Na Scenę Im. Jana Banuchy Teatru Polskiego w Szczecinie w lutym powracają spektakle, które miały swoją premierę jesienią ub. roku: monodram Filipa Cembali pt. „MyLove” (spektakl powstał w oparciu o biografię działaczki Milo Mazurkiewicz, która nie wytrzymała presji społecznej i wymogów formalnych, jakie się stawia w Polsce osobom, chcącym dokonać tranzycji) oraz „Elizabeth Costello” z Olgą Adamską w tytułowej roli (przedstawienie jest adaptacją książki noblisty - Johna Maxwella Coetzee’ego).
„MyLove” w reżyserii Rafała Matusza
Spektakl powstał w oparciu o biografię działaczki Milo Mazurkiewicz, która nie wytrzymała presji społecznej i wymogów formalnych, jakie się stawia w Polsce osobom chcącym dokonać tranzycji. To opowieść o tożsamości, walce o siebie, szukaniu wewnętrznej spójności. O samoakceptacji, a także akceptacji społecznej. Pokazuje czym jest Inny w naszej kulturze. Czy jesteśmy gotowi na przyjęcie wszystkich odmian naszego człowieczeństwa czy przyzwyczajenie nie pozwala nam uznać innych kolorów naszej tożsamości? Czy tkwimy w pułapce na ostre podziały, w których czujemy się bezpiecznie? Co z tymi, którzy nie wpisują się w taki podział? Jakie jest ich miejsce? Czy naprawdę jesteśmy tolerancyjni czy tylko to udajemy, a tak naprawdę czujemy się zagrożeni? Opowieść o tym, że nasze człowieczeństwo niejedno ma imię. Jest pochwałą różnorodności.
W monodramie występuje Filip Cembala, który tak opowiada o spektaklu:
- „MyLove” to dla mnie coś znacznie więcej niż monodram. To dramat człowieka „z krwi i kości i wątpliwości” uwięzionego w stereotypach, „więzieniu swojego ciała i surowych, radykalnych ocen”, a na końcu w wykluczeniu. O dojmującej samotności i o ostateczności. Przygotowując się do tego spektaklu próbuję zrozumieć jak bardzo trzeba być doprowadzonym do ostateczności, żeby zdecydować się na zakończenie swojego życia. Czy nie boję się zabierania głosu w tej sprawie? Bardzo, ale wierzę, że ta historia mnie wybrała. Opowiadając historię jednej istoty, opowiadamy historię tysięcy. Żyjemy w czasach, gdzie wykluczenia ciągle mają się „dobrze” - w dobie internetowego linczu i braku konsekwencji, wrażliwe istoty, nierzadko dzieci i młodzież, nie mają narzędzi i szans, żeby nie dać się temu pokonać. Pisząc teksty piosenek do spektaklu, czułem niektóre z nich bardzo osobiście - a to znak, że ixy i igreki nas różnią, ale rodzaje tęsknot, lęków i obaw mamy absolutnie we wspólnym mianowniku.
Miejsce i terminy grania spektaklu „MyLove”:
Teatr Polski w Szczecinie, Scena im. Jana Banuchy:19, 20, 21, 22 i 23 lutego
„Elizabeth Costello” w reżyserii Aleksandry Bielewicz
Elizabeth jest jak Ziemia. Jest zmęczona. Bezradność wobec zła, nietrafione próby wzbudzenia empatii, zapaść wyobraźni u ludzi, sprawiają, że coraz trudniej jej z nimi żyć. Wiecznie apeluje o otwarcie serc, nie tylko na drugiego człowieka, ale na wszystkie inne byty. Tylko że na romantyzm nie ma już czasu. W ciągu najbliższych pięćdziesięciu lat z Ziemi może zniknąć od jednej trzeciej, do połowy wszystkich gatunków zwierząt i roślin. Globalne ocieplenie, którego skutki już odczuwamy, jako hiperobiekt jest nienamacalne, trudne do uchwycenia, więc na co dzień wolimy o nim nie myśleć. Wyparcie to strategia przetrwania. Nasza bohaterka próbuje uniknąć obłędu dzięki pisaniu. Zapraszana na odczyty i wykłady podróżuje z miejsca na miejsce w stanie permanentnego jet lagu. Ciągle pytana o swój literacki hit sprzed lat, próbuje przekierować rozmowy na bardziej palące sprawy, jednak brakuje jej słów, umysł błądzi i kwestionuje sam siebie. Zaczyna zauważać w sobie starość, wstydzi się, jest samotna. Lodowce topnieją po cichu.
W naszej adaptacji Elizabeth trafia na lotnisko, które rządzi się swoimi prawami, absurdalnymi regułami gry. To nie-miejsce, w którym bohaterka utknęła. Aby je opuścić, musi złożyć oświadczenie, powiedzieć, co czuje. Elizabeth, która sama walczy o „czucie” innych orientuje się, że nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Przez lata stworzyła dla siebie pancerz, który miał pomóc jej przeżywać mniej, funkcjonować w świecie, takim, jaki jest. W środku jest krucha. Chowa się za fikcją i za teorią. Okazuje się, że w praktyce znalezienie odpowiedzi na proste pytania takie jak: „co czuję”, „kim jestem”, „w co wierzę”, jest cholernie trudne. Tak samo jak dotykanie innych, reagowanie, działanie.
Pracująca nad oświadczeniem Elizabeth spotyka ważnych dla siebie ludzi i raz jeszcze przeżywa najsilniejsze uczucia, których doświadczyła w życiu. Czy te spotkania pomogą jej przejść przez „bramę"? Czy składając siebie na nowo, przekona innych, że warto czuć? Połączyć ciało z głową, przypomnieć sobie, że dotyk jest tym co pozwala nam przeżyć pełnię istnienia? Czy stać ją jeszcze na bunt? Czy Elizabeth może nas skłonić do zredefiniowania pojęcia człowieczeństwa, uznania wszystkich gatunków za równe, do współistnienia? Costello niczym antyczna bohaterka wieszczy koniec swój i nasz. A może to nowy początek? Spróbujmy wyjść z tej antropocentrycznej depresji i wkroczmy w mrok nieznanego, pozaludzkiego, pełnego potencjału. Z desperacji mogą zrodzić się heroiczne moce. Najgorsza jest obojętność.
Obsada:
Elizabeth Costello - Olga Adamska, Blanche - Katarzyna Bieschke-Wabich, John - Piotr Bumaj, Norma - Dorota Chrulska, Susan Moebius/Piosenkarka - Ola Gurdziel, Magdalena - Lidia Jeziorska, Emmanuel Egudu/Pan Phillips - Sławomir Kołakowski, Sędzia/Rybik - Dariusz Majchrzak, Strażnik Piotr - Marcin Sztendel
Miejsce i terminy grania spektaklu „Elizabeth Costello”:
Teatr Polski w Szczecinie, Scena im. Jana Banuchy:13, 15 i 16 lutego