Akademia Teatralna w Charkowie, z którą współpracowały BTL i Akademia Teatralna, już nie istnieje. Białostockie placówki starają się pomóc wykładowcom i studentom uczelni. I nie tylko im.
ROZMOWA Z JACKIEM MALINOWSKIM, dyrektorem Białostockiego Teatru Lalek.
MONIKA ŻMIJEWSKA: Zapraszacie ukraińskich uchodźców przebywających w Białymstoku na bezpłatne spektakle. Ile osób już was odwiedziło? JACEK MALINOWSKI: - To dopiero początek akcji, ale odwiedziły nas już i grupy, i pojedyncze osoby. Przychodzą dzieci, przychodzą dorośli. Kontaktujemy się z placówkami, które mają pod swoją opieką większe grupy uchodźców, jesteśmy otwarci na wszystkich, którzy chcą do nas zajrzeć i może choć odrobinę się pokrzepić poprzez obejrzenie któregoś z naszych spektakli. Wejście dla obywateli Ukrainy jest bezpłatne, wystarczy zarezerwować miejsce.
Białostockie środowisko lalkarskie - poprzez festiwale, wspólne projekty, etc. - ma liczne powiązania z teatrami, szkołami i twórcami lalkarskimi w całej Europie, również w Ukrainie. Jesteście z nimi w kontakcie od początku wojny?
- Tak, to bardzo nerwowy czas, codzienne telefony, sprawdzanie, co u naszych zaprzyjaźnionych twórców, gdzie są, jak się mają, czy chcą do Polski dotrzeć, czy już dotarli? To się dzieje codziennie - dostaję informację np. że koleżanka z Kijowa jest już w Warszawie, pojawiają się pytania: Kto może pomóc? Co z pracą? Mieszkaniem? Na bieżąco jesteśmy w kontakcie z teatrami polskimi, wymieniamy się pytaniami i odpowiedziami, kto i co może.
A co może BTL?
- Za chwilę w naszym służbowym teatralnym mieszkaniu zamieszka profesor, który pracował w Akademii Teatralnej w Charkowie. Jedzie do nas z żoną już długo, bo uciekając z bombardowanej północnej Ukrainy, początkowo chciał się przedrzeć na Węgry, ostatecznie jednak zdecydował się na przyjazd do Polski. Miał być u nas już w poprzednią sobotę, to wszystko jednak trwa, mam nadzieję, że uda mu się dotrzeć najpóźniej w najbliższy weekend. Staramy się pomagać, jak tylko możemy. Podjąłem współpracę z zaprzyjaźnioną z nami reżyserką z Charkowa, również związaną tamtejszą Akademią - zaproponowaliśmy możliwość stworzenia spektaklu. Ale ona nie chce się stamtąd ruszyć - aktualnie przebywa pod Charkowem. Ustaliliśmy, że będziemy jednak razem pracować - na początek online, i spróbujemy doprowadzić początkowo do czytania performatywnego w jej reżyserii, z którego potem może wyniknie też spektakl. Niewykluczone, że reżyserka będzie chciała opowiedzieć o tym, co się dzieje. My w każdym razie chcemy zapewnić jej wsparcie.
W Charkowie sytuacja jest dramatyczna - miasto jest bombardowane, ostrzeliwane, zginęły setki cywilów, z miasta uciekło już kilkaset tysięcy ludzi, a pociski bezpowrotnie niszczą wszystko.
- Wiem, że charkowska Akademia Teatralna [Charkowski Państwowy Instytut Sztuki im. P. Kotljarowskiego, którego studenci kilka lat temu gościli w Białymstoku na festiwalu szkół lalkarskich - red.] już nie istnieje, została zbombardowana. W jednej chwili znikło miejsce pracy, nauki, emocji - ogromnie ważna przestrzeń także dla kilku studentek z Charkowa, które właśnie przebywają w Białymstoku. Gdy wybuchła wojna w Ukrainie, polskie uczelnie zadeklarowały gotowość pomocy studentom zaprzyjaźnionych uczelni. Taką gotowość wyraziła też nasza Akademia Teatralna, której jestem również wykładowcą. Siedem studentek z Charkowa postanowiło odpowiedzieć na zaproszenie, już do nas dotarły. Teraz pracujemy nad różnymi procedurami, które mogłyby im umożliwić choć wstępnie jakiś rodzaj nauki.
Jako BTL staramy się pomagać, jak możemy. Organizowaliśmy już m.in. pokazy spektakli, z których dochód, w ramach współpracy z PCK, został przekazany na rzecz pomocy Ukrainie. Przy współpracy z jedną z fundacji planujemy zorganizowanie koncertu charytatywnego. Myślimy też o stworzeniu półrocznego programu rezydencji artystycznej dla jakiegoś twórcy z Ukrainy - w ramach możliwości przedstawionych przez Instytut Teatralny. Skądinąd od jakiegoś czasu już korzystamy z takiego programu - mamy pod opieką białoruskiego studenta jednej z artystycznych uczelni w Mińsku, który po udziale w proteście został wyrzucony z uczelni i ze względu na represje opuścił Białoruś. Jest u nas już od jesieni, pomaga nam w pracy w przygotowywaniu spektakli. Być może w ten sposób - w ramach programu rezydencji artystycznej - uda się nam pomóc także jakiemuś twórcy z Ukrainy.