EN

13.04.2023, 08:15 Wersja do druku

„Szewcy” w Teatrze Polskim we Wrocławiu

 „Szewcy” Stanisława Ignacego Witkiewicza w reż. Stanisława Melskiego w Teatrze Polskim we Wrocławiu.  Pisze Artur Duda, członek Komisji Artystycznej IX Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa”.

fot. Mikołaj Pływacz / mat. teatru

Sięgnięcie po Szewców Witkacego w naszych czasach wydaje się niezwykle trafne. Szczególnie w kontekście stawianej przez prekursora teatru absurdu tezy o bezideowości świata, w którym ludzkość umiera „pod gniotem cielska gnijącego, złośliwego nowotworu kapitału”. Trudno nie podzielać życzenia Sajetana: „niech się na śmierć ten świat zaśmierdzi i niech się het do cna wyśmierdzi, to może potem zapachnie wreszcie”. Reżyser wrocławskiego spektaklu, Stanisław Melski, obchodzący jubileusz 45-lecia pracy artystycznej, stawia w swojej inscenizacji na interpretację historiozoficzną dramatu, zarysowując linię rozwoju wydarzeń politycznych jako serii (auto)kompromitacji dyktatur komunistycznych, faszystowskich, potem także matriarchatu i „uślachciającego się” chłopstwa, aż po postdramatyczny finał, w którym na scenę dziejów wchodzą Chińczycy (całkiem dowcipna kreacja Mandaryna Wanga „przepisana” z powieści Nienasycenie i zagrana przez Annę Habę). W centrum wydarzeń scenicznych został umieszczony tron, na który wdrapują się i z którego są zrzucani przez swoich następców kolejni polityczni uzurpatorzy. Szkopuł w tym, że taka liniowa interpretacja procesów historii znacząco osłabia groteskowo-absurdalną wymowę dramatu Witkacego.

Sądzę, że o wiele silniej działają dzisiaj na widza Witkacowskie diagnozy współczesnego stanu ducha ludzkości niż profetyzm, którego naiwność łatwo wyśmiać. Nawet jeśli Szewcy nie należą do utworów choćby zbliżonych do ideału Czystej Formy, aż prosiłoby się o więcej momentów szaleństwa i absurdu, tymczasem w scenografii i kostiumach Marianny Lisieckiej-Syski (prawda: funkcjonalnych) próżno szukać walorów plastycznych właściwych dla awangardowego malarstwa, a „śpiewki”, które mogłyby służyć potęgowaniu groteski, bodaj raz tylko, gdy na scenie pojawiają się chłopi, dają pożądany efekt. Innym problemem spektaklu zdaje się nierówne aktorstwo, wielu wykonawcom (mniejsza o nazwiska) trudno utrafić w odpowiedni groteskowy ton, z rzadka przebijają się iskry czystego humoru (wspomniany Mandaryn Wang, może także „mówiący głosami” Hiper-Robociarz Igora Kowalika). Dariusz Bereski w roli Sajetana ma zadatki na szewca-filozofa, ale z tekstu wyparowały w większości nazwiska myślicieli, które na twarzy każdego inteligenta wywoływałyby z pewnością uśmiech. Szewcy owszem filozofują, ale jakoś tak bez nazwisk.

W sumie: reżyser Stanisław Melski unika jak może „sztuczek z tak zwanego „nowego teatru”, daje widzom jednak w zamian mocno uczesanego, niby-profetycznego Witkacego, do szpiku kości przewidywalnego i mieszczańskiego.

Stanisław Ignacy Witkiewicz, Szewcy, reż. Stanisław Melski, Teatr Polski we Wrocławiu, prem. 28 października 2022.

Źródło:

Materiał własny

Autor:

Artur Duda

Wątki tematyczne