„Polowanie” Ishbel Szatrawskiej w reż. Piotra Pacześniaka z Teatru Mickiewicza w Częstochowie na 16. Festiwalu Nowe Epifanie w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Mamy oto uroczystość wręczenia ojcu myśliwemu medalu, na której pojawia się z rzadka bywający w domu rodzinnym syn. Podczas imprezy u przyjaciół rodziny okazuje się, że kulisy jego wyprowadzki do miasta nie dla wszystkich były oczywiste. Na tym tle powstają między ojcem a synem pewne nieporozumienia, które ma zniwelować wspólne polowanie.
Historia opowiedziana jest bardzo formalnie. Niestety, zupełnie nie udało mi się wejść w tę konwencję (również z powodu okropnego zabiegu rozpoczynającego przedstawienie, mianowicie – włączenia publiczności do przebiegu akcji, która zaśpiewała hymn łowiecki na wezwanie nagrodzonego Witolda).
Zastanawiam się, co jest tak opresyjnego w pokazaniu najzwyklejszej obyczajowej historii w sposób realistyczny? Aktorzy z uporem lepszej sprawy co chwilę zmieniali krzesła i przesuwali je w inne miejsca sceny, siedząc na nich prosto, bokiem, stając a nawet leżąc pod nimi, większość scen grając do widowni, co było z pewnością zamierzone, ale trudne do zniesienia.
Groteskowa konwencja ulega przełamaniu w scenie polowania, gdzie mamy zupełnie właśnie realistycznie pokazaną rozmowę ojca z synem. Ten dialog był jedną wielką kliszą, ludzie po prostu ze sobą tak nie rozmawiają, prawdopodobnie mieliśmy do czynienia z pastiszem dialogów z telenowel, niestety nie wiadomo w imię czego popełnionym.
W prawie kończącej spektakl scenie polowania syn nie wytrzymuje argumentów ojca i doń strzela, ale okazuje się, że zabija psa, któremu wszyscy bohaterowie tej opowieści wyprawiają piękny pogrzeb, wieszając łeb zwierzęcia na ścianie obok innych trofeów.
Niestety, nie złapałem tej fazy.