EN

19.05.2022, 09:07 Wersja do druku

Podróż przez obrazy i symbole

„Odys i świnie, czyli opowieść mitomana" wg scenar. i w reż. Agaty Dudy-Gracz w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Paweł Kluszczyński z Nowej Siły Krytycznej.

fot. Przemysław Jendroska/mat. teatru

„Odys i świnie, czyli opowieść mitomana” Agaty Dudy-Gracz z Teatru Śląskiego to chyba jedna z najdłużej wyczekiwanych przeze mnie premier. Podobnie jak droga mitycznego Odysa, historia powstawania tego wspaniałego spektaklu była długa, wyboista i pełna zwrotów akcji. Przed nastaniem pandemii reżyserka przygotowywała się do zupełnie innego tytułu, który miał zaangażować cały zespół katowickiej sceny, jednak wydarzenia związane z covidem oraz śmierć jej matki pokrzyżowały pierwotne plany. Oczekiwanie zostało z nawiązką wynagrodzone.

Spektakl rozpoczyna się niemalże w półmroku, do ubranej w ciemne stroje rodziny powraca Odys (Bartłomiej Błaszczyński). Już na pierwszy rzut oka wyróżnia się – biały garnitur, kapelusz, z którego wydobywa się jasny kurz, twarz pomalowana bielidłem. Powrotowi nie towarzyszy entuzjazm domowników, tylko on przejawia zadowolenie. W końcu przez lata świat się zmienił, syn dorósł, żona musiała zmagać się z natrętnymi zalotnikami. Ci siedzą w tyle sceny ubrani w maski świń, niczym wygłodniałe zwierzęta oczekują kolejnej porcji paszy i uwagi Penelopy (Alina W. Chechelska). Wymowny jest podarunek dla Telemacha (Michał Rolnicki). Mały konik na biegunach, zabawka idealna dla syna, ale z czasu, kiedy ojciec wyjeżdżał na wojnę. Odys utracił kontakt z dzieckiem i próbując nawiązać po latach z nim relację, nie zmienia perspektywy. Rekwizyt będzie się przewijać przez kolejne sceny, co pokazuje, że mężczyzna nigdy nie zapomniał o rodzinie.

fot. Jeremi Astaszow/mat. teatru

Duda-Gracz zastosowała ciekawy sposób opowiedzenia losów Odysa, przedstawia ją ustami syna – narratora. Duet Rolnicki i Błaszczyński bardzo dobrze się dopełnia – pierwszy mówi, drugi gra niczym mim. Ich kostiumy (czerń i biel) podkreślają skrajność ich relacji i światów, które reprezentują. Opowieść Telemacha rozpoczyna się efektownie, na mrocznej do tego momentu scenie podnosi się biała platforma, staje się tylną ścianą. Uzyskana w ten sposób jasność wręcz razi, staje się czystym płótnem do zapisania scenami inspirowanymi „Odyseją”, w którą autorka scenariusza i reżyserka w jednej osobie wplotła wiele wątków z najnowszej historii.

Zbiór obrazów wybranych przez Dudę-Gracz jest przemyślany, nie ma też przypadkowych elementów scenografii, każdy aktor wie po co w danym momencie wyszedł na scenę – wszystko ze sobą współgra. Choć świat, o którym opowiada nie jest wcale taki poukładany. I wolny od przemocy, co widać w scenie nawiązującej do działań wojennych. Zwycięska armia przypisuje sobie prawo do zarządzania zdobytą ziemią, lecz traktuje mieszkańców przedmiotowo i z pogardą. Nie tylko gwałt na Kasandrze (Emilia Kubiak) przeraża realizmem, ale i słowa Odysa, że nie jest ona człowiekiem, tylko potomkinią gnębicieli przodków jego narodu. Odwrócenie sprawy powoduje, że żołnierze dokonują makabrycznego czynu. Przychodzą na myśl powidoki relacji medialnych z wojny na Ukrainie.

W każdej scenie można dostrzec wysoki kunszt Agaty Dudy-Gracz, która poza wyreżyserowaniem przedstawienia stworzyła scenografię i kostiumy. Nie zawsze sprawiedliwy świat pokazywany jest w jasnych kolorach. Wyspa syren przypomina rajską plażę, która kojarzy się z relaksem, ludzie sączą drinki, pląsają do „Kokomo” The Beach Boys, nawet Jezus zasiada na leżaku. Jednak w tej sielance czuć napięcie, kiedy Odys zostaje zaproszony do zabawy, spada kratownica oddzielając tułaczy od plażowiczów. Do złudzenia przypomina to sytuację uchodźców w Polsce. Przed jedną grupą otwiera się szeroko ramiona, portfele i umożliwia spokojny pobyt, a innych przerzuca się z jednej strony granicy na drugą, stawia się na niej wysokie ogrodzenie.

fot. Przemysław Jendroska/mat. teatru

Reżyserka wskazuje widzom ważne problemy, nie robi tego nachalnie. Obsługa szatni ubrana jest w białe powłóczyste stroje jak z teledysku „Imagine” Johna Lennona. Lotofagowie przypominają dostojników kościelnych. Poza dobrymi radami nie są w stanie pomóc Odysowi w odnalezieniu drogi do domu. W scenie spotkania z nimi spadają aksamitne buciki, jak z wyprawki do chrztu, kierując uwagę na grzechy Kościoła oskarżanego o tuszowanie pedofilii w swoich szeregach.

Agata Duda-Gracz wyraźnie wpisuje figurę koła w życie człowieka. Podobnie do Odysa, każdy z nas rozpoczął wędrówkę, która doprowadzi nas do macierzystej Itaki. Po nas przyjdą kolejni wojownicy, chcący zbudować świat według siebie, by w końcu trudu zapragnąć odpoczynku w spokojnych wodach cichego portu. Ilu ludzi, tyle podróży przez piękny, lecz nie zawsze łaskawy świat.

***

Paweł Kluszczyński – rzemieślnik kultury, z wykształcenia technolog chemik, z pasji autor recenzji, felietonów, dramatów, poezji, bajek, bloga ijestemspelniony.pl; zawodowo od zawsze związany z teatrem, finalista VII Edycji Konkursu im. Andrzeja Żurowskiego dla młodych krytyków teatralnych, członek Komisji Artystycznej 28. Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Źródło:

Materiał własny

Wątki tematyczne