„Baśń o Aladynie i o lampie cudownej. Klechda sezamowa” Bolesława Leśmiana w reż. Anety Jucejko-Pałęckiej w Teatrze Lalka w Warszawie. Pisze Anna Czajkowska w Teatrze dla Wszystkich.
Pierwsza inscenizacja z cyklu mini-premier w Teatrze Lalka, oparta na baśni ze zbioru „Klechd sezamowych” Bolesława Leśmiana i wystawiana na nowej scenie (jeśli mamy na myśli pomysł, a nie nowej, gdy mówimy o przestrzeni teatru), udała się znakomicie. „Baśń o pięknej Parysadzie i o ptaku Bulbulezarze” pomału podbija serca małych teatromanów, a już twórcy i pomysłodawcy, aktorzy Aneta Jucejko-Pałęcka i Wojciech Pałęcki, proponują kolejną magiczną podróż do wschodnich krain, czyli spektakl pod tytułem „O Aladynie i o lampie cudownej”.
Bohaterem „Baśni o Aladynie i o lampie cudownej” (jednej z opowieści „Księgi z tysiąca i jednej nocy”) jest syn zmarłego, ubogiego krawca Mustafy, Aladyn. Wielki czarnoksiężnik Roeoender, udając brata Mustafy, wprasza się do domu matki naszego bohatera, wdowy Marudy, na obiad. Maruda, początkowo nieufna wobec gościa, pod wpływem pięknych słów daje się przekonać co do jego dobrych intencji. Czarodziej obiecuje, że zajmie się chłopcem, czyniąc z niego kupca. Razem udają się na przechadzkę i zakupy. Gdy dochodzą do jaskini, „stryj” rozkazuje Aladynowi odsunąć kamień, a potem wejść do ukrytego pod ziemią skarbca i zabrać z niego starą, naftową lampę. Aladyn, podejrzewając podstęp, nie oddaje cennego przedmiotu. Za karę „stryjaszek” zamyka go w mrocznej grocie. Z pomocą młodzieńcowi niespodziewanie przychodzi magiczny duch, mieszkaniec zaczarowanej lampy, którego Aladyn nieświadomie wzywa. Potężny duch ma moc spełniania życzeń i młody bohater skwapliwie z tego korzysta, zwłaszcza gdy chce zdobyć serce pięknej księżniczki Badlurbudury, córki sułtana. Dowiedziawszy się o tym, wielki czarownik przygotowuje zemstę. Oczywiście wszystko zmierza ku szczęśliwemu końcowi, choć Aladyn musi pokonać wiele przeszkód i wykazać się nie lada odwagą.
W przyjaznej maluchom przestrzeni, wśród dywanów i poduszek, twórcy proponują dzieciom spotkanie z panem Leśmianem i jego niesfornym bohaterem. Aladyn nie jest najlepszym synem – unika pracy i całymi dniami bawi się z rówieśnikami (a nawet nicponiami). Po śmierci ojca ubogi, bez żadnego fachu w ręku młodzian, choć bystry i zdrowy, nie chce pomóc matce w utrzymaniu skromnego domostwa. Jednak w końcu, mimo swych wad i przywar, przełamuje złe nawyki, pokonuje wewnętrzne opory i staje mądrym, dbającym o matkę, dojrzałym mężczyzną. Dzięki temu, że Aladyn jest początkowo tak uparty, leniwy i przekorny, łatwiej go zrozumieć i identyfikować się z nim. Baśń uczy dzieci, że każdą słabość można pokonać i nikt nie jest idealny. Ale nie tylko. Dzięki „bajkowości” trudne problemy zawsze stają się łatwiejszymi. Bez nudnego dydaktyzmu i nachalności, twórcy spektaklu przekazują maluchom wiele cennych myśli, choć muszę dodać, że leśmianowska opowieść to przede wszystkim niezwykłość świata Wschodu i magia ukryta w finezyjnym tekście autora. Wprawdzie realizatorzy, biorąc pod uwagę wiek widzów, zdecydowali się na adaptację tekstu Aleksandry Rembowskiej i duży skrót narracji (oryginalna baśń jest długa), w niczym to dzieciom nie przeszkadza. Mniej dialogów, brak niektórych postaci, pewne uproszczenia wątków, „arabesek” rodem z „Księgi tysiąca i jednej nocy” nie dziwią – twórcom chodziło o przybliżenie zawiłej wyobraźni autora i uczynienie jej zrozumiałą dla najmłodszych. Starszym – mi również – brakuje trochę wyrafinowania, kunsztu, specyficznej skojarzeniowości, neologizmów i erudycji Leśmiana. Jednak elegancja, synkretyczność, fantazyjność, atmosfera i egzotyczny czar Orientu pozostały.
Przedstawienie ujmuje humorem i łagodną, „teatralną” grozą, która nie przeraża maluchów. Dzieci, przytulone do swych najbliższych, lubią się bać. Ponadto urok inscenizacji przenosi je do innej, fantazyjnej rzeczywistości, pozwalając na smakowanie chwil spędzanych z Aladynem, Marudą, Badlurbudurą i sułtanem. Prosta, ale pomysłowa, „orientalna” scenografia pozostaje jednym z zauważalnych atutów realizacji. Światło, które ze zwykłej lampy czyni rzecz rodem z nierzeczywistego świata, zachwyca nie tylko najmłodszych. Zabawne i starannie wykonane lalki przyciągają wzrok (sułtan z poduszki jest niepowtarzalny!). Do tego naturalność, z jaką grają aktorzy i animowane przez nich postacie tworzą znakomitą nić porozumienia z dziećmi. W każdym spektaklu z cyklu „Klechd sezamowych” muzyka jest grana na żywo, tym razem również. Młodzi artyści – skrzypaczka Aniela Blachura i wiolonczelista Kajetan Pałęcki – radośnie, z wyczuciem towarzyszą dzieciom w przygodach wśród egzotycznych klejnotów, czarodziejskich lamp i dywanów.
Spektakl z ciekawymi rozwiązaniami scenograficzno-przestrzennymi, z udziałem prostych, pięknych i pomysłowych lalek przemawia do wszystkich dziecięcych zmysłów, działa na wyobraźnię. Aktorzy oraz muzycy upraszczają rzeczy skomplikowane, ale podkreślają każdy intrygujący aspekt przedstawienia – także językowy. Dzięki temu leśmianowski czar i magia na długo pozostają z widzami.