Hamburski Thalia Theater wystawił szokującą sztukę Elfriede Jelinek "Ulrike Maria Stuart" [na zdjęciu] w której noblistka przypomina dramat niemieckiego terroryzmu lat 70. Wciąż jest się o co spierać - pisze Adam Krzemiński w Polityce.
Podczas spektaklu w hamburskim teatrze widzowie mogą sobie porzucać bombami wodnymi do podobizn znanych polityków z wyraźnie zaznaczonymi genitaliami. Ja też chciałem zostać terrorystą na niby, ale trafiłem w kogoś w pierwszym rzędzie. Jednak na wszelki wypadek wszystkich przykryto folią. Gdy w nas widzach odzywały się biesy, na scenie aktorzy tarzali się w farbie, krzycząc w transie "Gówno, gówno, gówno". Dramat niemieckiego terroryzmu lat 70. kończył się medialnym fajerwerkiem. I tak właśnie jest w rzeczywistości. Hamburski Thalia Theater wystawił dramat austriackiej noblistki tuż przed wielką debatą w niemieckich mediach wokół amnestii dla pary terrorystów Frakcji Czerwonej Armii (RAF), skazanych na wielokrotne dożywocie za porwanie i morderstwa w 1977 r. Ostatecznie prezydent Kohler ułaskawił Brigitte Mohnhaupt, ale nie Christiana Klara, dziewięciokrotnego mordercę, który nadal marzy o "spowodowaniu klęski planów kapitału" oraz rozwianiu "zm