EN

11.10.2023, 12:06 Wersja do druku

„Szalony” świat Don Kichota

Otoczony książkami, zmęczony ponurym światem, żyjący w świecie kolorowych fantazji Don Kichot postanawia wyruszyć w świat za swoją wymarzoną Dulcyneą. Tak zaczyna się opowieść o błędnym rycerzu z La Manchy. „Nieważne, w jakiej sytuacji jesteśmy, nieważne, co się dzieje wokół nas – wyobraźnia i marzenia to nasza siła” – mówi o tej historii autorka choreografii i libretta do „Don Kichota” Opery na Zamku Anna Hop*, którego premiera już 28 października 2023 roku. O sile powieści Cervantesa, swojej wizji „szalonego” zbawcy świata i autorskich pomysłach na baletowy diament artystka opowiada w rozmowie z Magdaleną Jagiełło-Kmieciak.

fot. Daria Biliak

Magdalena Jagiełło-Kmieciak:

Don Kichot to postać ikoniczna i to nie tylko w literaturze. Co według Pani stanowi o popularności powieści Cervantesa?

Anna Hop:

W postaci Don Kichota zaklęte są uniwersalne życiowe prawdy. W mojej interpretacji to opowieść o marzycielu. Bliższe jest mi romantyczne ujęcie tej postaci, które mówi o podążaniu za ideałami, snami i marzeniami, bez zważania na cokolwiek. Ujmuje mnie jego „szaleństwo” i nie odbieram tego słowa jako pejoratywne. Droga jest ważniejsza od celu. Gdyby nie szedł za tym, o czym marzy, nie przeżyłby tego, co mu się przytrafiło. Wszyscy szukamy celu i sensu w życiu. Dlatego dajmy mu żyć po swojemu. Jeśli chce walczyć z wiatrakami, niech to robi. Najwyraźniej ma taką wewnętrzną potrzebę. Mogę powiedzieć, że w dużej mierze rozumiem Don Kichota. Artyści i marzyciele zazwyczaj porywają się do walki z wiatrakami. (śmiech)

Ale Marius Petipa, autor oryginalnego libretta, wysłał swojego bohatera na dalszy plan…

Może w wątkach, które wybrał i uwypuklił, był większy potencjał do tańca? „Don Kichot” Petipy to prosta historia stanowiąca przyczynek do popisu umiejętności technicznych artystów. Ale dużo zmieniło się w podejściu, patrzymy dalej. Taniec nie jest jedynie formą estetyczną, ale wyraża wiele treści, często takich, których nie można opowiedzieć słowem. To jest jego siłą, którą jako choreografka mam przyjemność operować. We wszystkich baletowych inscenizacjach, które widziałam, Don Kichot w zasadzie tylko chodził po scenie wykonując pantomimiczne ruchy. Ja staram się nadać mu równoważną rolę w stosunku do innych postaci i dać trochę więcej do tańczenia.

Wraz z arcyważną w powieści postacią, wymarzoną Dulcyneą?

Według mnie Dulcynea symbolizuje marzenie, dążenie do celu, wewnętrzną siłę, która rozpala w nas chęć działania. Don Kichot podąża za nią po świecie swojej wyobraźni. Nie interpretuję jej wyłącznie jako kobiety, a ich relacji jedynie jako relacji damsko-męskich. Dulcynea w moim odczuciu symbolizuje poryw serca, który każdy z nas gdzieś w sobie ma.

Widać, że teraz Pani rządzi, a nie Petipa. Co Pani mu zabrała, a co dodała?

Nie o władzę chodzi. Dorobek Petipy oraz jego wkład w rozwój sztuki tańca jest ogromny i niekwestionowalny. Niczego mu nie zabieram i nie dodaję. Tworzę swoją interpretację baletu Petipy, nie „Don Kichota” Cervantesa. W swojej wersji baletu bazowałam na libretcie Petipy i muzyce Minkusa. Niektóre poboczne wątki są nieco bardziej uwypuklone. Zostawiłam prawie wszystkie postaci, niektóre skumulowałam, na przykład Mercedes i tancerkę uliczną zawarłam w jednej postaci i nazwałam ją Carmen. Inaczej też rozwinęłam niektóre wątki. Ojciec Kitri, znajduje swoją drugą połówkę – Oberżystkę – tej postaci nie było w oryginalnym balecie. Rozwinęłam też postać Cyganki z taboru, która nie zawsze pojawia się w klasycznych odsłonach, a którą Don Kichot ratuje. Amorek u mnie pojawia się w całym balecie, nie tylko w białym akcie. Jest kimś w rodzaju Puka ze „Snu nocy letniej” Shakespeare’a. Pomimo dobrych chęci, czasem się myli, a efekty tych pomyłek bywają komiczne. Czy to nie jest piękne wytłumaczenie rzeczywistości? O ile łatwiej byłoby zrzucić całą winę za złe wybory sercowe na Kupidynka. (śmiech) Jak w każdej bajce, pod spodem ukryte są normalne, ludzkie, życiowe prawdy.

Mówiła Pani o tym balecie jako o klasycznym popisie tancerzy. Wiele osób chce właśnie tak „Don Kichota” widzieć, bez drugiego dna?

Nie wiem, jak ten balet chcą widzieć inni. Mogę powiedzieć, jak widzę go ja. W moim odczuciu w „Don Kichocie” nie ma tylko jednego dna, jest ich dużo więcej. To przepiękna forma, zachwycający i zabawny balet, ale i treści w nim zaklęte mogą dać do myślenia. Chciałabym, żeby ten spektakl wywołał pozytywne emocje. Czy się uda? Zobaczymy.

A teraz idźmy na scenę w część „techniczną”. Pani najchętniej porusza się w tańcu współczesnym. Ale w Operze na Zamku zobaczymy emocje podane techniką tańca klasycznego. Czy ten jest w stanie wygenerować inne emocje niż współczesny?

Myślę, że nie ma co porównywać tych technik. Każda z nich to odrębna wartość i stanowi o bogactwie pięknej sztuki tańca. Każdą z nich można opowiedzieć historię, każda z nich daje unikatowe możliwości. Technika tańca klasycznego, w dobrym wykonaniu jest piękna i zachwycająca. Wirtuozeria, precyzja, kontrola nad ciałem, dynamiką, emocjami, nad intencjami… to niezwykle wymagająca i trudna dziedzina. Jednak opowiadanie historii tańcem to nie tylko technika. To też aktorstwo, praca z intencjami. Co ma wyrazić dany ruch? W jakim celu tancerz / tancerka go wykonuje czy przemieszcza się w danym kierunku? Każdy artysta musi wiedzieć, w jakim celu wychodzi na scenę, co chce swoim działaniem i postacią przekazać. Zwracam na to szczególną uwagę.

A muzyka Ludwiga Minkusa napisana do „Don Kichota” mu pomaga?

Jest żywiołowa, dynamiczna, pełna hitów baletowych, wpadająca w ucho. W tym balecie taniec i muzyka wspaniale się uzupełniają.

Zamierza Pani posłużyć się animacjami. Co mają dopełnić?

Animacje są ważną częścią spektaklu. Pełnią zarówno funkcje artystyczne, jak i praktyczne. Przede wszystkim stanowią integralną część historii, popychają akcję do przodu, dopowiadają, dokąd zmierzają bohaterowie, stanowią element humorystyczny. W praktyce dają czas na zmiany techniczne i „przebiórki”, których jest dużo i są bardzo szybkie. Animacje pozwalają mi również nie wprowadzać na scenę konia… (śmiech), tylko przedstawić go w wersji animowanej. Ważna jest też kluczowa scena z wiatrakami. Nie chciałam pokazać jej „fizycznie”. Stwierdziłam, że animacja będzie bardziej subtelna, poetycka.

Spędzimy więc czas zgodnie z Cervantesem, właśnie w Hiszpanii?

W Hiszpanii, czy w świecie wyobraźni Don Kichota? Sama tego nie wiem. Światu wykreowanemu na scenie na pewno nie będzie brakowało bajkowość i karykaturalnego rysu.

Karykaturalnego jak nasz bohater?

Tak. Lubię przerysowanie, kreskówkowość, przeskalowywanie elementów rzeczywistości i ich „podkręcanie”. Mam podobny sposób patrzenia na świat. (śmiech) Karykatura to nic innego jak esencja, tylko wyolbrzymiona. Czym charakteryzuje się Don Kichot?

Jest wysoki, ma chude nogi, parodia rycerza…

Z zewnątrz tak, a wewnątrz? W obsadzie tytułowej postaci mam trzech tancerzy: dwóch z nich jest wysokich, tak jak Don Kichot w pierwszym skojarzeniu, a trzeci – odwrotnie – niski. Wzrost jest absolutnie nieistotny. Ważne jest to, co Don Kichot o sobie myśli. Czy nie jest elementem szaleństwa, przy wzroście metr pięćdziesiąt sądzić, że ma się dwa metry? (śmiech) W tym kontekście niski Don Kichot zyskuje dodatkowy wymiar psychologiczny. Jego wizja siebie jako błędnego rycerza jest wtedy jeszcze bardziej szalona. To dla mnie istota Don Kichota – odwaga bycia sobą, bez względu na ocenę i opinie innych.

Mamy tu swoistą klamrę: Don Kichot żyje początkowo w szarej rzeczywistości, wkracza w świat fantazji i… umiera we śnie w swoim łóżku, w tym samym miejscu, w którym zaczyna się jego historia. Jak to się ma do całej tej bajki, komedii? Co mamy sobie wyśnić?

Nie mogę nikomu narzucać interpretacji, jedynie zaprosić do podzielenia się własnymi przemyśleniami. Z mojej perspektywy z „Don Kichota” płynie nauka, że nieważne, w jakiej sytuacji jesteśmy, nieważne, co się dzieje wokół nas – wyobraźnia i marzenia to nasza siła. Mamy wpływ na rzeczywistość, możemy wykreować sobie piękniejszy świat. Don Kichot umiera, ale żył tak jak chciał, pomimo tego, że nie raz się poobijał. Być może jego podążanie za porywami serca doprowadziło go do śmierci, ale jego życie miało dla niego sens. Na końcu osiągnął swój cel – spotyka Dulcyneę, czyli spełnienie, szczęście i ukojenie.

Czyli paradoksalnie koniec mamy optymistyczny. Dziękuję bardzo za rozmowę.

*** 

*Anna Hop

Choreografka, tancerka, pedagog. Tancerka Polskiego Baletu Narodowego. Absolwentka Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Warszawie i Uniwersytetu Warszawskiego. Choreograficznie zadebiutowała w 2010 r. na deskach Teatru Wielkiego – Opery Narodowej pracą „W malinowym chruśniaku”. Twórczyni spektakli: „Exodus” (2021, muz. Kilar), „Mąż i żona” (2019, muz. Moniuszko, Kostrzewa), „Karnawał zwierząt” (2017, muz. Saint-Saëns), „Pupa” (2015, muz. Syrewicz), „Bajki Ci opowiem” dla Baletu Opery na Zamku (2013, muz. Lutosławski) i wielu innych. W kwietniu 2023 zadebiutowała na scenie The Royal Opera House choreografią „La Gazza Ladra”. Autorka „The Fall of Dora Maar” (2023) – jednej z ośmiu prac w cyklu „Picasso Dance” obok takich choreografów, jak m.in. A. Preljocaj, Mr. Kriss, O. Dubois i C. Cervantes. Autorka choreografii do muzyki Chopina dla L. Lacarry i M. Goldinga, stanowiącej część ich spektaklu „Fordlandia”. Tworzyła choreografie m.in. dla Den Norske Opera and Ballett w Oslo, The Royal Ballet School of Antwerp, Scuola di Danza Il Balletto - Castelfranco Veneto, Teatru Wielkiego – Opery Narodowej, Teatru Narodowego i Akademii Teatralnej w Warszawie. Współpracowała również jako choreografka, autorka ruchu scenicznego i reżyserka przy produkcjach operowych, filmowych, reklamowych, musicalowych, chóralnych oraz spektaklach dramatycznych, galach, teledyskach i miniaturach filmowych. Od 2013 współpracuje z TW-ON, prowadząc w ramach projektów edukacyjnych warsztaty i tworząc liczne spektakle. Laureatka wielu konkursów, m.in.: „Perły Tańca” 2019 – najlepszy spektakl taneczny „Karnawał zwierząt”, XVI Teatralne Nagrody Muzyczne im. Kiepury – tytuł Najlepszego Choreografa roku 2021 za „Exodus”.

Źródło:

Materiał nadesłany