EN

20.09.2021, 17:46 Wersja do druku

Satyra na psychiatrów i psychoterapeutów

mat. teatru

"Nerwica natręctw" Laurenta Baffie w reż. Artura Barcisia w Teatrze Gudejko w Warszawie. Pokaz w Hotelu Gołębiewski w Karpaczu. Pisze Piotr Grosman w Teatrze dla Wszystkich.

W sobotni (18.09) wieczór na scenie teatralnej Hotelu Gołębiewski w Karpaczu zostało wystawione przedstawienie “Nerwica natręctw” (tytuł oryginalny: “Toc Toc”) autorstwa Laurenta Baffie w przekładzie Witolda Stefaniaka i w reż. Artura Barcisia, zrealizowane przez Teatr Gudejko w Warszawie. Pomysłodawcą i koordynatorem wydarzenia była firma EMY.

Skrót Toc pochodzi od nazwy jednostki chorobowej – troubles obsessionnels compulsifs – bliżej nam znanej jako nerwica natręctw. Termin stał się inspiracją dla francuskiego pisarza, humorysty i reżysera Laurenta Baffie, który w swoich utworach często podejmuje problem obsesji myślowych i towarzyszącemu im lękowi. Napisana w 2005 komedia, wystawiana była przez kilka sezonów w Theatre du Palais Royal w Paryżu i przyniosła dużą popularność nie tylko we Francji, a nawet została sfilmowana przez jedną z hiszpańskich wytwórni pt.: “Puk, puk” (2017) z udziałem Rossy de Palmy.

Głównym tematem spektaklu są zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. W poczekalni u popularnego psychiatry spotykamy zniecierpliwionych pacjentów oczekujących na pomoc w rozwiązaniu swoich problemów natury psychicznej. Twórcy doskonale odmalowali portret socjologiczny zgromadzonych tam ludzi, którzy przy okazji reprezentują różne grupy społeczne, zawody, poglądy.

Najstarszy z towarzystwa, emerytowany prawnik Federico, a dla przyjaciół po prostu Fred, mistrzowsko zagrany przez Zdzisława Wardejna, zmaga się ze schorzeniem charakteryzującym się m.in. notorycznym przeklinaniem (zespół Touretta). Fredowi trudno powstrzymać się od rzucania wyzwiskami, co już na początku doprowadza do małego nieporozumienia. Liczne tiki ruchowe i werbalne, które przerywały jego wypowiedzi w najmniej odpowiednich momentach wzbudzały wśród widzów nie tylko śmiech, ale także refleksję i zwykłe współczucie.

Kolejny pacjent – taksówkarz Vincent (świetny Andrzej Zieliński) obsesyjnie wszystko przelicza (arytmomania). Pomimo tego, że jego natręctwo jest bardzo irytujące, jego matematyczny geniusz zaskakuje i zachwyca. Pełna kompleksów laborantka Blanca (udana rola Katarzyny Ankudowicz) ma obsesję na punkcie czystości, musi mieć pewność, że nie naraziła się żadnym bakteriom (nozofobia). Jej torebka wypełniona jest kosmetykami, płynami dezynfekującymi i papierem. Neurotyczny młody projektant gier komputerowych Bob (znakomity Rafał Królikowski) boi się stanąć na liniach i jest niewolnikiem symetrii. Chłopak cierpi również na natrętne ustawianie przedmiotów zgodnie z osią symetrii. Wszystko, co ma pod ręką, musi być perfekcyjnie ułożone. Niezwykle pobożna Maria (żywiołowa Jowita Budnik) zaopatrzona w dewocyjne atrybuty cierpi na fobię nieustannego, natrętnego sprawdzania tego, co zrobiła, czyli tytułowy Toc. Z kolei nieśmiałej i cichej Lili (wzruszająca Karolina Sawka) problemem jest powtarzanie słów lub całych wyrażeń nawet po kilka razy z rzędu (palialia).

Trzeba przyznać, że wśród salw śmiechu towarzyszących rozmowom pacjentów wypatrujących spóźniającego się lekarza, otrzymujemy całkiem profesjonalny opis schorzeń, z którymi zjawili się u specjalisty o nazwisku dr Stein. Ich wspólna zabawa grą planszową stanie się w pewnym momencie zabiegiem nadającym sens temu, co wymyka się oczywistemu znaczeniu. Banalne, zabawne rozmowy, kilka czułych pocałunków, niezobowiązujące uściski przełamią uprzedzenia, ułożą się w przekonującą figurę celowości życia.

Brawurowo zagrany i zrealizowany spektakl “Nerwica natręctw” został uhonorowany nagrodą dziennikarzy na VIII Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów “Sztuka plus Komercja”. Wszyscy aktorzy wpasowali się w swoje role i przedstawili różne rodzaje zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych tak, że można było dobrze zapoznać się z każdym z nich. I wszystkim udaje się stworzyć pełnokrwistą postać pacjenta.

“Nerwica natręctw”, może nieco przesycona komizmem słownym i sytuacyjnym, warta jest obejrzenia. Bo to sztuka, która nie tylko bawi. Uważny widz znajdzie w niej wiele mądrości i wartości, które warte są promowania ale i przemyślenia w kontekście naszego życia. Nie brakuje tu bowiem konkluzji dotyczących empatii, pracy grupowej czy też dzielenia się mądrością życiową. Temat zaburzeń OCD, które wciąż traktowane są jak temat tabu, ukazany jest w nieprzesadzony i nieinwazyjny sposób. A sam finał zaskoczy niejedną osobę.

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła