EN

7.11.2022, 14:23 Wersja do druku

Szczęśliwe miejsce, gdzie nikt nie patrzy?

„Czarny to mój szczęśliwy kolor” w choreogr. Michała Przybyły ze Sceny Roboczej na Trzeciej Scenie Teatru Nowego w Poznaniu. Pisze Aleksandra Puk z Nowej Siły Krytycznej.

fot. Maciej Zakrzewski/mat. teatru

Intensywność światła, kolorów, ruchu w premierze poznańskiej Sceny Roboczej „Czarny to mój szczęśliwy kolor” z każdym kolejnym momentem trwania spektaklu rośnie. Niezmienny pozostaje ładunek gorzkich emocji bohatera, ale zacznijmy od początku.

Tytułowa czerń wypełnia całą przestrzeń Trzeciej Sceny Teatru Nowego w Poznaniu, na której gości przedstawienie. Im bardziej sylwetka performera wyłania się z ciemności dzięki rosnącemu natężeniu światła, tym łatwiej zauważyć, że jego kostium jest stylizowany. Strój i gesty Michała Przybyły przypominają postać z elżbietańskiego teatru. Bufiaste, zwiewne rękawy jakby same tańczyły – reagują na każdy ruch tancerza. Tym bardziej, że jego działania nie są płynne, nieco motoryczne, patetyczne i przerysowane. Im dłużej sekwencja trwa, tym bardziej oczywiste staje się, że figury obrazują postać, która się broni bądź ćwiczy ochronę przed przemocą (nie tylko fizyczną), szczelnie zakrywając twarz.

Wdzierające się coraz intensywniej w czerń światło wydobywa tancerza na tle ściany pokrytej wycinkami z gazet i plakatami. Przypomina ona nieco pokój nastolatka. Takim też chłopakiem na moment staje się Michał Przybyła, gdy śpiewa z playbacku niczym gwiazda do wyimaginowanego mikrofonu. Wtedy jedyny raz widzimy jego twarz. Jest to też jedyny moment, kiedy jego ruchy wydają się być swobodne, a on sam czuje się ze sobą dobrze. Mocno zamknięta postawa z pierwszej sceny zmienia się w otwartą. Rysuje się nam postać pewna siebie i świadoma swych gestów, nieograniczająca się i nieograniczana. Możemy z jednej strony potraktować tę scenę jako rozgrywającą się w zaciszu pokoju z dzieciństwa, z drugiej strony, z powodu specyficznej maniery ruchu jako występ drag queen Niemniej nie ma znaczenia, w której z tych sytuacji znajduje się postać. W obu przypadkach miejsca kojarzą się z poczuciem bezpieczeństwa. Na koniec tej sceny performer zasłania twarz kominiarką, w której pozostanie do końca występu.

Przeobraża się w kolorowego ptaka bądź hipnotycznego trytona, mającego przy tym wiele wspólnego z delfinem. Mężczyzna pozbywa się czarnego kostiumu, zostaje w skąpym jaskraworóżowym stroju, wystawia się na pokaz, ale i komentarze widzów. Porusza się, jakby stroszył pióra, czy miotał się jak zniewolone zwierzę, jego działania mogą też przypominać psychotyczny trans. Choreografia składa się ze świadomie kiczowatych figur. Postać być może oczekuje oklasków, nagrody lub zwyczajnie akceptacji, a może stara się jedynie uchronić przed nieprzychylnymi komentarzami. Na koniec staje i patrzy na widzów. Ci w pełnym świetle przyglądają się mu. Co wynika z ciszy, której ustąpiła miejsca czerń? Jak powinien zareagować widz na występ postaci, która się przed nim obnażyła? Czy ta patrząc, chce rewanżu, oklasków? Na pewno stawia nas w niekomfortowej sytuacji.

Michał Przybyła o spektaklu powstałym w ramach rezydencji artystycznej w Scenie Roboczej napisał: „Chciałbym rozszczelnić temat utraconej ekspresji w wyniku depresji. Bazując na prywatnych doświadczeniach pracy w teatrze i na scenie tańca, konkursach i audycjach, doświadczeniach związanych z przymusem ciągłego udowadniania talentu i wszechstronności, spróbuję nazwać emocje, jakie mogą towarzyszyć performerom w momencie oceniania ich przez osoby, które mają władzę i decydują o ich przyszłości”. Przedstawienie bardzo dobitnie realizuje tę idee. Jest szczere, to jego największa wartość. Bardzo doceniam otwartość tancerza, przedstawione emocje są niełatwe, nieprzyjemne.

„Czarny to mój szczęśliwy kolor” może być też dobrym punktem wyjścia do dyskusji na temat wrażliwości i uważności, ponieważ zwraca uwagę na to, że sytuacja wydarzenia performatywnego jest wymianą. Przypomina odbiorcom, że twórca to przede wszystkim człowiek, który stojąc na scenie, może nie czuć się wśród zwyczajowej czerni dobrze, wyczuwać zagrożenie płynące od widzów. Michał Przybyła performuje prośbę o czułość i empatię.

***
„Czarny to mój szczęśliwy kolor”
koncepcja, choreografia, wykonanie: Michał Przybyła
dramaturgia: Marcin Miętus
premiera: 6 października 2022, Scena Robocza w Poznaniu

Aleksandra Puk – studentka III roku wiedzy o teatrze na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Współorganizowała 13. edycję festiwalu Nowa Siła Kuratorska. Publikowała na platformie DziennikTeatralny.pl. Należała do grupy Cienie Teatru, działającej w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu. Brała udział w projekcie Poruszyciele2Wałbrzych.

Źródło:

Materiał własny

Wątki tematyczne