EN

10.01.2023, 12:40 Wersja do druku

Pełne zanurzenie

„Ballady i romanse ver. 2022” w  reż.  Roksany Miner w Teatrze Lalki i Aktora w Wałbrzychu. Pisze Magda Piekarska, członkini Komisji Artystycznej VIII Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa”.

fot. Karol Budrewicz / mat. teatru

Czy Balladami i romansami da się jeszcze uwieść nastoletniego widza? Czy teatr w zderzeniu z cyklem Mickiewicza może zachować twarz, jedynie pod warunkiem, że puści oko w stronę znudzonej odgrzewaniem szkolnego kanonu publiczności? Czy w interpretacyjnym wysiłku da się wyjść poza ironiczny nawias? Wałbrzyski spektakl wyreżyserowany przez Roksanę Miner podejmuje to wyzwanie.

Kiedy czytam na stronie Teatru Lalki i Aktora w Wałbrzychu, że „teksty Mickiewicza odbierane są często jako skostniałe, przestarzałe, nieaktualne i nudne. Dlatego nasza inscenizacja będzie swoistego rodzaju odczarowaniem i reinterpretacją”, zaczynam się obawiać, że spektakl zatytułowany Ballady i romanse ver 2022 powieli pokutujący w całej niemal Polsce interpretacyjny schemat, który w tym pospolitym ruszeniu pod znakiem Mickiewiczowskiego cyklu każe puszczać oko do szkolnej publiczności na zasadzie: „wiemy, wiemy, to straszne nudy, ale postaramy się tak je podrasować, że jakoś przełkniecie tę gorzką pigułkę”. Wietrzę tu połączenie szkodliwego stereotypu ze sporą dawką buty. Wiadomo, z kanonem lektur sporej części uczniów dziś pewnie nie po drodze. Ale czy kiedyś było inaczej? I czy teatr jest od tego, żeby publiczności schlebiać i utwierdzać ją w przekonaniu, że Mickiewicz to stary męczybuła? Czy wałbrzyska młodzież tak bardzo różni się od tej z Krakowa czy Wrocławia, która tłumnie waliła na adaptacje Dziadów w reżyserii Kleczewskiej i Zadary, choć te drugie Dziady, zagrane w całości, trwały kilkanaście godzin?

Szczęśliwie sam spektakl ekspresowo, bo już od samego początku rozmontowuje moje obawy. Podróż rozpoczynamy pod taflą Świtezi, dość głęboko, bo wokół panuje półmrok, a w smugach światła widzimy kolejne postaci próbujące daremnie się wydostać z plątaniny ciał. Doskonale i sugestywnie zakomponowana scena przypomina Tratwę Meduzy Géricaulta, tyle że umiejscowioną nie nad, ale pod powierzchnią wody. Ruchy postaci są harmonijne (znakomita choreografia Błażeja Twarowskiego), a wrażenie pełnego zanurzenia pogłębia audiosfera zbudowana z plusków, szumów, odgłosów nadciągającej burzy, z odgłosów uderzania kropel wody o taflę jeziora. I z tej plastyczno-dźwiękowej konstrukcji wyłania się tekst Świtezi, mówiony, a właściwie skandowany niczym rap. Ujmując rzecz ściśle – jest to zaledwie część tekstu, wstęp do całej opowieści, ale z pantomimiczną sugestią, w której można odnaleźć fragment ciągu dalszego.

Świteź stanie się zresztą ramą, w którą zostaną zamknięte cztery inne teksty BalladRomantyczność, Świtezianka, Rybka i Lilije. Wybór dość oczywisty, właśnie one będą się najczęściej powtarzać podczas ogarniającego całą Polskę festiwalu Ballad i romansów. Tutaj spina je mocny kobiecy wątek. To kobieta – skrzywdzona i krzywdząca, sprawca i ofiara, szalona i trzeźwo myśląca – uruchamia tu cały ciąg wydarzeń. Historie tych kobiet są śpiewane, skandowane, rzadziej mówione ze sceny. A ponieważ mamy tu damsko-męski zespół, konsekwencją jest ciągła zmiana perspektywy – i tak np. to jeden z mężczyzn (Paweł Pawlik) opowiada ze zgrozą mocno skróconą, a przez to jeszcze potworniejszą historię pani, co to zabiła pana. Z kolei bohaterka Świtezianki (Anna Jezierska), tej opowieści o męskiej niestałości i zdradzie, sama na początku bawi się uczuciem nie jednego, ale trzech strzelców z boru. A kiedy mężczyźni otaczają szaloną Karusię, w trakcie opowieści dokonuje się w nich przemiana – z wietrzących łatwą ofiarę samców w opiekuńczą gawiedź, ze świetnie śpiewającym poetą (Filip Niżyński) na czele. I gdy wydaje się już, że całą historię zakończy przejmująca, ale i patetyczna scena piety, odzywa się wyzwalający i przywracający równowagę śmiech. Ukoronowaniem tego wyboru z Ballad jest Rybka z Karoliną Bartkowiak w roli głównej – rozpoczynająca się wyciem wilczyc i rozpisana na chór dzikich kobiet z dwiema partiami solowymi, które przynoszą wojenną pieśń o krzywdzie i zemście.

Roksana Miner w swojej wersji Ballad nie próbuje przypodobać się młodej publiczności, traktuje ją poważnie, jak partnerów w pakcie, który zawiązuje się na czas trwania spektaklu. Buduje na scenie kompletny świat, rzeczywistość, która otacza widza, przenosząc go pod powierzchnię wody, na brzeg jeziora czy rynek miasteczka. Reżyserka sprawnie porusza się na granicy między interpretacyjną tradycją a nowatorstwem. Jej Ballady i romanse ver 2022 mimo skrótów są wierne oryginałowi, także w umiejętnie budowanym na scenie nastroju (oszczędna scenografia Agnieszki Aleksiejczuk), w którym groza jest zaskakująco bliska współczesnym horrorom. Jednak mam wrażenie, że nie to nawiązanie i nie zahaczająca o musical forma, przez co spora część tekstów zamienia się w skomponowane przez Macieja Cempurę songi, i nie kontrastujące z odcieniami szarości ostre światła ledowych linii stanowią o współczesności tej interpretacji, ale uwodzicielsko malarskie kompozycje zbudowane z ludzkich ciał i dramaturgiczna konsekwencja, która stawia w centrum tych osadzonych w okolicy Nowogródka, nad Świtezią ballad kobiecy dramat.

Wreszcie zespół – wałbrzyskie Ballady są niezwykle wymagającym spektaklem. Poprzeczkę zawieszono wysoko i dotyczy to zarówno ruchu, doskonałej koordynacji, jak i możliwości głosowych. I trzeba przyznać, że każda i każdy z aktorek i aktorów ma tutaj swoje pięć minut i wszyscy wykorzystują ten czas śpiewająco. Oglądałam ten spektakl na jednym z przedpremierowych pokazów i miałam wrażenie, że w finalnym bitewnym szale był pewien nadmiar – nie do końca choreograficznie skoordynowanych przepychanek, pohukiwań i wrzasków. Ponieważ jednak do premiery zostało kilka dni, mam nadzieję, że tę końcówkę udało się wyczyścić. Szkoda by było pozostawić tę formalną klamrę tak pięknie otwartą w pierwszej scenie – niedomkniętą.

Ballady i romanse ver 2022 według wierszy Adama Mickiewicza, reż. Roksana Miner, Teatr Lalki i Aktora w Wałbrzychu, prem. 29 października 2022.

Źródło:

Materiał własny

Wątki tematyczne