Patrząc na aktorską karierę Ryszarda Bacciarellego trudno oprzeć się wrażeniu, że był aktorem jakby trochę „na uboczu”. Ukończył warszawską PWST w 1953 roku. Najpierw występował w Szczecinie, potem w Łodzi, a gdy w 1961 roku pojawił się w Warszawie – pracował aż do 1993 w Teatrze Ludowym, który w 1974 roku zmienił nazwę na Teatr Nowy – czyli na scenie, która – choć notowała także swoje sukcesy – nigdy nie przebiła się do czołówki warszawskich teatrów. Pisze Rafał Dajbor.
Bacciarelli miał okazję zagrać w teatrze kilka ról uznawanych za tzw. „wielkie”. Należą do nich m.in. Poeta w „Weselu” Wyspiańskiego czy tytułowa postać w „Sułkowskim” Żeromskiego, jednak znacznie częściej obsadzany był w rolach drugoplanowych i epizodycznych. Podobnie było w filmie i telewizji. Zagrał m.in. w „Eroice” Munka (1957), „Przygodach psa Cywila” Szmagiera (1970), „Bliźnie” Kieślowskiego (1976), „Domu” Łomnickiego (1980), „Akwenie Eldorado” Swata (1988), „Awanturze o Basię” Tarnasa (1996). Dla wielu jego najbardziej znaną rolą jest doktor Gorczyca z telenoweli „W labiryncie”.
Tylko raz miałem okazję widzieć Ryszarda Bacciarellego na scenie. W Sali Kongresowej, na premierze przedstawienia „Zmartwychwstanie” w reżyserii Bohdana Poręby w roku 2005. Całe to przedsięwzięcie było dość dziwne… Finansowała je Samoobrona, zaś obsada składała się z aktorów, którzy z różnych powodów zgodzili się zagrać u reżysera, który wciąż próbował politykować i którego wielu nadal bojkotowało. Bacciarelli grał Piłsudskiego, z którego obsadzeniem Poręba miał największy problem i to do tego stopnia, że przemyśliwał zagranie tej postaci samemu. Na tę premierę zaprosił mnie sam reżyser, którego poznałem zbierając wypowiedzi o Mariuszu Gorczyńskim i z którym się polubiliśmy, zwłaszcza od kiedy Poręba uszanował moją prośbę o nieagitowanie mnie, abyśmy mogli w naszej znajomości skupić się wyłącznie na tematach filmowych i teatralnych. Po spektaklu odbył się wielki bankiet, Andrzej Lepper wygłaszał płomienne przemówienia (podczas których mylił słowa „scenarzysta” i „scenograf”), zaś jego ludzie rozdawali biało-czerwone krawaty. Wraz z moją ówczesną narzeczoną wyszliśmy stamtąd dość szybko i, jak to się mówi, zderzyliśmy się w drzwiach właśnie z Ryszardem Bacciarellim. We trójkę przeszliśmy aż do skrzyżowania Świętokrzyskiej z Marszałkowską. Bacciarelli chętnie rozmawiał na różne tematy, ale najmniej chętnie – na temat spektaklu, z którego premiery wracaliśmy. Wydawał się nie być tym wszystkim zachwycony. Gdy dwa lata później Poręba przenosił „Zmartwychwstanie” na ekran (na potrzeby rynku DVD), zagrałem tam dwa epizody, a Ryszard Bacciarelli „został” jako Piłsudski. Nie spotkaliśmy się wtedy na planie. Kręciliśmy swoje sceny w zupełnie innych dniach.
Na zakończenie, jako członek Towarzystwa Przyjaciół Warszawy, muszę wspomnieć, że Bacciarelli był aktorem bardzo z TPW związanym. Wielokrotnie recytował poezję na imprezach organizowanych przez Towarzystwo. Tak się złożyło, że wiadomość o jego śmierci otrzymałem na kilka godzin przed pierwszym po epidemicznej przerwie spotkaniu mojego oddziału TPW i przypadło mi w udziale przekazać zebranym tę smutną wiadomość. Bardzo wielu (i to nie tylko tych starszych wiekiem) szczerze się zmartwiło. Okazało się, że choć pan Ryszard od wielu już lat nie występował – zostawił po sobie w TPW bardzo życzliwą pamięć.
Ryszard Bacciarelli zmarł 22 czerwca 2021 roku. Miał 93 lata.