EN

2.02.2023, 12:22 Wersja do druku

Piękniejszego życia nie będzie

„Nasze miasto” Thorntona Wildera w reż. Adama Sajnuka z Teatru WARSawy w Instytucie Teatralnym w Warszawie. Pisze Maria Dworzecka w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Rafał Meszka

Po dramat nagrodzony w 1938 roku Pulitzerem – „Our Town” Thorntona Wildera – od ponad osiemdziesięciu lat wciąż sięgają kolejne pokolenia reżyserów. Tym razem, w ramach projektu Społecznej Sceny Debiutów w Teatrze WARSawy, Adam Sajnuk wraz z młodymi adeptami sztuki aktorskiej w spektaklu „Nasze miasto” zastanawia się w czym może tkwić tajemnica dobrego życia.

Pozornie lekka i ciepła historia mieszkańców fikcyjnego miasteczka Grover’s Corners w New Hampshire, w którym wszyscy się znają i które trudno porzucić, żyjących na początku ubiegłego wieku, jest tylko pretekstem do rozważań o ludzkiej egzystencji.

Wyraźnie zarysowany przez twórców portret miasta położonego na uboczu historii, ukazany na przestrzeni lat, prezentowany jest na tle losów rodzin lekarza Gibbsa i redaktora Webba, splecionych ze sobą historią dojrzewania i miłości George’a i Emilki, ich dzieci. To miasto jest równoprawnym bohaterem całej opowieści o życiu i świecie. Miasto, w którym jak wszędzie ludzie rodzą się, dorastają, żyją, kochają, cierpią i umierają. Wydaje się jednak, że w żaden sposób nie jest słusznym sprowadzenie treści utworu do pochwały życia „prostych ludzi”, bowiem każdy z jego bohaterów przeżywa swój osobisty dramat i żyje niejako oddzielnie, niejednokrotnie nosząc w sercu wielką tęsknotę. Mieszkańcy żyją przecież tak, jak potrafią najlepiej, a każdy z nich ma swoje słabości i niezabliźnione rany. Każdy wyczekuje swojego momentu szczęścia.

Zespół aktorski, pełen wzajemnej uważności, gra, jak dobrze nastrojony instrument – bez fałszywych nut. W dopracowanych scenach klasycznych nie ma przesady ani nadmiernej egzaltacji. Momentami zdawać się jednak może, że w inscenizacji brakuje większego zaangażowania postaci Kierownika sceny w prowadzenie spektaklu i wyeksponowania przyjętej konwencji próby, która nadając pewnej lekkości, pozwala aktorom na większą swobodę w ekspresji budowanych postaci, co można zobaczyć przede wszystkim podczas „bardzo ważnej rozmowy” pomiędzy głównymi bohaterami. Niemniej, tekst w przekładzie Jacka Poniedziałka oddany jest niezwykle wiernie a zarazem subtelnie, efekt ten tylko wzmacniają charakteryzacja i kostiumy wyjęte wprost z epoki. W spektaklu samo światło doskonale kreuje przestrzeń i czas, dlatego zgodnie z życzeniem samego autora sztuki scenografia staje się zbędna. Całość konsekwentnie zespala się więc w budowaną przestrzeń świata Grover’s Corners. Świata, który jest tu i teraz, a zarazem świata, którego już nie ma.

Wydźwięk ostatniej sceny, stanowiącej pożegnanie Emilki ze światem żyjących, poraża. Dziewczyna pełna współczucia dla siebie, umarłej, i tych, którzy pozostali po drugiej stronie, chce wykrzyczeć to, co mogła zobaczyć i zrozumieć dopiero za zasłoną oddzielającą życie od śmierci. Jak krzywdzące i jak miałkie jest bezrefleksyjne błądzenie we mgle ignorancji i w zaślepieniu pogonią za czymś, co nie jest i nigdy nie będzie istotne. Zupełnie, jakby ten osobisty odrębny świat każdego człowieka miał trwać wiecznie i dając przyzwolenie na trwonienie najcenniejszych chwil.

„Nasze miasto” Sajnuka to jeden z tych spektakli, które zapadają w pamięć na długo po zgaszeniu reflektorów. Uniwersalność historii, stopniowanie napięcia i finał pełen tęsknoty za prawdziwym przeżywaniem codzienności pozwalają odpowiedzieć na choć część pytań o istotę ludzkiej egzystencji. Każda z chwil jest tą znaczącą, znaczącą bardziej niż mogłoby się wydawać. Piękniejszego życia nie będzie.

Tytuł oryginalny

Piękniejszego życia nie będzie

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Maria Dworzecka

Data publikacji oryginału:

02.02.2023