EN

7.01.2006 Wersja do druku

Oskarżona Elfriede J.

Ta pisarka wywodzi się z tradycji sztuki politycznie zaangażowanej, posługującej się scenografią okrucieństwa. Pokazuje zabójstwo jako krzyk rozpaczy. Dokonuje sekcji, ale nie legitymizuje morderstwa. Pozostawia czytelnika z krwią na rękach - obrona książek Elfriede Jelinek [na zdjęciu].

Elfriede oskarżona "Nagroda Nobla 2004 dla Elfriede Jelinek zniszczyła wartość tego wyróżnienia. Bo Nobla przyznano jednorodnej, obsesyjnej twórczości, tekstowej masie skleconej byle jak, bez śladu artystycznej struktury" - napisał Knut Ahnlund w artykule opublikowanym 11 października 2005 r. w dzienniku "Svenska Dagbladet" (i przedrukowanym w "Gazecie Świątecznej" 22-23 października pod niewinnym tytułem "Noblowska katastrofa"). W tekście tym dominuje ton niechęci osobistej, sformułowania: "narastający niesmak", "zeszłoroczna gafa", "mdłości". Jasne. Oczywiście. Domagając się tolerancji dla swoich przekonań artystycznych, trzeba przyznać i Knutowi Ahnlundowi prawo do niesmaku, prawo do stwierdzenia: "ta lektura to katorga". Tyle że niesmak Ahnlunda jest jego prywatną sprawą, jego niechęć jest wypadkową wielu czynników, w tym zapewne roku jego urodzenia (1923), tego, że mieszka w Szwecji, kraju praktycznie pozbawionym pamięci historycznej, gdz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Proces Elfriede J.

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 6

Autor:

Agnieszka Drotkiewicz

Data:

07.01.2006