Opiewano ją w piosenkach, wzdychano do niej, w kioskach sprzedawano lusterka z jej podobizną na odwrocie. Pola Raksa kończy 14 kwietnia 80. lat. Widzowie mają jednak nadzieję, że pomimo silnego postanowienia podjętego przed laty, zobaczą ją jeszcze na ekranie.
Koncert zespołu Perfect na kortach Legii w 1993 roku okazał się wyjątkowy z kilku powodów. Nie tylko dlatego, że reaktywowany zespół pokazał się na scenie z nowymi piosenkami, ale też ze względu na autorytet zaroszonych gości (razem z grupą utwory wykonali na scenie m.in. Czesław Niemen), ale i obecność aktorki, której wejście na scenę zostało nagrodzone lawiną braw.
W którym momencie Pola Raksa pojawiła się w otoczeniu zespołu, nie trzeba tłumaczyć nikomu, kto miał kiedykolwiek choćby minimalną styczność z klasyką polskiej muzyki rockowej. "Za jej Poli Raksy twarz każdy by się zabić dał" – mógłby zanucić niejeden wielbicieli i "Autobiografii", czyli jednej z najpopularniejszych przebojów Perfectu.
Tak jest, jak głosi tekst piosenki, twarz dziewczyny, której rysy przypominały rysy Poli Raksy była w stanie podzielić najbardziej zaprzysiężoną paczkę kumpli z tamtych lat.
Każdy (chyba z wyjątkiem najmłodszych pokoleń) oglądał przecież "Czterech pancernych i psa", i wie, że piękna Marusia (w tej roli Pola Raksa) obywatelka ZSRR i sanitariuszka, która rozkochała w sobie polskiego chłopaka Janka Kosa, była chyba najsilniejszym spoiwem będącym w stanie umocnić tak pożądaną przez władze komunistyczne "przyjaźń polsko-radziecką"; była najsilniejszym spoiwem, będącym w stanie zawiązać tak pożądaną przez władze komunistyczne „przyjaźń polsko-radziecką”.
Aktorka, nagrodzona bukietem kwiatów i zasłużonym aplauzem, była wzruszona, ale jej ekranowa kariera miała się wówczas już ku końcowi. Piękna twarz opiewana w piosenkach, wycięta z gazet rozwieszana przez nastolatków nad łóżkiem i której podobiznę powielano masowo na odwrocie lusterek sprzedawanych w sklepach z pamiątkami, dla ambitnej aktorki może okazać się błogosławieństwem i przekleństwem zarazem.
Muzami PRL-owskiego kina były przecież i Barbara Kwiatkowska, i Danuta Szalflarka, i Anna Dymna, i Kalina Jędrusik. Każda z nich charakterystyczna i niezapomniana na swój sposób. A jednak regularności rysów Poli Raksy, migdałowych oczu, niemal alabastrowej cery i dziewczęcego uroku nie dało się nie zauważyć. Jako pierwszy dostrzegł ją klient baru mlecznego podający się za fotografa czasopisma „Dookoła świata”. Ów wypatrzył młodą studentkę polonistyki we Wrocławiu pośród stolików i zachwycił się, proponując sesję fotograficzną.
Pola (a właściwie Apolonia) Raksa nie aspirowała do roli ekranowej sławy. Urodziła się 14 marca 1941 w Lidzie, mieście znajdującym się wówczas na terenie ZSRR (obecnie na Białorusi). Jej matka była krawcową, a ojciec czapnikiem. Jako katolicy Raksowie po wojnie przenieśli się w okolice Wrocławia, a potem do Jeleniej Góry. Młodziutka Apolonia ukończyła 4. Liceum Ogólnokształcące we Wrocławiu, a następnie rozpoczęła (choć ich nie ukończyła) studia polonistyczne na Uniwersytecie Wrocławskim.
Zdjęć, których Pola z zapałem poszukiwała w kolejnych numerach "Dookoła świata", nigdy nie znalazła, ale odbyta sesja zdjęciowa przyniosła sukces i padła na podatny grunt. Wkrótce do Poli Raksy odezwała się Maria Kaniewska, reżyserka powstałego w 1960 roku filmu "Szatan z siódmej klasy". Raksa wcieliła się w nim w główną rolę kobiecą - Wandy, pomocnicy w śledztwie, ale przede wszystkim obiektu westchnień samozwańczego, młodego detektywa Adasia Cisowskiego.
Na horyzoncie pojawiły się kolejne propozycje. Już w 1961 roku widzowie mogli zobaczyć ją jako odtwórczynię pierwszoplanowej roli żeńskiej w filmie "Rzeczywistość" Antoniego Bohdziewicza według prozy Jerzego Putramenta. Artystka przeniosła się z Wrocławia do PWSFTviT w Łodzi, którą ukończyła w 1964 roku. Propozycji ról zaraz po dyplomie nie brakowało. W "Rękopisie znalezionym z Saragossie" zaangażował ją Wojciech Jerzy Has, pamiętała o niej Maria Kaniewska, kręcąc "Panienkę z okienka". Jednak największą szansą na sukces i otwarcie na kolejne poważne angaże mogły być "Popioły” Andrzeja Wajdy. Wajda podkreślił, że doceniał aktorski potencjał młodej aktorki. Pojawiły się jednak problemy natury zgoła nieartystycznej. Daniel Olbrychski, przyznając z czasem, że Pola Raksa zrobiła na nim spore wrażenie, przypomniał, że kręcenie wiarygodnych scen erotyczno-miłosnych utrudniał szaleńczo zazdrosny o aktorkę jej małżonek Andrzej Kostenko.
Przełomowy okazał się rok 1966, kiedy na ekranach polskich telewizorów zaczęto wyświetlać najbardziej kultowy serial tamtych lat – "Czterej pancerni i pies". Odtwórców głównych ról Janka Kosa (Janusz Gajos) i Marusi (Pola Raksa) rodacy zaczęli czcić niemal bałwochwalczo. Ale każdy kij ma dwa końce – "Czterej pancerni…" przynieśli Gajosowi i Raksie status rodzimych bogów ekranu, ale jednocześnie zaszufladkowali ich na długo w jednym typie ról ekranowych amantów.
Janusz Gajos w pewnym momencie przeraził się, że rola przystojnego Janka w popularnej produkcji go przytłoczy i przekreśli plany na aktorską przyszłość. "Bałem się, że to koniec. Zawodowa śmierć. A ja bardzo chciałem grać, bardzo chciałem być aktorem" - wspominał w jednym z wywiadów. Pola Raksa miała podobne obawy. Może zabrakło jej determinacji, jaka cechowała jej kolegę z planu, może z mniejszym zapałem walczyła o swoje miejsce w kinie i teatrze, ale perspektywa wiecznej szufladki również ją uwierała.
"Żaden aktor nie godzi się chętnie na takie ograniczenie emploi. Mnie takie ograniczenie spotkało już w początkach pracy zawodowej. Po moich pierwszych filmach uznano, że powinnam grać wyłącznie postacie dziewcząt pięknych, prostych, o łagodnym sercu, a więc typ ról, które określa się mianem »pierwsza naiwna«. Tak zaszufladkowany aktor zaczyna wzdychać do ról czarnych charakterów" – wyznała w jednym z nielicznych znanych dziś wywiadów opublikowanym w czasopiśmie "Ekran" w 1970 r.
Dalszą filmografię aktorka zdawał się dobierać w sposób nieco bardziej wyważony. W połowie lat 80. pojawiła się m.in. w serialu "Tulipan" Janusza Dymka. Ostatni raz stanęła przed kamerą na planie filmu "Uprowadzenie Agaty" (1993) Marka Piwowskiego jako matka tytułowej bohaterki. Dłużej pozostała na deskach teatralnych, ale i z teatru wycofała się pod koniec ubiegłego stulecia. Od tamtej pory konsekwentnie odmawia wywiadów. A jej opiewaną w piosence twarz, da się zobaczyć niezwykle rzadko.
Okazuje się jednak, że Pola Raksa jest artystką wielu talentów. Uczestniczyła w projektach kostiumograficznych, a pod koniec lat 90. w "Rzeczpospolitej" prowadziła rubrykę poświęconą modzie. I, kto wie, może jeszcze złamie swoje postanowienie wycofania się z życia filmowego. Dziś reżyserzy coraz dobitniej zdają sobie sprawę, że role kobiece nie sprowadzają się na pierwszym miejscu do urody. Kino potrzebuje dojrzale pięknych, utalentowanych i posiadających doskonały warsztat aktorski aktorek w sile wieku.