- W "Woyzecku" miłość i zabójstwo, Eros i Tanatos - mieszają się ze sobą, wzajemnie przenikają. Napięcie sprzeczności, ich nierozwiązywalność - jest wyzwaniem i tematem tego przedstawienia - mówi Piotr Cieplak, reżyser "Woyzecka" w Teatrze Narodowym w Warszawie, w rozmowie z PAP.
Polska Agencja Prasowa: W programie Teatru Narodowego opublikowano esej, w którym Elias Canetti, pisząc o Georgu Büchnerze, nazywa Woyzecka "najmniejszym człowiekiem". A kim jest Woyzeck w inscenizacji Piotra Cieplaka? Piotr Cieplak: To bardzo fortunne określenie - "ballada o najmniejszym człowieku". Bardzo mi ta fraza, to zdanie odpowiada. Bo rzeczywiście on jest jakimś dzisiejszym everymanem, kimś uniwersalnym. W hierarchii ludzkiej znajduje się na najniższym stopniu. Podobnie jak my ma trudności ze światem; z tą machiną, która go miele - tylko, że my potrafimy sobie w pewien sposób pomóc, bo mamy rozmaite środki przystosowawcze, które wypracowujemy. Umiemy się schronić pod pancerzykami, a on jest kompletnie bezradny. PAP: Czy to wynika z tego, że jest nadwrażliwy - czy może Woyzeck jest "bożym prostaczkiem"? P. C.: Ponieważ jest dzieckiem czy też "prostaczkiem bożym" - to jest nadwrażliwy. Słyszy głosy. Nie jest żadnym mędrcem, ale zwyk