To piękny pomysł, że telewizja publiczna w tygodniu przed Wielką Nocą wraca do korzeni polskiego teatru i transmituje premierę nowej inscenizacji "Historyi o Chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskiem" Mikołaja z Wilkowiecka. To kiepski pomysł, żeby przy okazji zapomnieć, że prawdziwy renesans zainteresowania dramatem pasyjnym miał miejsce za czasów PRL, a jego sprawcą był nie kto inny, tylko Kazimierz Dejmek - pisze Tomasz Miłkowski w Dzienniku Trybuna.
Dodajmy od razu, że transmisja miała zasięg ograniczony do odbiorców TVP Kultura, niszy przeznaczonej dla kulturomaniaków, a więc, że przeprowadzono ją bez wiary, iż widowisko oparte na jednym z najwybitniejszych tekstów staropolskich byłoby w stanie zainteresować ludzi spoza branży i okolic. Może i ten brak wiary miał swoje uzasadnienie, bo jednak ta nowa wersja "Historyi" w wykonaniu Teatru Wierszalin pod kierunkiem Piotra Tomaszuka artystycznie nie dorównuje staropolskim kompozycjom Kazimierza Dejmka, który przywrócił ten zapomniany tekst do teatralnego życia. Zapowiadając wydarzenie w głównym wydaniu Wiadomości nie wspomniano jednak nazwiska Dejmka ani Schillera, napomykając tylko, że "Historyją" interesowali się wcześniej wybitni twórcy. Dopiero w rozmowie przed kamerami po premierze (w TVP Kultura), red. Drewniak zauważył mimochodem, że lewicowi artyści tacy jak Schiller i Dejmek wystawiali "Historyję", ale tematu nie rozwijał. Nie mogę się