Logo
Recenzje

Rytuał przyjścia

2.07.2025, 12:56 Wersja do druku

„Z Tobą rosnę” w choreogr. i reż. Eweliny Adamskiej-Porczyk, w Teatrze Pinokio w Łodzi. Pisze Piotr Grobliński w „Kalejdoskopie”.

fot. mat. teatru

Teatr Pinokio od lat przygotowuje spektakle dla najmłodszych, a nawet dla najnajmłodszych widzów, zwanych „najnajami”. Takich, którzy jeszcze nie są w stanie śledzić fabuły, gdyż mają od kilku miesięcy do trzech lat. Teatr inicjacyjny narodził się we Włoszech, ale zdobywa coraz więcej zwolenników także w Polsce. Obecnie „Pinokio” ma w repertuarze cztery tego rodzaju przedstawienia. Najnowsze, „Z Tobą rosnę”, jest w tej grupie wyjątkowe – adresowane bowiem nie tylko do najnajów, ale też do „najnajnajów”, czyli do widzów w wieku… prenatalnym. Na znakomitym plakacie do przedstawienia widzimy kobiece dłonie czule obejmujące ciążowy brzuch. To już naprawdę wczesny start w życie teatralne.

Na premierze, owszem, były kobiety w ciąży, przeważały jednak matki i ojcowie z dziećmi już urodzonymi (te nienarodzone to też dzieci, to oczywiste, skoro robi się dla nich przedstawienia). Pociechy wraz z rodzicami zasiadły w wygodnym, wymoszczonym poduszkami „gnieździe” na środku sceny. Mogły siedzieć, kłaść się, chodzić, bawić się, słowem – czuć się swobodnie. Między nimi niczym dobra wróżka z jakiejś zaczarowanej krainy przechadzała się aktorka Ewa Wróblewska, która śpiewała, opowiadała, czytała, proponowała różne formy aktywności. Zapraszała widzów małych i dużych do swojej bajki, pełnej czułości opowieści o oczekiwaniu na urodzenie dziecka. Gdy nadszedł „ten moment”, wyjęła i zaczęła animować lalkę małego chłopca. Żółte kręcone włoski mogły kojarzyć się z niemowlęctwem, choć ubranko i rysy twarzy podpowiadały nieco straszy wiek przedstawionej postaci. Z Tobą, mamo, rośnie się szybko. Ale w tytule chodzi też chyba o to, że z dzieckiem – dzięki miłości – rośnie (wzrasta) także mama. Piękne, optymistyczne przesłanie.

Przedstawienie na różne sposoby oddziałuje na zmysły bardzo młodej publiczności. Spokojna, minimalistyczna, wykonywana na żywo muzyka, miękkie tkaniny, z którymi dzieci mają kontakt, światła rzucające na podłogę niesamowite cienie, ładnie zakomponowane kolorowe chmury nad sceną… to może być niezwykłe doświadczenie, odkrywcze, ale bezpieczne. Z odrobiną „magii”, bo gdy poproszone o to dzieci machają rączkami, światło nagle się zmienia – jak szkiełka w kalejdoskopie. Jest też trochę zabawy z lalką, misiem, piłkami i pluszowym autkiem. Jest wreszcie odrobina poważnej refleksji. Pada na przykład pytanie, czym jest miłość. Podana definicja nie jest może precyzyjna, ale nie o precyzję tu chodzi. Można nawet zaryzykować tezę, że ważniejszy od konkretnych zdań jest w przekazie sposób mówienia. Z małym dzieckiem (tym bardziej z dzieckiem w brzuchu matki) czasami komunikujemy się intonacją, delikatnym brzmieniem słów, wyrażeniami naśladujących dźwięki, pieszczotliwymi zdrobnieniami. Przy takim założeniu nieco niespójny tekst przestaje być problemem. Ta niespójność wynika z nieokreślenia adresata. Czasami mówi się (śpiewa) tu do dzieci, ale zdarzają się też zdania w rodzaju „kreatywność jest naszą siłą”, skierowane raczej do rodziców jako rodzaj pedagogicznej instrukcji.

Do teatru zawsze trzeba się odpowiednio ubrać, ale w przypadku tego przedstawienia to zalecenie ma szczególny sens. Towarzyszenie dzieciom może się bowiem wiązać z siedzeniem na podłodze, zdejmowaniem butów i tym podobnymi atrakcjami. To nawet zabawne i sympatyczne, że gdy inne teatry ostrzegają przed głośną muzyką, stroboskopowymi światłami czy scenami przemocy, Pinokio uprzedza, że przed wejściem na widownię zostaną państwo poproszeni o zdjęcie obuwia.

Tytuł oryginalny

Rytuał przyjścia

Źródło:

„Kalejdoskop” 7-8/2025

Autor:

Piotr Grobliński

Data publikacji oryginału:

01.07.2025

Sprawdź także