EN

30.09.2023, 19:09 Wersja do druku

Proces u.

 „I'm Nowhere / Znikanie" w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu we współpracy  z Teatros del Canal z Madrytu oraz Międzynarodowym Festiwalem Boska Komedia. Pisze Paweł Kluszczyński z Nowej Siły Krytycznej.

fot. Edgar de Poray

„I’m Nowhere / Znikanie”, ostatnia premiera Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu, to tryptyk o wspólnym temacie, którym jest śmierć. Norbert Rakowski – reżyser, autor koncepcji przedstawienia (jedna z jego części oparta jest na „Znikaniu” Iwana Wyrypajewa) – kieruje uwagę na eutanazję.

Nim zabrzmi ostatni dzwonek informujący, że spektakl się zaczyna, ekipa teatru szykuje coś na kształt konferencji prasowej. Na scenie długi stół przykryty niebieskim obrusem, kilka mikrofonów, dwie kamery i telebim w tle, który sennie śnieży. Napięcie wzrasta, ktoś daje znak do odpalenia kamer, inni nerwowo przebiegają przez scenę poprawiając rekwizyty. Akcja jeszcze nie ruszyła, a przedstawienie trwa już w najlepsze. Kiedy miejsca za stołem zostają zajęte, młoda aktorka (Victoria Lago) zaczyna odczytywać z kartki tekst w języku angielskim, z wyraźnym hiszpańskim akcentem. Ma dwadzieścia siedem lat, podjęła kroki w celu legalnego przerwania życia, cierpi na niefizyczny ból, który towarzyszy jej każdego dnia. Jak dowiadujemy się od jej agentki (Marta Zięba), przyczyny nie udaje się zwalczyć farmakologicznie, a natarczywość mediów – bohaterka jest osobą publiczną – problem pogłębia.

W wydarzeniu udział bierze lekarka prowadząca (Socorro Anadón), która w trakcie długoletniego leczenia weszła w przyjacielskie relacje z pacjentką. Są również prawnik aktorki (Jacek Piątkowski), lekarz psychiatra orzekający w sprawie eutanazji (Bartosz Woźny). Najmniej udziela się w dyskusji partner chorej (Jakub Klimaszewski), który nie potrafi jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy popiera jej decyzję. Z offu pytań pada wiele, są zadawane w różnych językach, dotykają najintymniejszych decyzji kobiety. Również finansowych, ponieważ zabieg ma być wykonany w prywatnej klinice. Otaczający chorą ludzie są przez nią finansowani i niejako zarabiają na jej decyzji. Te i inne sprzeczności (samobójstwo mało by być najmniej humanitarnym z rozwiązań) dotyczące eutanazji stymulują zapalność tematu spektaklu.

Kiedy emocje sięgają zenitu, następuje szybkie cięcie akcji i zmiana dekoracji. Moment pomiędzy historiami jest symboliczny. Pojawia się ekipa techniczna i beznamiętnie wrzuca rekwizyty do czarnych worków na śmieci. Przypomina to porządkowanie mieszkania po zmarłym, skarby gromadzone przez niego w ciągu całego życia, dla innych są tylko rupieciami, śmieciami, które jak najszybciej trzeba usunąć.

Kolejna historia traktuje o śmierci osób starszych, to hiszpańskie małżeństwo – dyrygent z polskimi korzeniami i pisarka. Mają dorosłego syna, któremu w życiu się wiedzie, mieszkają w przestronny dom. Choroba uniemożliwia mężczyźnie dalszą egzystencję na tym poziomie, do którego przywykł. Nie chce stać się osobą zależną od innych, decyduje się na eutanazję. W jego ślady idzie żona, nie potrafi wyobrazić sobie życia bez męża, nie raz rezygnowała z siebie na rzecz kariery małżonka.

Pantomimicznie rozegrana scena ostatniego śniadania z rodziną (w drodze do szpitala małżeństwu ma towarzyszyć tylko asystent dyrygenta) to najpiękniejszy moment spektaklu. Reżyser zdecydował się na zapętlanie zdjęć z tego wymownego pożegnania. Głos narratora należący do Norberta Rakowskiego komentuje wydarzenia, opisuje bohaterów, odsłania ich myśli. Z każdą powtarzaną kliszą emocje się kumulują. Wielokrotna retrospektywa, analiza każdego gestu, pozwala przeżywać wszystko na nowo, dostrzec rzeczy, których wcześniej się nie widziało. Rakowski zawarł w tych scenach wiele czułości, zwrócił uwagę na wiele subtelnych reakcji członków rodziny, ale i na ich wzajemne niezrozumienie. Idealny obraz to tylko poza.

fot. fot. Edgar de Poray / mat. teatru

Jako trzecia prezentowana jest historia chłopca w terminalnym stanie. Mimo że decyzją sądu ma niebawem zostać odłączony od aparatury podtrzymującej życie, jego matka nie potrafi pogodzić się z tą formą odejścia dziecka. Usłyszymy rozmowę lekarza z dziadkiem chłopca, zobaczymy Filipa Kołłątaja, który mówi o śmierci swego bohatera. Odnosi się wrażenie niespójności z napięciem budowanym we wcześniejszych częściach, brakuje pogłębienia tematu. Eutanazje młodej kobiety i dojrzałej pary bardziej poruszały, bo zaskakiwały.

Z perfekcyjną konsekwencją zostały dograne szczegóły przedstawienia. Muzyka Tao Gutiérreza towarzyszy każdej scenie, budując aurę subtelności, momentami transowy ton łagodził wymiar tragedii. Wojciech Kapela przygotował monochromatyczne wideo, które w połączeniu z minimalistycznymi światłami Bogumiła Palewicza, choć tworzą wymowne obrazy, nie przyćmiewają scenografii Marii Jankowskiej, stanowiącej łagodne tło dla naładowanych emocjami historii.

Oglądając spektakl, odnosi się wrażenie, że na przełożenie debaty o eutanazji na scenę jest jeszcze za wcześnie w kraju, gdzie lekarze zamiast pomagać chorym, w imię religijnych przekonań, skazują ciężarne kobiety na bolesną i niepotrzebną śmierć.

Norbert Rakowski / Iwan Wyrypajew
„I'm Nowhere / Znikanie”
reżyseria i koncept: Norbert Rakowski
Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu, Teatros del Canal w Madrycie, Międzynarodowy Festiwal Boska Komedia, prapremiera w Opolu: 22 września 2023
występują: Socorro Anadón, Victoria Lago, Marta Zięba, Jakub Klimaszewski, Filip Kołłątaj, Jacek Piątkowski, Bartosz Woźny

Paweł Kluszczyński – autor recenzji, poezji, bajek i bloga ijestemspelniony.pl oraz kolaży; finalista kilku edycji Konkursu im. Andrzeja Żurowskiego dla młodych krytyków teatralnych, członek Komisji Artystycznej 28. Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Źródło:

Materiał własny