EN

9.10.2024, 13:22 Wersja do druku

Panna Julie

„Panna Julie” Augusta Strindberga w reż. Anny Skuratowicz w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.

fot. Karolina Jóźwiak

Pokrótce - tytułowa Panna Julie (Irmina Liszkowska), odziedziczywszy po matce nienawiść do mężczyzn, uwodzi w noc świętojańską lokaja (Jakub Kordas), dla obojga, w sumie również dla zaręczonej z nim Krystyny, ten fakt będzie miał przykre następstwa. Mamy zatem opowieść o konwenansie, o pożądaniu, ale przede wszystkim - o granicach i w ogóle – o znaczeniu moralności. 

Nic nie mam przeciwko temu spektaklowi, przeciwnie, uważam, że mamy np. olśniewający debiut Katarzyny Lis (Krystyna) na deskach przy Karasia, nie radzę sobie jednak z kłopotem kontekstowym. Otóż – przyznaję, że z pewnym opóźnieniem,  oglądam Sex Education, w którym to młodzieżowym serialu każda klatka wypełniona jest intensywnym seksem w najrozmaitszych konfiguracjach. Gdy tymczasem 130 lat temu Stridberg (i jemu współcześni naturaliści) zachwycił się faktem, że człowiek ma RÓWNIEŻ ciało, i pisali o tym sztuki. Zastanawiam się więc, co z tego spektaklu wyniesie sprowadzony przez szkołę widz nastoletni, dla którego TP przewidział specjalne południowe przebiegi? Na moim, właśnie szkolnym przebiegu, wymagająca licealna publiczność co prawda obejrzała przedstawienie w skupieniu i nie zaglądała w komórki, ale jeśli „podobanie się” mierzyć gromkością oklasków to… nie było najlepiej. 

Mnie się ten tekst Strindberga wydał trochę zakurzony, niezbyt korespondujący ze współczesnością, wystawienie w Polskim jest dość konserwatywne (jak na utwór – nie bójmy się tego słowa – o seksie), choć jednocześnie oglądało się tę Pannę Julie dobrze, jest piękna wizualnie, szlachetna – jak to się kiedyś mawiało. 

Może jednak nie warto udawać, że to taki teatr, który zainteresuje młodzież, wprawiając ją w pewną dezorientację? Nie wiem sam.

Tytuł oryginalny

PANNA JULIE

Źródło:

www.rafalturow.ski/teatr

Link do źródła