Siedzę nad mapą Polski i rysuję linie łączące w jeden organizm sojusznicze sceny teatralne. Co wynika z takiego podziału? - zastanawia się Łukasz Drewniak na łamach Kultury - dodatku do Dziennika.
Nieformalne przymierza twórcze i unie personalne między ośrodkami i miastami skutkują podobieństwem repertuarów, stylem prowadzenia teatrów, korzystaniem ze zbliżonego kręgu reżyserów. Dzięki nim nastąpiło wreszcie długo wyczekiwane sprofilowanie polskich scen. Teatr ułatwił życie widzom, którzy mogą z mniejszym ryzykiem planować wizytę na przedstawieniu. Na nowy sezon mapa programowych sojuszy będzie jak znalazł. Zaznaczam jednak, że mój arbitralny podział nie obejmuje wszystkich ważnych teatrów, które wybrały tak zwaną splendid isolation. Nie chciałem także zawrzeć w nim żadnej deprecjonującej sugestii. Zacznijmy od tzw. "linii Maginota", którą wyznaczają teatry Osterwy w Lublinie, Współczesny w Warszawie i Nowy w Poznaniu, Słowackiego w Krakowie i Śląski w Katowicach. Z lotu ptaka może i przypomina ona okopy św. Trójcy, ale to złudzenie. Dyrekcjom teatrów z tej grupy bardziej chodzi o wyłuskanie z chlubnej przeszłości tych element