EN

22.10.2022, 09:48 Wersja do druku

Po jedenaste. O „Dekalogu”, premierze Teatru Narodowego, rozmawiają Skrzydelski z Morozem

Skrzydelski: No i proszę. Czas leci. Dwa lata temu rozpoczęliśmy nasz cykl recenzencki rozmową o „Matce Joannie od Aniołów” z Teatru Narodowego w reżyserii Wojciecha Farugi. A dziś na tej samej, małej scenie Faruga sięga po temat tak samo poważny, choć pewnie o wiele bardziej skomplikowany.

Moroz: Od „Dekalogu” Krzysztofa Kieślowskiego minęło z kolei lat ponad trzydzieści i, zdaje się, od tamtego momentu jako scenariusz nie zaistniał w teatrze.

Skrzydelski: Myślę, że ma to swoje określone powody. Ale o tym za chwilę. Pamiętam tylko z przekazów, że fragment dzieła Kieślowskiego i Krzysztofa Piesiewicza podjęła w 1999 r. w Starym Teatrze Agnieszka Lipiec-Wróblewska. Jednak czy ktokolwiek jeszcze?

Moroz: W ogóle ten rodzaj zderzenia: „Dekalog” Kieślowskiego/Piesiewicza oraz teatr – od razu budzi we mnie poważną nieufność. Szczerze mówiąc, byłem zaskoczony, gdy dwa miesiące temu powiedziałeś mi, że Narodowy ma to w planach. Pomyślałem: po co do tego wracać? Jeśli już, to na innych zasadach.

Skrzydelski: Byłem przekonany, że Faruga tak uczyni. Za oknem tyle problemów i każdy z nich odsłania dylemat moralny. Poza tym w polskim teatrze rozmowa o Bogu i grzechu? Raczej się nie zdarza. W tym kontekście to frapujące.

Całość rozmowy - w "Magazynie e-teatru"

Źródło:

Materiał własny