Forma jest zwodniczo prosta. Autor śledzi losy dziesięciu uczniów jednej klasy, katolików i Żydów, od 1925 roku po dziś dzień .Historia przeraża, fabuła została jednak wspaniale nakreślona przez Słobodzianka, który podąża śladem każdej z jednostek. I gdyby druga część tego trzygodzinnego spektaklu była równie porywająca co pierwsza, byłby on dziełem mistrzowskim, a nie "tylko" bardzo dobrym - pisze po premierze "Naszej klasy" Michael Billington w The Guardian.
Latem 1941 roku w małym polskim miasteczku Jedwabne doszło do masakry 1600 Żydów. Taki jest punkt wyjścia sztuki Tadeusza Słobodzianka, która jest rezultatem najnowszych badań, winę za masowy mord przypisujących nie nazistowskiemu okupantowi, a lokalnej społeczności. I gdyby druga część tego trzygodzinnego spektaklu była równie porywająca co pierwsza, byłby on dziełem mistrzowskim, a nie "tylko" bardzo dobrym. Forma jest zwodniczo prosta. Autor śledzi losy dziesięciu uczniów jednej klasy, katolików i Żydów, od 1925 roku po dziś dzień. W pierwszej części spektaklu widzimy jak dziecięca solidarność ustępuje religijnemu napięciu: podczas modlitwy katolików, Żydzi odsyłani są na koniec klasy. Sowiecka okupacja w 1939 roku podsyca dalej nienawiść między kolaborantami i stawiającymi opór. W 1941 roku, wraz z przybyciem nazistów głęboko zakorzeniony antysemityzm prowadzi do gwałtów, pobić, tortur, a w końcu do zapędzenia całej żydowskie