EN

19.12.2024, 17:39 Wersja do druku

Pułapka na widzów

„Pułapka na myszy” Agaty Christie w reż. Artura Tyszkiewicza w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w AICT Polska.

fot. Krzysztof Bieliński / mat. teatru

Z Agatą Christie teatr nie chce się rozstać i słusznie. Im bardziej odległe w czasie stają się zdarzenia w jej sztukach, tym bardziej nęcą. Słowem, patyna jej służy, o czym świadczy najnowsza realizacja „Pułapki na myszy” w warszawskim Ateneum, w klimatycznej scenografii Joanny Zemanek, łączącej realistyczną scenografię z projekcją wideo zimowej zawiei i efektami samodzielnie włączającego się radia i przygasania świateł z towarzyszącym temu niepokojącym skwierczeniem. Słowem, jest dziwnie, trochę mrocznie, wieje chłodem i tajemnicą. W takiej scenerii rozkręcające się śledztwo, mające przynieść odpowiedź na pytanie, kto i dlaczego zabił i usiłuje zabić kolejną ofiarę, staje się emocjonujące. Zwłaszcza że towarzystwo w nowo otwartym pensjonacie Monkswell Manor, prowadzonym na uboczu przez małżeństwo Ralstonów (Milena Suszyńska i Dariusz Wnuk), wzbudza ciekawość widza.

Przybywają więc tutaj: pani Boyle, emerytowana sędzia z pretensjami, której towarzyszy poznany po drodze dobroduszny major rezerwy Metcalf (Bartłomiej Nowosielski), włoski ekscentryk Paravicini o cyrkowym wyglądzie i niejasnych zamiarach, wysportowana, energiczna panna Casewell (Magdalena Schejbal) i psotny, choć płochliwy młodzieniec Christopher Wren, wybuchający co chwilę nerwowym śmiechem. Na koniec uzupełnia to grono jeszcze jeden gość – nie gość, prezentujący się jako przedstawiciel policji, niejaki sierżant Potter na tropie mordercy.

W pierwszym akcie rej wodzi pani Boyle – w tej roli wyśmienita Magda Zawadzka. To jej bohaterka robi najwięcej zamieszania swoimi pretensjami, kąśliwymi uwagami pod adresem właścicieli i wiecznym niezadowoleniem łączonym z nieznośną wyniosłością.

W drugiej części do akcji wkraczają inni, na wyścigi zapętlając akcję. Wytrawnej stawce aktorów Ateneum, w której prawdziwy aktorski popis daje Łukasz Lewandowski jako tajemniczy turysta z Włoch, towarzyszą nowe nabytki teatru – Jakub Pruski w roli neurotycznego młodzieńca i Krystian Pesta w roli sierżanta. Różnią ich temperamenty, pierwszy jest jak dynamit, drugi stawia na powściągliwość, ale łączy sceniczna intuicja.

Spektakl ogląda się dobrze, nawet ci, którzy opowieść Christie znają na wylot, mogą dać się zaskoczyć wprowadzonymi przez reżysera dodatkami. Wszystkich połączy w niepokoju dziecięca wyliczanka „Ślepe myszki trzy” śpiewana przez uczniów Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Karola Szymanowskiego w Oświęcimiu.

Źródło:

AICT Polska
Link do źródła