„Historia Jakuba” Tadeusza Słobodzianka w reż. Aldony Figury w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Katarzyna Harłacz w Teatrze dla Wszystkich.
Dramat Tadeusza Słobodzianka „Historia Jakuba” opowiada historię inspirowaną prawdziwymi zdarzeniami. Reżyserka Aldona Figura adaptując tę opowieść, wiernie oddaje pogmatwaną historię głównego bohatera, a jednocześnie nadaje przedstawieniu nieszablonową formę – zamiast spektaklu o rozbudowanej strukturze z wieloma wykonawcami powstał intymny monodram ze wspaniałą grą Łukasza Lewandowskiego.
Opowieść skupia się na życiu człowieka o imieniu Marian. Albo Jakub. Człowieka, który sam nie wie, kim jest, jego tożsamość ewoluuje wraz z kolejnymi etapami życia. Bohater zmaga się z własną historią, niepewny swego miejsca w świecie. Urodzony w trakcie II wojny światowej, wychowany w chrześcijańskiej rodzinie, zostaje katolickim księdzem, aby ostatecznie odkryć, że jego prawdziwi rodzice nie są tymi, którzy go wychowali. Okazuje się, że jest Żydem, oddanym do polskiej rodziny przez swoją biologiczną matkę tuż przed likwidacją getta.
Polska po wojnie stała się straumatyzowanym krajem, bojącym się wszelkiej inności etnicznej, religijnej czy światopoglądowej. Rodzący się komunizm jeszcze bardziej pogłębił ten strach. Ludzie, kiedyś tak otwarci i serdeczni, zaczęli się bać wszystkiego. Przybrana matka pokochała obce dziecko i wychowywała je jak własne, ale nieustannie paraliżowała ją obawa, że skrywana tajemnica wyjdzie na jaw. Życie w takim lęku miało wpływ na całą jej codzienność. Ciągłe ukrywanie się, egzystowanie na nieprawdziwych „papierach” – precedens tak popularny podczas wojny – miały swoją kontynuację w czasach powojennych. Zatajanie swojej tożsamości czy poglądów albo bycie kimś innym niż naprawdę czasami stawało się jedyną szansą na przetrwanie.
Marian jest uczciwym człowiekiem, ma ideały i głęboką wiarę w chrześcijańskiego Boga, bo tak został wychowany. Po wojnie, gdy zachodzą przemiany polityczne i społeczne, ludzie próbują dostosować się do nowej sytuacji, zarówno dobrowolnie, jak i pod wpływem przymusu. W tamtym czasie zdrady i łapówki stają się próbą przetrwania tak napiętej sytuacji w kraju. Każdy starał się jakoś odnaleźć, zarówno w trudnych realiach politycznych, jak i wobec surowych wymagań religii chrześcijańskiej. Czasami te wymagania wiary były bardzo luźno traktowane przez samych katolickich księży – co może być zarówno opowieścią o ich obłudzie, jak i sygnałem głębszego problemu: że sztywne dogmaty i przemocowe zasady Kościoła katolickiego nie mają racji bytu w coraz bardziej świadomym społeczeństwie.
Marian pragnie trwać przy swoich ideałach, jednak życie wystawia go na poważną próbę. Pytanie, czy w tak skomplikowanym świecie można spokojnie żyć z ideałami, staje się dla niego istotne. Po ujawnieniu prawdy przez rodzinę o swoim żydowskim pochodzeniu bohater przyjmuje imię Jakub. Stara się odnaleźć w nowej rzeczywistości, co prowadzi do dezorientacji i wewnętrznych konfliktów. Zastanawia się, kim naprawdę jest, musi odbudować swoją tożsamość etniczną i religijną, zmierzyć się z kryzysem wewnętrznym i samotnością. Jest to dla niego proces tworzenia nowej wizji samego siebie w społeczeństwie. A w rzeczywistości musi odbudować swoją przynależność do tego świata w ogóle.
W tych dwóch światach, katolickim i żydowskim, jest gdzieś pomiędzy. Żadne z tych środowisk nie akceptuje go w pełni. Nikt nie chce takiego niejednoznacznego człowieka – musi opowiedzieć się po którejś ze stron. W życiu przecież wszystko jest ustalone – wszystko ma swoje schematy, ramy i przynależności. A jeśli dla jakiejś nowej zasady nie istnieje jeszcze rama przynależności, zawsze znajdzie się ktoś, kto ją stworzy.
Prostota środków i scenografii spektaklu jasno sugerowała brak przynależności bohatera do jakiegoś namacalnego świata i środowiska. Scenografią stało się jedno skromne krzesło thonetowskie (model „dla ludu”), bardzo popularne w wielu niezamożnych rodzinach tamtego czasu. Krzesło, które służyło aktorowi do siedzenia, stawało się także rekwizytem w niektórych scenach. W trakcie spektaklu światło ulegało dynamicznej zmianie – raz intensywnie oświetlało scenę, a innym razem bohater w ciszy niknął w mroku. Kiedy akcja przenosiła się do kościoła, ciemność pomieszczenia przełamywana była światłem imitującym barwne witraże. Muzyka towarzyszyła tym zmianom światła, przywołując rozmodlone śpiewy kościelne albo chóry w synagodze żydowskiej. Te środki wyrazu wyraźnie kształtowały atmosferę przedstawienia i nadawały charakteru wyobrażanej przestrzeni.
„Historia Jakuba” to spektakl z ciekawą historią i trudnym przesłaniem, jednocześnie będący arcydziełem aktorskim. Łukasz Lewandowski odgrywał rolę zarówno narratora opowieści, głównego bohatera, jak i każdej ważnej osoby, którą spotkał na swojej drodze. Przełączanie się pomiędzy postaciami było zabawne i jednocześnie fascynujące. Aktor doskonale odtwarzał każdą postać, robił to precyzyjnie i stuprocentowo – mimiką, gestem, tonem i barwą wydawanego z siebie dźwięku. Rozwlekając głos, potrafił zagrać rozleniwioną i mało świadomą siostrę, a chwilę potem wykrzywiając usta, szeroko otwierając oczy i śmiesznie modulując głos, zagrał biskupa-filozofa, wygłaszającego swoje akademickie dysputy. Dodatkowo mała scena Teatru Ateneum sprzyjała intymności. Aktor znajdował się blisko publiczności, swoje wypowiedzi kierował do audytorium, a czasami bezpośrednio nawiązywał kontakt z widzami. Wraz z rozwojem fabuły akcja dynamizowała się, jeszcze bardziej angażując w wykreowany przez artystów świat (poprzez grę aktorską, oświetlenie i muzykę).
Spektakl Teatru Ateneum „Historia Jakuba” to plastyczne przedstawienie, działające na wyobraźnię i poruszające, ze wspaniałą, wielowymiarową grą Łukasza Lewandowskiego. Ciekawy pomysł reżyserki Aldony Figury na pokazanie dramatu Tadeusza Słobodzianka w formie monodramu (upraszczając środki stylistyczne, scenografię i liczbę aktorów) sprawił, że przedstawienie stało się jednym wielkim krzykiem człowieka odmiennego. Spektakl w poruszający sposób ukazał trudny temat odnajdowania swojej tożsamości i indywidualności w świecie pełnym sztywnych zasad i schematów. Opowiadał o niechęci względem siebie ze strony Polaków i Żydów oraz o trudnościach w zaufaniu sobie po tak ciężkiej i powikłanej historii, jakiej wspólnie doświadczyliśmy. To wszystko poprzeplatane było wspomnieniami o wojnie, Holokauście czy komunizmie – czasach, które wszystkie te trudności spowodowały i odcisnęły na nas swoje bolesne piętno istniejące do dziś.