„Podnoszą się na wagach śniadań, rozmów, min” według Sławomira Mrożka, w reż. Sławomira Szczurka, w Teatrze KTO. Pisze Agnieszka Loranc z Nowej Siły Krytycznej.
Spektakl Sławomira Szczurka „Podnoszą się na wagach śniadań, rozmów, min”, powstały w ramach projektu „KTO? Senior!”, efektownie zaktywizował krakowskich seniorów. Przedstawienie wystawione na deskach podgórskiego Teatru KTO zwieńczyło wspólną, wielomiesięczną pracę inspirowaną dramatem Sławomira Mrożka „Wdowy”. Twórcy nie potraktowali go jako satyrycznej opowieści o tytułowych wdowach i ich mężach/kochankach, lecz jako uniwersalną historią o śmierci, o sztuce, jaką jest umieranie.
Aktorzy ubrani w żałobne stroje, przy rozbłysku świateł i elektronicznej, tanecznej muzyki odgrywają na początku psychodeliczny dance macabre. Dźwięki kojarzące się z dyskoteką dla młodzieży łamią wyobrażenie, co wypada a co nie przystoi.
Widzowie, inaczej niż w skutkowo-przyczynowej narracji Mrożka, poznają dwie przeplatające się historie: dwóch pań, które w oczekiwaniu na tajemniczych towarzyszy, wchodzą w dialog ze sobą, i dwóch panów, którzy bynajmniej nie są dla nich kuzynami czy siostrzeńcami, jak zapewniały. Kobiety łączy jeszcze coś innego – zaledwie kilka godzin wcześniej pochowały swoich mężów. Pogrążone w żałobie, zawzięcie spekulują nad okolicznościami ich śmierci. Wdowa Druga z przekąsem zwraca uwagę Wdowie Pierwszej, że stosowała zapewne nieodpowiednie metody wychowawcze względem mężczyzny w sile wieku. Po pierwsze nie przypilnowała jego ubioru, po wtóre wyszedł z domu bez jej zezwolenia, co doprowadziło do śmiertelnego przeziębienia. Wdowa Pierwsza prawi jej podobne morały: dziwi się, że dopuściła do ucieczki męża przez balkon i (o zgrozo!) bez śniadania. Wdowa Druga odpiera atak, tłumacząc, że niesforny małżonek zapewne zjadł śniadanie w mieście i z tego powodu zmarł na niestrawność.
By rozwiać wątpliwości, widzom przedstawiana jest również perspektywa nieboszczyków. Panowie wyszli, by napić się alkoholu i (podobnie jak ich żony) spotkali się przypadkowo. Pomimo próśb Kelnera, obaj chcą zająć ten sam środkowy stolik, który został zarezerwowany dla specjalnej gościni. Gdy mężczyźni dostrzegają nieznajomą, rodzi się między nimi konflikt o jej względy. Jak czytamy w opisie do spektaklu: „Oni – prężą muskuły oraz wspinają się na wyżyny swego intelektu, by zaimponować tej Trzeciej”. Mężczyźni zapominają, że są żonaci, głowią się nad coraz to wymyślniejszymi historiami, którymi mogliby zaimponować Damie. Chcą się nawet rozwieść. W wyniku perypetii postanawiają zawalczyć na szpady o niewzruszone serce kobiety. Giną nie według ars bene moriendi, czyli sztuki dobrego umierania, lecz w haniebnych okolicznościach. Pan Pierwszy pośliznął się na skórce od banana, Pan Drugi, zapewniając, że alkohol nie służy jego zdrowiu, profilaktycznie zażył wraz z szampanem lek na serce, co przyczyniło się do rychłej jego śmierci.
Wdowy, dzięki wręczonym przez Kelnera listom, dowiedziały się, że kochankowie Tristan i Romeo, na których czekały, nie zjawią się, ponieważ… zginęli w pojedynku. Kobiety po wymianie uszczypliwych uwag, dochodzą do konsensusu, iż walka musiała się toczyć o inną kobietę, ich wspólną kochankę, którą identyfikują z tajemniczą Damą przy stoliku. Ubrana w długą czerwoną suknię, okryta welonem, robi na Wdowach przerażające wrażenie. Nie dowierzają, że ich mężowie/kochankowie mieliby zdradzać je z kimś o aparycji Śmierci.
Kelner to jedyna z postaci, która odbiega od normatywnego podziału płciowego. Kobieta wcielająca się w tę rolę (Nina Dragosz / Roma Strzelska), nazywana jest przez gości kawiarni per Pan. Jest to nie tylko gra z konwencją komedii czy dziełem Mrożka, ale silny przekaz, iż teatr, to miejsce metamorfoz, gdzie wszystko jest dla każdego możliwe. Sławomir Szczurek zaproponował wyjątkową, bo wielowymiarową interpretację tej postaci.
Ciekawym pomysłem są także sceny z udziałem Chóru, opowiadającego dowcipy na tematy okołośmiertne. Ubrane w żałobne koronki i czarne sukna trzy kobiety, podchodzą do mikrofonu z teczkami, tak jakby miały wygłosić mowę pożegnalną, lecz prawią o rzeczywistości, w której śmierć staje się tematem tabu, metodą na wzbogacenie się instytucji państwowych, ambarasem przeniesionym z różnych przyczyn w świat wirtualny, czy seryjną procedurą szpitalną. Dzięki tym ironicznym scenom nabiera się dystansu do śmierci, oswaja się lęk przed nią, proces umierania, rozładowuje przez śmiech negatywne emocje.
Teatr KTO kolejny raz udowadnia, że skromna scenografia (kilka czarnych krzeseł i jednopiętrowa kondygnacja ze schodkami), słowa i ruch stwarzają przestrzeń na nieoczywistą interpretację dzieła literackiego. Wiersz Mirona Białoszewskiego „Stołowa piosenka prawie o wszechbycie”, którego fragment jest tytułem spektaklu, wybrzmiewa w finale. Poznajemy wówczas sens obecności stołu, który przez cały czas był umownym rekwizytem. To symbol zacieśniania relacji międzyludzkich, ale i niekiedy budowania pewnego dystansu. W staropolskiej kulturze zajmowanie miejsce przy stole było dyktowane hierarchią płci, statusu społecznego czy pełnionych funkcji. Mrożek, sadowiąc przy stole Śmierć, unieważnił podziały na równych i równiejszych. Jak w przypadku obu Panów, śmierć każdego może zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie. Choć może wystarczyłoby czasami nie siadać, gdzie nie trzeba, patrzeć pod nogi i nie mieszać alkoholu z lekami…
Sławomir Mrożek
„Wdowy”
adaptacja i reżyseria: Sławomir Szczurek
premiera: 1 czerwca 2023, Teatr KTO w Krakowie
występują: Bogusława Bigaj, Elżbieta Kaim, Nina Dragosz / Roma Strzelska, Beata Kowal / Alina Rojek-Stokłosa, Grażyna Ladra / Bożena Gutowska, Bogumiła Simińska, Urszula Torbiczuk / Janina Zarzycka-Bem, Marian Apostoł / Grzegorz Bigaj, Zbigniew Dominiak / Maciej Uliński
Agnieszka Loranc – studentka kulturoznawstwa i wiedzy o mediach na Uniwersytecie Pedagogicznym im. KEN w Krakowie.a