Zachodnie instytucje kultury od dawna były korumpowane przez oligarchów Putina. Niektóre nie chcą rezygnować z tych kontaktów. Pisze Anna S. Dębowska w „Gazecie Wyborczej”.
Tuż po ataku Rosji na Ukrainę świat zachodni starał się solidaryzować z Ukraińcami i odcinać się – przynajmniej częściowo – od Rosji. I tak np. Festiwal Filmowy w Cannes zdecydował, że „dopóki trwa wojna", nie przyjmie oficjalnej delegacji rosyjskiej. Jednocześnie pokazał u siebie film „Żona Czajkowskiego" w reżyserii dysydenta Kiriłła Sieriebriennikowa, który od dawna miał na pieńku z władzą.
Koniec króla dyrygentów
W przypadku muzyki poważnej sprawa miała gwałtowniejszy przebieg. Niemal natychmiast zerwano kontrakty z najbardziej rozpoznawalnymi artystami mniej lub bardziej donośnie wyrażającymi poparcie dla Władimira Putina.
W ten sposób swoje lukratywne angaże stracił Walerij Gergijew, od 30 lat obsesyjnie wręcz rozchwytywany dyrygent, dyrektor sowicie opłacanego przez Kreml Teatru Maryjskiego w Petersburgu (z filią we Władywostoku), były szef London Symphony Orchestra.