- Kaczyńscy, Ziobry, kibole, Jędraszewscy, Trumpy, Szyszki, fejki oraz inne Australie tworzą przeklęty, trudny do identyfikacji, gorszy od nich wszystkich lęk. Ale w teatrze powiedzieć "Nie lubię PiS-u" czy "Nie lubię Zbigniewa Ziobry" to trochę mało - twierdzi reżyser Piotr Cieplak w rozmowie z Witoldem Mrozkiem w Gazecie Wyborczej.
Piotr Cieplak w Teatrze Narodowym w Warszawie reżyseruje niedokończony tekst niemieckiego rewolucjonisty Georga Büchnera. Premiera "Woyzecka" odbędzie się 15 lutego. - Jestem klasycznym, zgniłym, inteligenckim beneficjentem III RP. Czytelnikiem papierowego wydania "Gazety Wyborczej". Zaangażowanym obywatelsko i umysłowo prawicowo-lewicowym postępowym konserwatystą! Mam w związku z tym wiele pytań do siebie jako reżysera. "Co to znaczy być zaangażowanym politycznie i obywatelsko w teatrze?" - i odpowiedzi na to pytanie udzielane są złożone. Marzę o takim przedstawieniu, które najchętniej zrobiłbym nie w Teatrze Narodowym, tylko na Stadionie Narodowym. Przedstawieniu o tym, że na Warszawę idą drzewa, enty albo dziki - mówi Piotr Cieplak. Witold Mrozek: Często szlag pana trafia? Gdy czyta się pańskie felietony w portalu Teatralny.pl, np. "O sztuce Wypierpolu", widać tam bardzo konkretne emocje. Piotr Cieplak: Chyba tak. Folguję sobie. Ale w swoich prz