„Skok wzwyż” wg scen. Szymona Adamczaka na motywach książki Macieja Jakubowiaka „Hanka. Opowieść o awansie” w reż. Wojtka Rodaka w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Tytułowy skok odgrywa tu rolę zarówno metaforyczną, jak i faktyczną. Mamy bowiem istotnie opowieść o tym sporcie, odnosząc sukcesy, w którym nasi bohaterowie upatrują szansy na lepsze życie, ale i o próbach wejścia (wskoczenia właściwie) choć szczebelek wyżej w drabinie społecznej, próbach owego - awansu społecznego, którym tak kusił swoich obywateli PRL. Nasza bohaterka, Hanka, bardzo chciała skakać, ale – cóż – nie pozwoliła jej na to matka, traktując sportowe zapędy dziecka jako fanaberię. Ale dzieci Hanki będą mieć zupełnie inny start… Aktorom TD towarzyszy na scenie p. Ewa Błasiak, opowiadająca (no właśnie – grająca czy występująca?) historię swoją i swoich dzieci, zarówno w tamtych dawnych czasach, jak i już po przełomie 1989 roku. Nowy ustrój ten skok wzwyż jakby ułatwił. Oby się tylko skakać chciało…
Dość osobliwie odebrałem ten spektakl. W kilku bowiem miejscach zdecydowanie buntowałem się przeciwko temu, co widzę i słyszę, przeciw zarówno formie i treści, może w jakimś zaczepnym nastroju tego wieczoru byłem, dopatrując się tu i ówdzie niezręczności czy łatwizn, a nawet mielizn. Tymczasem uważnie obejrzany do końca Skok wzwyż dał mi nie tylko zadowolenie artystyczne (mój ulubiony związek frazeologiczny z recenzji Słonimskiego), ale nawet zdarza mi się doń myślami wracać.