„Kim jest Pan Schmitt?” Sébastiena Thiéry'ego w reż. Aldony Figury z Wydziału Produkcji w Małej Warszawie. Pisze Maria Dworzecka w Teatrze dla Wszystkich.
Wydział Produkcji w połowie maja zaprezentował w Małej Warszawie najnowszą premierę spektaklu „Kim jest Pan Schmitt?”. Gorzką tragikomedię Sébastiena Thiéry’ego o granicach konformizmu na scenę przeniosła Aldona Figura, stawiając pytanie, czy lepiej jest płynąć pod prąd, czy jednak z nurtem rzeki.
Kolacja, podczas której po raz pierwszy zadzwonił telefon jest początkiem serii surrealistycznych zdarzeń w życiu głównego bohatera, które znajdą swój o tragiczny finał. W mieszkaniu Jean Claude’a i Nicole Baran dzwoni telefon, którego nie mają, w szafie znajdują cudze ubrania, na ścianie zamiast portretu matki wisi obraz psa, a klucz nie pasuje do zamka w drzwiach. I wciąż dzwoni telefon z powracającym pytaniem: czy to pan panie Schmitt?
Jean Claude (Andrzej Zieliński) nie może zrozumieć lawiny absurdalnych zdarzeń. Żona (Monika Krzywkowska) początkowo tak samo zdezorientowana jak on, z dużo większą łatwością i pewnością wchodzi w rolę pani Schmitt, niemal od razu przyjmując za swoje hasło „Schmittowie to my”. Mimo nakręcającej się spirali niedorzeczności, Jean Claude wręcz rozpaczliwie próbuje sam siebie zapewnić, że nie zmyślił tego, co mu się przydarzyło. Gdy zrezygnowany poddaje się otaczającemu go szaleństwu, za sprawą córki, o której istnieniu nie wiedział (Alma Asuai) dowiaduje się prawdy o sobie jako o Schmitcie. Prawdy, w którą nie chce wierzyć i nie będzie się z nią potrafił pogodzić.
Spektakl z inteligentnie zarysowaną fabułą, bawi do łez. Duża w tym zasługa całego zespołu aktorskiego, a przede wszystkim Andrzeja Zielińskiego, tworzącego postać zagubionego doktora Barana, któremu cały świat wmawia, że jest doktorem Schmittem, autentycznie zagubionego, momentami zbuntowanego, aż nareszcie przestającego podważać otaczające go absurdy, naginając swoje granice. Świetną rolę stworzyła też towarzysząca mu na scenie Monika Krzywkowska w roli łatwo przystosowującej się do nowych sytuacji żony oraz Michał Piela jako policjant służbista i Antoni Pawlicki jako psychiatra posługujący się niekonwencjonalnymi metodami badań.
„Kim jest Pan Schmitt?” pozostawia z pytaniem, czy lepiej zaakceptować rzeczywistość jaką widzimy, czy dociekać prawdy o sobie i o świecie. Główny bohater znajdując się w sytuacji kafkowskiej nie ma z niej dobrego wyjścia. Może wszystko, co go spotkało jest karą za zło, którego Pan Schmitt do siebie nie dopuszcza? Czy jego historia mogłaby nie mieć tragicznego finału? Czy lepiej byłoby, gdyby doktor Baran/Schmitt nie próbował dowiedzieć się kim naprawdę jest i poprzestał na wizji świata przedstawianej mu przez otoczenie? A może wtedy i tak, jak u Kafki, spotkałaby go kara za zbrodnię zaniedbania?