EN

19.10.2021, 08:10 Wersja do druku

Stacja "Lalka"

"Lalka" wg Bolesława Prusa w reż.  Radosława Rychcika w Teatrze im. Fredry w Gnieźnie. Pisze Maryla Zielińska, członkini Komisji Artystycznej Konkursu Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej Klasyka Żywa.

fot. fot. Dawid Stube / mat. teatru

Tym razem Radosław Rychcik nie zaskakuje przeniesieniem klasycznego utworu w realia kultury popularnej (najczęściej amerykańskiej). Lalkę Bolesława Prusa umiejscowił na stacji kolejowej, nie bez zgody z powieścią, przecież zwrotne momenty akcji tam się właśnie dokonywały. Dużą scenę gnieźnieńskiego teatru zabudowuje stylowa, ażurowa konstrukcja dworca kolejowego – ma coś jednocześnie z lekkości i finezji świdermajerów i solidności metalowych konstrukcji à la Gare du Nord czy Wrocław Główny. Posadzkę wyściela mozaika, tor ginie w kulisach – to jasno oświetlone miejsce zdarzeń, które za tło ma ginącą w mroku architekturę wnętrza. Łukasz Błażejewski zaznacza w dekoracji delikatność, z jaką reżyser będzie opowiadał o przełamywaniu się epok, o kształtowaniu się nowego człowieka, o jego podróży w głąb siebie. Warszawa, Paris, Zasławek, Skierniewice… Nie tylko szyldy informują o zmianach miejsca akcji, sygnalizuje je też element ruchomy, zazwyczaj jeden – sklepowa witryna, czy stół w jadalni Łęckich. Wagon kolejowy wahadłowym ruchem wwozi i wywozi bohaterów z kulisy, bywa też miejscem zdarzeń – tam rozgrywa się słynna scena, w której Stach rzuca Beli w twarz: „Farewell, miss Iza, farewell!”.

Aktorzy mijają się w kulisach, nie starając się budować iluzji sytuacyjnej, dotyczy to także dialogów. Tekst podawany jest niemal rezonersko (co podkreśla użycie mikroportów), efekt obcości budowany jest również przez głos narratora, który płynie z offu. Reżyser myśli o bohaterach Prusa jak o typach, stąd zapewne obsadzanie niektórych aktorów w kilku rolach, czy kostiumy, które mimo że nie mają zamiaru trzymać się epoki, to jednak stylizują postaci ostrą kreską popkultury. Taki też w pierwszych scenach wydaje się Stanisław Wokulski – podróżnik z plecakiem, wzbogacony na Wschodzie kupiec, niemal przysłowiowy Żyd-handlarz.

Epicki nurt życia, z zegarem w centrum, który daje poczucie panowania nad rzeczywistością, pęka pod wpływem emocji, duchowych przemian głównego bohatera. Wokulski przedstawiony jest w tych momentach jako człowiek współczesny. Maciej Hanczewski tańczy jak na klubowej imprezie, gdy panna Łęcka daje Stachowi nadzieję, to widzimy długie solo zwrócone w głąb sceny. Liczy się ekspresja całego ciała, a nie mimika. Podobnie jest w czasie próby samobójczej, gdy horyzontalną perspektywę zdarzeń zakłóca zasysająca moc ostatecznej katastrofy, potrzeba samozniszczenia – z głębi sceny najeżdżają oślepiające światła lokomotywy. Finał powieści jest otwarty, nie wiemy, co zrobił ze sobą Wokulski. Radosław Rychcik zostawia publiczność z pustą sceną, a raczej z opustoszałym dworcem. I tu raz ulega słabości do pop kultury, słuchamy piosenki, oczywiście po angielsku i znaczącej…

Reżyser nie kryje inspiracji esejem Olgi Tokarczuk Lalka i perła. Stąd w jego adaptacji silne motywy podróży, pociągu, samopoznania, obecność narratora, a w zasadzie obserwatora, pustki rozumianej jako próżnia. Aktorzy dobrze odnajdują się w tej formule teatru, także debiutująca Pola Dębkowska, tegoroczna absolwentka wrocławskiej szkoły teatralnej. Jej Izabela Łęcka już w pierwszej rozmowie z Wokulskim prezentuje się jako osoba o przymiotach może nie „perły”, ale i nie „lalki”. Radosław Rychcik pokazuje Wokulskiego w rozbłyskach zdarzeń, w kalejdoskopie ludzi, w których Miss Iza jest jedną z przemykających komet, prawda że bardziej oślepiającą od innych. Człowiek czynu, świetnie rozpoznający świat (naukowa pasja) i ludzi (jednym spojrzeniem potrafi oszacować ubranie Izabeli i wie też, komu i jak pomóc); człowiek, do którego dobro wraca i ocala (Wysocki), ale nie w sensie egzystencjalnym. Co jest elementem, który pogodziłby go ze światem? On sam?

fot. fot. Dawid Stube / mat. teatru

Samorozpoznanie? Gnieźnieńska Lalka zostawia nas z tymi pytaniami. Nie jest czytaniem lektury pod hasłem, co autor miał na myśli.

Licealna młodzież, z którą miałam okazję oglądać spektakl, odwzajemniła się twórcom skupieniem, żywo zareagowała na wyzwolony taniec, ale aktorów nagrodziła krótkimi brawami. Szkoda. W Empiku Lalkę i perłę podał mi młody człowiek z komentarzem, że ta książka otworzyła mu oczy na powieść Prusa, pokazała, jak w ogóle można czytać, i znakomicie pomogła na maturze.

Lalka według powieści Bolesława Prusa, Teatr im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie, reż. Radosław Rychcik, premiera: 9 października 2021.

Źródło:

Materiał własny

Wątki tematyczne