EN

21.11.2022, 15:34 Wersja do druku

Świnki to my

„Trzy świnki i przyjaciele" Szymona Jachimka w reż. Waldemara Wolańskiego w Teatrze Kameralnym w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak.

fot. Roman Bosiacki/mat. teatru

Stara angielska bajka Josepha Jacobsa o trzech świnkach, które z domu rodzinnego wyruszyły w las, z czasem zrobiła światową karierę. Zwłaszcza dzięki przetransponowaniu jej przez jednego z braci Grimm, Wilhelma, na opowiadanie. Potem w różnych adaptacjach zaczęła obrastać w dodatkowe postaci, zyskała wiele rozmaitych wersji fabuły. Choć główna linia dramaturgiczna i przesłanie, pozostały niezmienione.

Pokazują, że nie należy szczędzić czasu i sił, by zabezpieczyć się przed inwazją wroga, którym w przypadku Świnek jest akurat Wilk. Nie przetrwał dom Jagody ze słomy, nie przetrwał też Adasia z chrustu, ale wymagający ogromnej wytrwałości i wielkiego wysiłku dom  Heleny z zaprawy i kamienia.

Jedną z ciekawszych inscenizacji teatralnych, opartą na scenariuszu Szymona Jachimka, w reżyserii Waldemara Wolańskiego, mali bydgoszczanie po raz pierwszy mieli okazję obejrzeć na deskach Teatru Kameralnego 19 listopada 2022.  Ponieważ spektakl przeznaczony został dla widzów od lat pięciu, jego realizacja jest stosunkowo prosta, wolna od zbędnych udziwnień i podtekstów. Tak w fabule, narracji, jak i konstrukcji. Ale ciekawie przy tym ubogacona w postaci i przesłania kierowane też do towarzyszących w teatrze maluchom dorosłych.

W adaptacji Szymona Jachimka w miejsce  grimmowych rodziców pojawia się jako opiekun bardzo kochający Jagodę, Adasia i Helenę, choć pochodzący z Afryki, Wujek Guziec ciekawie tu prezentowany przez Łukasza Przykłockiego. Dlaczego? By objawić dzieciom absurd rasizmu, strachu przed innością, zwrócić uwagę, m. in. na to, że kolor skóry czy zwyczaje, warunkują czynniki zewnętrzne np. klimat, tradycje, środowisko, ale serce ludzkie jest u wszystkich zawsze takie samo. Dlatego zwycięża tu dobro. Bydgoskie „Świnki” wyruszają do lasu w poszukiwaniu porwanej przez wiedźmę Roszpunki, bohaterki innej zapisanej przez braci Grimm ludowej baśni. I udaje się im ją odebrać.

fot. Roman Bosiacki/mat. teatru

A i nawet bajkowy złoczyńca w końcu ulega resocjalizacji. Z humanitarnych powodów Wilk staje się wegetarianinem i ostentacyjnie miast świnek chrupie wielką marchew.

Całość inscenizacji wzbogacona o piosenki do słów Anny Mochalskiej i Szymona Jachimka, rytmiczną muzykę Artura Guzy i przystające do niej układy choreograficzne Joanny Wolańskiej, sprawia, że akcja niczym w musicalu biegnie żwawo i wartko.

Niezwykle ważnym i ciekawym elementem tej inscenizacji są stosunkowo nieczęsto stosowane w spektaklach w takiej ilości lalki hybrydowe. Są to swego rodzaju „lalko- kostiumy” wdziewane przez aktorów niczym narciarskie kombinezony. Tyle że nie do końca. Albowiem ręce lalek poruszane są częściowo ramionami animatorów, a częściowo wznoszone przez nich na drutach. Maski pochylone ku przodowi, pozwalają na wymianę spojrzeń między aktorami a widzami, i co ważne nie tłumią dźwięcznie brzmiących głosów; szczególnie Heleny, animowanej przez Natalię Kłodnicką czy zaprawionego w musicalowych realizacjach nie tylko w Bydgoszczy, Filipa Łacha w postaci Adasia. Choć poruszanie  się i praca z taką lalką przez półtorej godziny wymaga od aktorów  niezwykłej sprawności fizycznej i siły, to nasze „Kameralne” świnki radzą sobie z nimi koncertowo. Zwłaszcza Jagoda Julii Witulskiej tańczy i zwinnie, i z gracją.

Paweł Klowan jest również bardzo giętkim Wilkiem, a Joanna Pilska zachwyca wdziękiem prawdziwej Wróżki  i pięknym kostiumem.  Zresztą oprawa plastyczna Joanny Hrk w ogóle oryginalnie się prezentuje, jak choćby spowite w paczworkowate pasma  niby kory wędrujące drzewa, ciekawie uplecione, utkane czy wzniesione przez bohaterów domy, zdominowana przez  zieleń, fiolet i błękit przestrzeń lasu.

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Anita Nowak