EN

1.07.2024, 11:15 Wersja do druku

Studium psychopatologii

„Metoda na serce. Śledztwo” Katarzyny Szyngiery i Mirosława Wlekłego w reż. Katarzyny Szyngiery w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Katarzyna Harłacz w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Bartek Warzecha

Spektakl Teatru Powszechnego „Metoda na serce. Śledztwo” został zainspirowany serialem podcastowym „Śledztwo Pisma” – reporterską serią nagrań audio, publikowaną regularnie przez Fundację Pismo, która podejmuje ważne tematy społeczne. Warszawski Powszechny stworzył przedstawienie na podstawie dziennikarskiego dochodzenia, które ujawnia patologiczne zachowanie pewnego małżeństwa bezwzględnie manipulującego i wykorzystującego innych ludzi do własnych celów.

Serial „Śledztwo Pisma” opowiada historię Agaty i Jana – małżeństwa, które dopuściło się wielu nadużyć względem innych ludzi, a także względem przysposobionych dzieci. Nie mogąc poradzić sobie z opieką nad przysposobionymi dziećmi, niepotrzebnie faszerowali je lekami psychotropowymi, by mieć nad nimi kontrolę. Dopuszczali się także ich molestowania. Z zimną krwią manipulowali ludźmi i wykorzystywali innych. Dziennikarskie śledztwo w sprawie nadużyć Agaty i Jana prowadzone przez reportera Mirosława Wlekłego trwało latami. Opieszałość organów ścigania, które wymigiwały się brakiem odpowiednich przepisów oraz niestabilność decyzji sądów wydłużały całą sprawę, na czym głównie cierpiały ofiary fatalnego małżeństwa.

Tę bardzo ciekawą i jednocześnie przerażającą historię bierze na warsztat reżyserka Katarzyna Szyngiera, przekładając ją na język teatru. Tytuł „Metoda na serce” nawiązuje do sposobu manipulacji stosowanej przez Agatę – udawała poważne problemy z sercem, wzbudzając przerażenie, poczucie winy i poczucie odpowiedzialności u osób, które temu zdarzeniu towarzyszyły.

Pierwsza część spektaklu rozpoczyna się sceną uwodzenia przez Agatę jednej ze swych ofiar – Justyny. Ciekawie przedstawiona jest niepewność i niejasność sytuacji. Z początku spotkanie może pokazywać prawdziwą bliskość dwóch osób, jednak delikatna niepewność w zachowaniu ofiary jest pierwszym, dobrze zaznaczonym sygnałem ukrytej przemocy. Stopniowo sytuacja zaczyna się klarować, ale zanim to nastąpi widz pozostaje w niepewności, która raczej osłabia zainteresowanie niż intryguje. Przez dłuższy czas widz (przecież świadomie przychodzący do teatru) zostaje wtłoczony w ramy medium filmowego – na scenie pojawia się ekran, na którym wyświetlany jest film ukazujący długi proces manipulowania kolejnymi ofiarami. Zapewne ten obszerny fragment monotonnej telenoweli miał na celu ukazanie faktycznie przedłużającego się procesu klarowania się wiedzy na temat fatalnego małżeństwa. Jednak to założenie nie do końca się sprawdziło. Pomysł, że film był wynikiem rejestrowania przez Jana z ukrytej kamery zachowań innych, podkreślając jego rolę jako podglądacza i manipulanta, nie jest do końca przekonujący. Wprowadzenie medium filmowego jako dominującego w teatrze przez tak długi czas nie jest dobrym rozwiązaniem.

Po dosyć długiej i monotonnej operze mydlanej następuje zmiana energii – pojawiają się nowe wątki, postaci, akcja przenosi się w inne, różne miejsca. Od tego momentu spektakl nabiera rumieńców i staje się naprawdę wciągający. Główną postacią jest teraz dziennikarz, który swoją energią, chęcią zgłębienia tematu, fascynacją problemem i głęboką potrzebą odkrycia prawdy nadaje ton całej drugiej części. Dynamiczne zmiany i pojawiające się nowe fakty sprawiają, że spektakl staje się coraz bardziej interesujący. Oczywiście, temat sam w sobie jest intrygujący, ale to w drugiej części jego przesłanie wybrzmiewa najpełniej.

Postaci w tym spektaklu są świetnie rozrysowane i zagrane. Aleksandra Bożek jako Agata jest wspaniała – jej słodkie i naturalne gierki wydają się być stosowane bez żadnego wysiłku. Grzegorz Falkowski również doskonale oddaje postać Jana – jego dobitny, wyraźny głos i mocna postawa mogą sprawiać wrażenie stabilnej, zdrowej osobowości. Jednakże jego nieco przestarzały ubiór sugeruje, że mentalnie pozostaje infantylnym chłopcem, który zatrzymał się na pewnym etapie i już się nie rozwija – potrafi z wyższością prawić kazania innym, ale brakuje mu zdolności dojrzałego i szerszego spojrzenia na świat. W rzeczywistości Jan był księdzem, który zrezygnował z kapłaństwa, ale pewien sposób bycia i traktowania ludzi w nim pozostał, np. wywyższanie się i perorowanie wyroków względem innych. Jednak zdrowa moralność nijak się do tego wszystkiego miała.

Podsumowując, jest to interesujący spektakl poruszający ważny temat psychopatologicznych zachowań ludzi, z którymi każdy z nas może się kiedyś spotkać. Choć pierwszy akt jest zbyt monotonny, drugi nabiera dynamizmu sprawiając, że przedstawienie staje się bardziej wciągające. „Metoda na serce. Śledztwo” zmusza do zadawania pytań o to, dlaczego w ogóle dochodzi do tego typu zachowań, nie daje jednak prostych odpowiedzi, bowiem temat jest naprawdę złożony.

Tytuł oryginalny

Studium psychopatologii

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Katarzyna Harłacz

Data publikacji oryginału:

01.07.2024