Mistrzowski popis Jana Nowickiego podczas kameralnego wspominania 113. rocznicy urodzin Broniewskiego, paradoksalnie, dobitnie przypomniał o ciągłej nieobecności tego pierwszego w Płocku. Nieobecności przerażająco się przedłużającej i ośmieszającej nasz teatr.
Od poprzednich spotkań aktorów Teatru Dramatycznego, poświęconych autorowi "Bagnetu na broń", tegoroczne różniła właśnie obecność Nowickiego. Gdy w piątek w kawiarni artystycznej Czarny Kot wiersze Władysława Broniewskiego recytowali płoccy koledzy i koleżanki Nowickiego, momentami zdawał się być myślami gdzie indziej. A to wpatrywał się w podłogę lub swoje dłonie, a to zrobił łyk piwa, a to przetarł oczy. Lecz gdy w końcu przyszła jego kolej, wyłożył z pamięci "Bar pod Zdechłym Psem" w taki sposób, że wszystkim opadły szczęki. Jak mawia młodzież - potem nie było już co zbierać. I właśnie w tym momencie moje uczucie zachwytu zmieszało się ze wściekłością skierowaną pod adresem tego aktora. Prezentacja "Baru..." przypomniała bowiem, że wybitny artysta od jesieni 2009 r. - wtedy został etatowym aktorem płockiego teatru - zaprezentował się publiczności jedynie w widowisku poetycko-muzycznym "Z obłoków na ziemię". Recy