EN

27.03.2024, 09:02 Wersja do druku

Schron przeciwczasowy

„Schron przeciwczasowy” wg Georgiego Gospodinowa w reż. Marcina Wierzchowskiego w Narodowym Starym Teatrze. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.

fot. PAP/Łukasz Gągulski

Rzecz powstała na podstawie książki Georgi Gospodinova o – upraszczając – klinice leczącej ludzi z Alzhaimera przy pomocą jednego dobrego wydarzenia z przeszłości. Wspomnienie Janiny (Anna Dymna) jest słodko-gorzkie, bo to był moment, w którym milicja przeszukuje ich mieszkanie szukając papierów męża opozycjonisty, ale także ostatnia chwila, gdy jej rodzina jest w komplecie. Drugim pacjentem jest Wiesław Serafin (Jacek Romanowski), który wraca z synem (Michael Rubenfeld) z Izraela do Polski, tutaj poznaje donoszącego nań konfidenta. Jest jeszcze historia właścicielki tegoż sanatorium (Małgorzata Gałkowska), która zatrudnia młodą asystentkę, i - buduje w klinice scenografię z lat 80-tych, żeby pacjenci lepiej się w swoich szczęśliwych chwilach mogli odnaleźć. 

W każdym razie na scenie dzieje się bardzo dużo, niczym w telenoweli i może właśnie dlatego tym razem mnie nie „wzięło”. 

Co prawda - jak to Starym - spektakl jest wspaniale zagrany - ale było w tej narracji coś, co mnie nie dotknęło, może jakaś wzięta z serialu telewizyjnego umowność, wykluczająca prawdziwość i podważająca wiarygodność opowiadanej historii, jakby - czegoś było w tym spektaklu za dużo: za dużo się działo, za dużo mówiło, za dużo pokazywało. I może zabrakło właśnie czegoś niedopowiedzianego? Sam nie wiem, ale chciałem wyjść ze teatru walnięty niczym obuchem, jak po łódzkich Idiotach czy po Friedmanach w Ludowym.

Prawdopodobnie chciałem za bardzo.

Tytuł oryginalny

SCHRON PRZECIWCZASOWY

Źródło:

www.rafalturow.ski/teatr

Link do źródła

Autor:

Rafał Turowski

Data publikacji oryginału:

26.03.2024