EN

17.02.2024, 16:20 Wersja do druku

Okiem Widza: Nasze czasy

„Nasze czasy” wg scen. Weroniki Szczawińskiej i Piotra Wawera Jr. w reż. autorki w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Ewa Bąk na blogu Okiem Widza.

fot. Karolina Jóźwiak

Czas to czwarty wymiar. Może nie istnieje, kto wie? Jest kategorią względną, umowną, trudną do zdefiniowania, dziś permanentnie deficytową, przez to bezcenną. Czas to pieniądz. Luksus. Kolejna abstrakcyjna wartość. Definiuje styl i jakość życia. Z jednej strony czas odczuwany jest indywidualnie, z drugiej ma precyzyjnie skodyfikowany obiektywny status. Powoduje nieustanną zmianę (otoczenia, ciała, mentalności), uświadamia przemijanie. W gruncie rzeczy każdy sam nadaje mu znaczenie, bo czas porządkuje i bezpośrednio wpływa na wszystko, daje punkty odniesienia, wymusza zachowanie. Wiąże się z zanikającą pamięcią przeszłości, trudno uchwytną recepcją teraźniejszości i napierającą projekcją przyszłości. To temat bez początku, bez końca z konkretnym, uwięzionym w nim człowiekiem.

Spektakl NASZE CZASY w reżyserii Weroniki Szczawińskiej, z jej i Piotra Wawera JRA scenariuszem - w luźnej patchworkowej narracji, składającej się z sekwencji scen prześmiewczych, z bieżącym komentarzem autorskiej reinterpretacji - podejmuje piekielnie trudny temat czasu w dzisiejszej zwariowanej, szalejącej, obliczonej na efekt sukcesu rzeczywistości. Twórcy zdecydowali się na formę performance'u, którego pomysły i działania są ogólnie znane (np. „blue scotch" malarza Edwarda Krasińskiego, performance w MoMA Mariny Abramović, performance "Zmiana" artystki konceptualnej Ewy Partum, action painting, inne), bo zaistniały w przeszłości i teraz w scenicznej ekspozycji są wykorzystywane w ograniczeniu czasowym (np. do jednej minuty), ale też w indywidualnym, wsobnym ujęciu - zgodnym z duchem naszych czasów. Udowadniają, że sztuka też podlega zmianom - ewoluuje jej kontekst, znaczenie, siła oddziaływania. Zaciera się jej pierwotna wymowa, bo wzmacnia, przemija lub się unieważnia. W pewnym sensie wszystko jest performance'm, jego karykaturą lub pastiszem. Wszystko trwa w określonych interwałach czasowych, ma swój początek i koniec. Wszelkie wysiłki, by zatrzymać, ignorować, rozciągnąć czas są wzruszające, ale nieskuteczne. Fundują krótkotrwałą przyjemność, która daje iluzję sukcesu, neutralizuje gorycz czasu utraconego, znieczula bezsens czasu straconego. Podążamy od nicości ku nicości, przeżywając ulotność, znikomość, obracanie się w nicość. Tak naprawdę to, co jest degradujące, niekorzystne, depresyjne. Trudne.

Jednak pomysł, by zatrzymać czas w radosnym kadrze (sekwencja stopklatek grupy w samochodzie), wykorzystać chwilę tylko dla siebie, tak jak tego chcemy (jednominutowe solówki), sprawdzając, czy w ogóle to potrafimy, jest kusząca. Twórcy nie wymyślają nic oryginalnego. Wykorzystują kalki, opierając się na pamięci emocjonalnej, kulturowej, znormalizowanej mentalności i zachowawczej naturze ludzkiej. Odnoszą się do znanych prac performatywnych, prawd, zachowania, lęków i przepracowują je poprzez aranżowane sytuacje i historie konkretnego aktora. To on wnosi wartość dodaną. Ociepla wizerunek współczesnego awatara, jakim jest indywidualnie każdy człowiek. Osobowość, wspomnienia, pragnienia, marzenia, temperament, wiek, ciało: refleksyjnego Waldemara Barwińskiego, uroczej, niezrównanej Małgorzaty Niemirskiej, emanującej seksapilem Anny Szymańczyk, metodycznej Heleny Urbańskiej, zabawnego Piotra Wawera Jr (gościnnie) jest nie do przecenienia. Udowadnia jak bardzo wymazywana przeszłość, ignorowana teraźniejszość pracuje na agresywną, zawłaszczającą wszystko przyszłość. Jak bardzo bolesny jest upływ czasu, który formatuje, degraduje, doświadcza, również każdego z nas. Jak bardzo jest wymagający, bo zmusza do pogodzenia się z tym, na co nie ma się wpływu. 

Przy okazji tego tematu można by stwierdzić, że mimo presji i braku czasu winniśmy skupiać się na tym, co jest dla nas najważniejsze, najbardziej nam potrzebne. Twórcy sugerują, że nawet po danej sobie chwili spokoju, refleksji, kreacji dojdziemy do wniosku, że jesteśmy "produktem" naszych czasów a i tak obróci się wszystko w nicość, niebyt, nieistotność. Wszystko staje się nie tym, czym było. Jeśli nie wypracujemy metody świadomego tworzenia siebie, przeżywania swego życia tu i teraz na swój unikatowy sposób. Bo pęd świata narzuca nam imperatyw konieczności, dziwne, schizofreniczne odczucie, że ciałem jesteśmy w teraźniejszości a mentalnie w przyszłości. Przeszłość to tylko mgnienia sentymentalnych emocji, odrealnionych traum, życie wyparte, zniekształcone, wyidealizowane. 

Mimo, a może właśnie dzięki nowoczesnej, niekonwencjonalnej, wymagającej akceptacji formie, spektakl o czasie, przemijaniu, zmianie dokonującej się w człowieku, życiu, teatrze, sztuce jest interesujący, błyskotliwy, ważny. Dowcipny, zabawny. Rozbrajający. Nie przytłacza, nie moralizuje. To zasługa reżyserki Weroniki Szczawińskiej i artysty sztuk wizualnych Karola Radziszewskiego (ascetyczna scenografia i rekwizyty, kostiumy), Agaty Maszkiewicz odpowiedzialnej za dramaturgię i choreografię oraz zespołowi aktorskiemu, który zamysł i formę spektaklu twórczo rozwinął, odcisnął na nim swoje osobiste piętno. Piękno.

Życie w pośpiechu, próba nadążania za zmianami, by móc się przystosować, przetrwać kryzysy, pokonać problemy powoduje, że staramy się odsunąć myślenie o przemijaniu. Inaczej buntujemy się. Stosujemy strategie zapobiegawcze czy obronne („Małgorzato, im będziesz starsza, tym będziesz lepsza" - casus Małgorzaty Niemirskiej). Tak więc ignorujemy oznaki upływu czasu (zmęczenia, wypalenia, braku atrakcyjności), by nadążyć, nie stracić tempa, rytmu, sprostać wymogom naszych czasów na tyle godnie, na ile jest to możliwe. Życie człowieka to performance z chwilami szczęścia i cierpienia, gonitwy i nic nierobienia. Ze wzlotami i upadkami. Nieprzewidywalnością, interakcją, spontanicznością. Stałą zmianą. Czyż nie w takiej sytuacji jest każdy z nas? Czyż nie w takim momencie jest Teatr Dramatyczny?

Tytuł oryginalny

NASZE CZASY TEATR DRAMATYCZNY IM. GUSTAWA HOLOUBKA

Źródło:

okiem-widza.blogspot.com
Link do źródła

Autor:

Ewa Bąk