Logo
Recenzje

Okiem obserwatora. Król komedii

24.09.2025, 14:16 Wersja do druku

„Król komedii” Wojciecha Ogrodzińskiego w reż. Marty Miłoszewskiej w warszawskim Teatrze Komedia. Pisze Krzysztof Stopczyk.

fot. Maciej Czerski/ mat. teatru

Najnowsza, otwierająca sezon 2025/26, premiera Teatru Komedia, to „Król komedii” Wojciecha Ogrodzińskiego, w reżyserii Marty Miłoszewskiej. Posiadaczom starszych PESELI, szczególnie warszawiakom, tytuł ten może kojarzyć się z jedną postacią. I będą mieli rację! Na stronie tytułowej programu do tego monodramu, w którym występuje Dawid Dziarkowski, jest rzucająca się w oczy, krótka informacja: „O losach Adolfa Dymszy”.

Bo przejmujący tekst wypowiadany przez Dziarkowskiego ze sceny, napisany jest w formie spowiedzi (?), podsumowania życia (?), próby wytłumaczenia się z niepopełnionych, a zarzucanych mu grzechów (?), próby zrozumienia rzeczy niezrozumiałych (?).

Twórcy zastosowali ciekawą narrację filmu puszczanego od tyłu. W pierwszych scenach, które widownia obserwuje – Król komedii – Dodek – Adolf Dymsza (to też pseudonim) – czyli Adolf Bagiński (ale kto o tym wie?), przebywa już w Domu Opieki Społecznej, w Górze Kalwarii. Został tam umieszczony z powodu bardzo złego stanu zdrowia, prawie całkowitej głuchoty i w szybkim tempie postępującej choroby, prawdopodobnie Alzheimera. Jest przy nim córka (jedna z czterech), w tym przypadku należy domniemywać, że to Anita Dymszówna, również aktorka (w latach 1979 do 1983 występowała w Teatrze Komedia), na którą po umieszczeniu ojca w DPSie wylała się ogromna fala krytyki, tej medialnej i tej środowiskowej.

Licznik czasu cofa się, a my oglądamy i słuchamy coraz młodszego Dodka. W tym miejscu muszę złożyć gratulacje zarówno autorowi (Wojciech Ogrodziński), jak i dyrekcji Teatru Komedia za to, że zdecydowali się na wystawienie takiego spektaklu, przypominającego „Króla komedii”, który tak naprawdę, w życiu prawdziwym był postacią tragiczną. To Zofia Nałkowska w „Medalionach” stwierdziła:  „Ludzie ludziom zgotowali ten los”. O tym mówi Dodek ustami Dawida Dziarkowskiego w monodramie „Król komedii”. Większość tekstu skupia się na okresie II wojny światowej i czasach następujących po niej. I to jest według mnie esencja tego spektaklu. Pokazanie współczesnemu widzowi prawdziwego oblicza natury ludzkiej. Całe szczęście, że nie wszystkich! Ale tak się składa, że z reguły te czarne owce, które są w mniejszości, mają jednak wpływ na życie wielu osób. Dymsza był wielbiony przez tak zwaną „ulicę”. Przed wojną, w jej trakcie i po jej zakończeniu.

W czasie okupacji, musiał żyć. Miał żonę i córki, którym musiał zapewnić byt. Był aktorem. Co prawda przed wojną grał między innymi w piłkę nożną w Polonii Warszawa, ale po pierwsze w czasie wojny nie było rozgrywek, a po drugie była to gra amatorska, czyli nie zarobkowa. A więc jedynym sposobem zdobywania pieniędzy, oprócz powszechnego wtedy „kombinowania”, było wykonywanie swego zawodu. Uzyskał na to pozwolenie władz Państwa Podziemnego. Poza sceną wykazał się cichym bohaterstwem, ponieważ ukrywał w swoim domu kolegę artystę, który był Żydem. A za to groziła kara śmierci nie tylko Dymszy, ale również jego rodzinie. Dzięki swoim kontaktom zawodowym wyciągnął z więzienia kilku innych kolegów.

To okazało się po wojnie nic nie znaczące dla kilku osób mających w środowisku aktorskim znikomą władzę, na małym odcineczku. Sąd koleżeński ZASP ukarał go zakazem grania w Warszawie, musiał przekazywać 15% honorariów na Dom Aktora w Skolimowie i przez pewien czas jego nazwisko na afiszach musiało być zastąpione trzema gwiazdkami. Ten „wyrok” dotyczył człowieka, który w najczarniejszym okresie naszych dziejów, niósł ludziom radość, nadzieję, powiew normalności, humor i śmiech. Zawsze mnie zastanawiało, że nawet tak zwane „mądre głowy” wyżej cenią działania siłowe (wojenne), niż kulturę. Według mnie humor, żart i śmiech jest jednym z najmocniejszych spoiw łączących społeczność w trudnych dla niej chwilach. W czasie okupacji przykładów na to było bardzo wiele. I Dymsza był właśnie takim rozsadnikiem dobrych emocji w tych koszmarnych czasach, dawał ludziom chwilowe ukojenie.

Zresztą prawda jest taka, że publiczność po wojnie nadal wielbiła Dymszę i waliła drzwiami i oknami do kin na filmy z jego udziałem (np. pierwszą  powojenną polską komedię pt. Skarb, z 1948 r.), czy do teatrów. Po wojnie Dymsza nie wrócił już do występowania w najlepszych teatrach dramatycznych, jak mu się zdarzało wcześniej. Bo dla wielu może być zaskoczeniem, gdy jego nazwisko znajdą nie tylko w programach kabaretów (np.  „Qui Pro Quo”), ale również w Teatrze Narodowym, czy Polskim. Publiczność go ciągle i bezwarunkowo kochała.

Dawid Dziarkowski wspaniale oddaje na scenie ten niesamowity charakter Dymszy. Po takich doświadczeniach i przy tylu przeciwnościach losu i ludzi, Dymsza był ciągle nastawiony do świata optymistycznie. Coś się stało? Coś nie wyszło? To frajer! Pestka!

Dziarkowski bardzo umiejętnie wykorzystuje swój atut w postaci fizycznego podobieństwa do granej postaci. Ma wspaniałe zdolności naśladowcze i dysponuje pełną gamą środków aktorskich. Są sceny w których śmieszy i jest naprawdę kserokopią swego bohatera, zarówno w sposobie mówienia, w tembrze głosu, jak i w ruchach, i mimice. To są te lżejsze fragmenty monodramu. Wtedy jest dużo śmiechu, bo oglądamy postać, którą znamy i kochamy. Ale są również te poważniejsze, wręcz tragiczne i okazuje się, że Dymsza/ Dziarkowski jest już inny, już nie jest „Królem komedii”. Jest normalnym człowiekiem doświadczonym przez los, ale nie jest wściekły i nie przeklina, do czego miałby pełne prawo. On jest zdruzgotany, rozżalony, bezradny, skrzywdzony. W monologu zastanawia się, jak to jest, że: w czasie okupacji, szewc mógł mieć kontakt z Niemcami, tak samo kelner, urzędnik, fryzjer itd., a aktor, który również wykonywał swój zwód, nigdy nie poszedł na współpracę z okupantem, ratował kolegów i dawał tysiącom ludzi radość, ma być za to karany? Fakt! To jest fundamentalne pytanie, na które nie ma dobrej odpowiedzi. Dziarkowski w sposób wzruszająco prawdziwy oddaje te stany swojego bohatera. Ale one nie trwają zbyt długo, bo w sukurs przychodzi mu jego natura. Sam sobie tłumaczy, że "Florek, gdzie twój humorek?" (akurat ta kwestia nie pada w czasie spektaklu, ale za to jest i to kilka razy śpiewana wspólnie z publicznością, wspaniale oddająca charakter Dymszy piosenka „Oj Radi Radi Radi”, z filmu „Antek policmajster”, której tekst napisał Emanuel Schlechter, a muzykę skomponował Henryk Wars – 1935 r.

Jeżeli bohaterem jest Adolf Dymsza nie mogło obejść się bez stepowania. Zawsze podziwiam osoby, które posiadły tę umiejętność i tym razem było tak samo. Dziarkowski stepuje nie tylko stojąc, ale również na siedząco. Podziwiam. Nauczył go tej sztuki i udoskonalił na próbach Michał Wierzbowski, odpowiedzialny również za konsultacje ruchowe.

Autorką scenografii i kostiumów utrzymanych w klimacie jest Paulina Czernek.

Raz jeszcze gratuluję wszystkim pomysłodawcom i twórcom, oraz oczywiście Dawidowi Dziarkowskiemu za pomysł wystawienia tego spektaklu. Jest on bardzo potrzebny, aby pokazać pełnię człowieczeństwa jednego z największych polskich komików, który właśnie z tym tylko był kojarzony przez ogół. Król komedii i już! A to nie wszystko!

Oglądałem spektakl popremierowy i byłem świadkiem skromnej, chociaż wspaniałej uroczystości. Jeszcze w czasie niemilknących braw, obok wykonawcy, na scenie pojawił się Michał Fogg, prawnuk Mieczysława Fogga, prezes zarządu Fundacji Retro im. Mieczysława Fogga i wręczył Dawidowi Dziarkowskiemu przyznawaną co roku  Nagrodę Złotego Liścia Retro. Kapituła Fundacji uznała, że „Król komedii” idealnie spełnia kryteria określone w regulaminie nagrody: „ (…) Celami Fundacji są: realizowanie, wspieranie i popularyzowanie projektów upowszechniających wiedzę o dwudziestoleciu międzywojennym, promowanie dziedzictwa narodowego w kraju i za granicą.(…)”. I ja w pełni popieram tę decyzję, bo monodram „Król komedii” Wojciecha Ogrodzińskiego, wyreżyserowany przez Martę Miłoszewską, w mistrzowskim wykonaniu Dawida Dziarkowskiego, a wystawiony na Małej Scenie Teatru Komedia, powinien być jak najszerzej rozpowszechniany, aby jak najwięcej ludzi obejrzało go. Król komedii / Dodek / Adolf Dymsza / Adolf Bagiński absolutnie zasługuje na to.

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Krzysztof Stopczyk

Data publikacji oryginału:

21.09.2025

Sprawdź także