„Pół na pół” Jordi Sancheza i Pepa Antona Gomeza w reż. Wojciecha Malajkata w Teatrze Imka w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Mamy oto dwóch przyrodnich braci – Dominika i Roberta.
Dominik - nieco safandułowaty (żona Roberta podejrzewa, że jest gejem) uczy w szkole, opiekuje się ciężko chorą matką i marzy o urlopie na Wyspach Kanaryjskich. Przebojowy Robert natomiast - wie czego chce, ma – jako się rzekło – żonę, dorosłe dziecko oraz znaczne wydatki, niestety nie pokryte odpowiednimi dochodami. W sumie najlepiej byłoby, gdyby mamusia za ścianą w końcu umarła bo Dominik byłby wolny, a Robert – bogaty.
Można ten spektakl oglądać dwojako: z przymrużeniem oka, jako komedię, oraz – czego byłem świadkiem na swoim przebiegu – na serio. Otóż współwidzka była tak szczerze oburzona faktem, że panowie próbują zabić swoją matkę, że nie tylko nie wstała do oklasków, ale i za entuzjazm obrugała swojego ślubnego. Cóż, przedstawienie faktycznie może łamać pewne tabu kulturowe, ale skoro ogląda się to przedstawienie „na poważnie”, to konsekwentnie należałoby też wziąć pod uwagę to, jakie piekło w dzieciństwie zgotowała inkryminowana mamusia swojemu potomstwu. I ta historia została tutaj podlana komediowym sosem, ale gdyby się jej przyjrzeć tak na poważnie…
Na scenie Piotr Szwedes jako Dominik i Piotr Polk w roli Roberta, obaj naprawdę śmieszą, nie przekraczają granicy przerysowania (widać rękę reżysera), choć autorzy w kilku miejscach okazje stwarzają. Ale najmniejsza nawet szarża w TAKIM tekście zwulgaryzowałaby go, czyniąc zeń niesmaczną komedyjkę o zabiciu własnej matki, gdy tymczasem rzecz jest – i znacznie głębsza i momentami naprawdę zabawna.
2022, czerwiec, G INVEST
PÓŁ NA PÓŁ
Jordi Sanchez, Pep Anton Gomez
reż. Wojciech Malajkat