwego indywidualisty, inteligenta zapadającego się pod ciężarem własnego geniuszu, pomieszanego z niemocą i świadomością przemijania, ulotności chwili, nieuchronności upływu czasu. Po prostu końca. A może da się jeszcze coś wycisnąć z życia, dorzucić do artystycznej drogi kolejną perłę? Oczu nie można oderwać od tej gry!

Intrygującemu, nieobawiającemu się groteskowości bohaterowi partneruje sympatyczna dziennikarka, pełna pokory i trochę szalona, choć swobodna i naturalna. W jej postać wciela się Maria Seweryn. Wyczulona na wszelkie niuanse, pozornie zawsze w tle, wyraźnie zaznacza swą obecność. Odmalowuje pejzaż emocjonalny swej postaci, prowokuje i uspakaja – bez sztuczności. I owszem, potrafi z wywiadu uczynić sztukę prawdziwą. W roli żony artysty występuje Małgorzata Zajączkowska. Wytrawna aktorka gra z niewymuszonym wdziękiem, z finezją połączoną z dystansem. Ale tygrysicę też ma w sobie. Widać, że i obie aktorki, i Peszek, świetnie odnajdują się w irracjonalno–realnej konwencji. Poza tym znakomicie dopasowują się do siebie, uzupełniają wzajemnie, bawią się zarówno tekstem, kontekstem, jak i swymi rolami. Nic dziwnego. Przesycone humorem dialogi, charakter bohaterów sprzyjają temu. Może nie ma tu gwałtownych, niespodziewanych zwrotów akcji, zaskakujących zdarzeń, trudnych do rozwiązania sytuacji, ale jest mnóstwo poważnej refleksji, trochę humoru, doskonałość i krągłość słowa. Scenografia Jagny Janickiej jest oszczędna, inaczej niż zmysłowe światło autorstwa Błażeja Peszka i konieczne dopełnienie – muzyka Wojtka Kiwera.

Ten momentami gorzki spektakl ma w sobie słodycz i siłę. Jeśli ktoś tęskni za perfekcją, teatrem niejednoznacznym, z głębią i wieloma warstwami musi tę inscenizację zobaczyć. Dla innych też będzie bez wątpienia to realizacja interesująca, albowiem nudy ani przez moment żaden widz w Polonii nie doświadczy.

Tytuł oryginalny

Tak grać i tak sztukę podawać!

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Anna Czajkowska

Data publikacji oryginału:

27.12.2024