"Trubadur" Giuseppe Verdiego zagości na deskach szczecińskiej Opery na Zamku. Premiera współczesnej interpretacji dzieła w reżyserii Barbary Wiśniewskiej odbędzie się w sobotę.
"Sztuka daje tę nieprawdopodobną możliwość komunikowania się przez wieki, przenoszenia się w czasie. Właściwie ten wehikuł czasu, który jest immanentną częścią sztuki odgrywa tutaj kluczową rolę. Kiedy wtopimy się w to misterium, które będzie się rozgrywało na scenie, zrozumiemy, że emocje, które nam towarzyszą pewnie towarzyszyły też bohaterom w XV wieku. Ale one są pokazane nieco innym językiem, językiem, który rozumiemy" – powiedział dziennikarzom dyrektor Opery na Zamku w Szczecinie Jacek Jekiel.
Podkreślił, że "Trubadur" jest "szalenie wymagający, jest to tytuł trudny i muzycznie, i aktorsko, i inscenizacyjnie". Kierownik muzyczny spektaklu Jerzy Wołosiuk podkreślił, że partytura stawia solistom – odtwórcom ról Leonory, Manrica, Hrabiego Luny i Azuceny "niezwykle duże wymagania".
"Jest to bardzo emocjonalna i bardzo różnorodna partytura. Często, mam wrażenie, pomijana w świecie operowym, a tak naprawdę ta opera aż kipi od emocji" – mówił Wołosiuk.
Reżyserka Barbara Wiśniewska zaznaczyła, że właśnie emocje były dla twórców nowej inscenizacji opery Verdiego "kluczem w myśleniu o postaciach, w interpretowaniu tego dzieła, w interpretowaniu tego libretta".
"Jest taka opinia na jego temat, że jest bardzo ciężko zrozumiałe, bardzo skomplikowane, że historia, którą opowiadają nasi główni bohaterowie nie jest prosta, nie jest linearna. Przede wszystkim bardzo często bohaterowie mówią o tym, co się wydarzyło w przeszłości, nawiązując do aktualnych wydarzeń. Trzeba śledzić napisy, żeby się w tym połapać. Staraliśmy się przeprowadzić państwa przez tę historię tak, żeby zarówno zrozumieć ją w sensie literalnym, ale również żeby podążać za naszymi głównymi bohaterami i za ich emocjami" – mówiła Wiśniewska.
Twórcy podkreślali też rolę chóru; reżyserka dodała, że nie jest on ukrywany, a eksponowany "jako ciało zbiorowe, jako siła, moc, społeczność". "Chór wspiera naszych bohaterów, pomaga, kieruje ich i przekierowuje w ich działaniach" – dodała.
"Trubadur" to historia dwóch rozdzielonych w dzieciństwie braci (Hrabiego di Luny i Manrica – tytułowego trubadura) zakochanych w jednej kobiecie, Leonorze. Czwartą główną bohaterką jest przybrana matka Manrica, Cyganka Azucena. To opowieść o miłości i zemście, a według twórców szczecińskiej realizacji, także o tym, jak decyzje poprzednich pokoleń definiują życie współczesnych.