Logo
Recenzje

Struktura okrucieństwa

11.04.2025, 11:38 Wersja do druku

„Bękarty Bernadetty” Katarzyny Błaszczyńskiej w reż. Gabriela Gietzky'ego – spektakl dyplomowy Szkoły Aktorskiej Teatru Śląskiego w Katowicach. Pisze Henryka Wach-Malicka w portalu Ślązag.

fot. Przemysław Jendroska/mat. teatru

Tej poprzeczki wyżej postawić się już chyba nie dało. I pokonać jej w lepszym stylu też… chyba nie. Jeśli mierzyć sukces przedstawienia ciszą na widowni, to „Bękarty Bernadetty” - spektakl dyplomowy Szkoły Aktorskiej Teatru Śląskiego – lokują się w czołówce.

Przedstawienie „Bękarty Bernadetty” poraża opowiadaną historią, ale zdumiewa też dojrzałością młodych wykonawców, którzy nasycają swoich bohaterów psychologiczną prawdą. A zadanie, jakie postawił przed nimi ten aktorski egzamin, było wręcz karkołomnie trudne.

Sztuka Katarzyny Błaszczyńskiej oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, które wstrząsnęły opinią publiczną, gdy na jaw wyszły nieludzkie metody, stosowane wobec podopiecznych w zabrzańskim ośrodku wychowawczym Sióstr Boromeuszek, przede wszystkim przez siostrę Bernadettę. Psychopatyczna sadystka, obdarzona talentem autokreacji, przez lata uprawiała swój proceder (bo trudno nazwać jej działania inaczej), wmawiając władzom i społeczeństwu miasta, że poświęca się naprawianiu życiowych ścieżek trudnej, patologicznej, młodzieży. W rzeczywistości ośrodek był wielką fabryką udręki, okrucieństwa i deptania godności, a skargi młodzieży, jeśli w ogóle miały szansę wydostania się poza mury ośrodka, traktowano jako przejaw bezczelnej niesubordynacji.

Na scenariusz „Bękartów Bernadetty” składają się głównie fakty, udramatyzowane w tekście przez autorkę w spójny i przejmujący, sposób, ale… Ale fakty, dokumenty i brutalność opowieści na etapie tekstu… pozostają! Cała siła emocjonalnego wydźwięku spektaklu spoczywa na umiejętnościach młodych aktorów, którzy muszą słowa sztuki zinterpretować! 

Muszą sprawić, by widz uwierzył w koszmar bohaterów, choć na scenie prawie nie ma dosłowności, nie ma epatowania biciem po twarzy, szykanowania, dręczenia, głodzenia, męki dzieci. Czasem wykonawców wspiera rekwizyt (poplamione prześcieradło, muszla klozetowa, brudne wiadro). Czasem to tylko markowanie zachowań, od których cierpnie skóra (zabawa we fryzjera), a czasem nuta liryzmu (scena nieśmiałego pocałunku).

fot. Przemysław Jendroska/mat. teatru

Moim zdaniem właśnie w docenieniu słowa, jako nośnika emocji, tkwi praprzyczyna sukcesu tego przedstawienia. Dzięki temu spektakl z potencjalnej, zbyt często eksploatowanej w teatrze, „sceny dokumentu” zmienia się w uniwersalną opowieść o wielu podtekstach. Nie bez znaczenia jest także młody wiek aktorów, niewiele przecież starszych od swoich bohaterów, dzięki czemu „Bękarty Bernadetty” zyskują na autentyczności i sile wyrazu.

Nie sposób wreszcie przecenić roli, jaką dla spójności, ale i wieloznaczności spektaklu, odegrał reżyser Gabriel Gietzky. Doświadczony twórca trzyma przedstawienie żelazną ręką. Na Scenie w Malarni nic nie dzieje się bez przyczyny i nic nie wymyka się spod kontroli, choć sceny zbiorowe są tu liczne i inscenizacyjnie skomplikowane. Nie ma jednak mowy o tym, by „trzeci plan” stał bezczynnie i czekał na swoją kolejkę. Dzieje się wiele, ale to „wiele” zawsze ma swój sens i swoje znaczenie. Precyzyjna konstrukcja tekstu pozwala zresztą na przeplatanie scen zbiorowych z aktorskimi duetami, dzięki czemu każdy z młodych aktorów ma możliwość zaprezentowania swoich umiejętności. Nie tylko interpretacji tekstu, ale też pracy z ciałem, głosem i gestem.

Dobrym pomysłem było też wprowadzenie niepokojącej, a pięknej teatralnie, sceny z maskami. Całkowicie odmienna od realistycznego charakteru całości, niepokoi i kusi widza możliwością własnej interpretacji. Dla mnie te maski są symbolami traum, które towarzyszą ludziom skrzywdzonym przez całe życie Bo trauma to nie jest złe wspomnienie; trauma to nieusuwalny ból, który oblepia osobowość człowieka na zawsze i pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie. O tym jest ten spektakl.

„Bękarty Bernadetty” można będzie zobaczyć na Scenie w Malarni Teatru Śląskiego także 20 i 21 maja oraz 20, 21 i 22 czerwca.

Tytuł oryginalny

Struktura okrucieństwa. Henryka Wach-Malicka recenzuje „Bękarty Bernadetty” Katarzyny Błaszczyńskiej. Spektakl dyplomowy Szkoły Aktorskiej Teatru Śląskiego

Źródło:

www.slazag.pl
Link do źródła

Autor:

Henryka Wach-Malicka

Data publikacji oryginału:

11.04.2025

Wątki tematyczne

Sprawdź także