Pracy w stołecznej kulturze jest mnóstwo, nie ma lepszego miejsca do jej wykonania niż wnętrze instytucji. Do przeprowadzenia jest chociażby radykalna reforma warszawskich teatrów, zadanie wymagające wizji, precyzji, znajomości tematu i wielkiej ostrożności. Żadnego z tych przymiotów dotychczasowa ekipa nie posiadała - pisze Witold Mrozek na swoim blogu.
Wczoraj [13 lipca] dosięgła mnie w Bieszczadach podana przez "Stołeczną" sensacyjna informacja. Hanna Gronkiewicz-Waltz, chcąc w obliczu referendum naprawić nagle całe swoje dotychczasowe samorządowe życie, zamierza ponoć odwołać Marka Kraszewskiego - od lat pełniącego obowiązki dyrektora Biura Kultury m. st. Warszawa. To postać, o której fatalnej polityce i arogancji wobec rozmaitych tworzących kulturę środowisk napisano tyle, że nie ma sensu tego powtarzać. Tylko krótka anegdota - siedząc jako gość na posiedzeniu zarządu ZASP, Kraszewski rzucił w stronę zebranych z prezesem Olgierdem Łukaszewiczem na czele: "Rozumiem, że chcecie rozmawiać. Ale wcale nie jest powiedziane, że pani prezydent chce rozmawiać z wami". Tak wyglądał dialog społeczny w wykonaniu pana dyrektora. To nie był jednorazowy lapsus, a Kraszewski - choć szeroko krytykowany - wydawał się niezatapialny. Dlatego wiadomość w "Stołecznej" to spora niespodzianka. Jeszcze bardzi