EN

22.05.2024, 09:44 Wersja do druku

Okiem Obserwatora: Kim jest Pan Schmitt?

„Kim jest Pan Schmitt?” Sébastiena Thiéry'ego w reż. Aldony Figury z Wydziału Produkcji w Małej Warszawie. Pisze Krzysztof Stopczyk.

fot. mat. organizatora

Na wstępie uprzejmie wyjaśniam, że ku niezadowoleniu jednych, a zadowoleniu innych, Kim jest Pan Schmitt?” nie jest sztuką opartą na kanwie najnowszych wydarzeń dotyczących czołowego hejtera usadowionego – pod minimalnie zmienionym nazwiskiem – w Ministerstwie Sprawiedliwości, w czasie rządów największej obecnie partii opozycyjnej. Nie! Bohaterami nie są członkowie grupy sędziowskiej „Kasta”. I całe szczęście, bo dzięki temu nie jest to ponury paradokument, tylko rewelacyjna komedia, w znakomitym tłumaczeniu Irmy Helt, na której publiczność prawie cały czas pokłada się ze śmiechu. Jej autorem jest francuski dramaturg, scenarzysta, reżyser i aktor w jednej osobie - Sebastian Thiery, co daje gwarancję, że jest on osobą doskonale rozumiejącą i czującą teatr. I to się widzi i słyszy w czasie oglądania tego przedstawienia, które swoją prapremierę miało w 2009 roku w Teatr L’Avant w Paryżu. Za tę sztukę autor był nominowany do prestiżowej francuskiej nagrody teatralnej – „Moliera żyjącego francuskojęzycznego autora.

Ciekawostką jest fakt, że ta sztuka jest w repertuarze innego warszawskiego teatru (Współczesnego), więc przypuszczam, że sporo osób zdążyło już ją obejrzeć. Nie zmienia to faktu, że warto było wybrać się również do Małej Warszawy, gdzie 16 maja odbyła się premiera, w innej reżyserii i zmienionej obsadzie. Z tej wcześniejszej pozostali Alma Asuai i Andrzej Zieliński.

Jak zawsze, nie zdradzę Państwu fabuły, ale mogę napisać, że w trakcie oglądania przypomniało mi się dawno nie słyszane powiedzonko: „robić z tata wariata”. Nie jest to, to samo co „wkręcać kogoś”, „wpuszczać w maliny” czy „robić w konia”, ale ogólnie kierunek jest właśnie taki.

Obsada nie jest liczna, bo pięcioosobowa: Alma Asuai (córka); Monika Krzywkowska (żona); Antoni Pawlicki (lekarz psychiatra); Michał Piela (policjant) i Andrzej Zieliński – główny bohater. I właśnie od niego zacznę. 

To jest spektakl Andrzeja Zielińskiego! Widziałem tego aktora już w wielu bardzo dobrych rolach, ale w tej jest wręcz znakomity. To duża sztuka grać ROWNOCZEŚNIE zdziwienie, zaskoczenie, zdenerwowanie, zagubienie, żelazną logikę, cierpliwe tłumaczenie niewytłumaczalnych zdarzeń, determinację w dążeniu do prawdy, rozpaczliwe próby zachowania zdrowego rozsądku, a wszystko to z nieprawdopodobną siłą komiczną, zarówno w grze ciałem, modulacji głosu i w mimice. Aldona Figura (reżyserka) dała Zielińskiemu ogromne pole do popisu, a on to wykorzystał z korzyścią dla widzów. 

Monika Krzywkowska grająca drugą z najważniejszych ról (żonę), miała do zagrania bardzo zagadkową (według mnie) postać. Z akcji wynika, że jest osobą opanowaną, ale czasami odnosiłem wrażenie, że jest to jej gra z mężem, bo w wielu sytuacjach aż się prosiło o jej inne reakcje, a od pewnego momentu występuje wręcz przeciwko swojemu mężowi. Ale tak to napisał autor i tak to poprowadziła reżyserka. No i mamy tajemnicę, znakomicie zagraną przez Krzywkowską. 

Koncert gry dwójki małżonków absolutnie nie przyćmiewa i nie umniejsza znaczenie innych postaci, bardzo istotnych dla akcji. Alma Asuai, jako córka, bardzo dobrze radzi sobie w mocno zagmatwanej sytuacji, w której się znalazła. A jej monolog o ojcu wypowiedziany jest przerażająco perfekcyjnie.

Antoni Pawlicki (psychiatra) i Michał Piela (policjant) niby wprowadzają elementy twardej rzeczywistości, ale w gruncie rzeczy czynią ją jeszcze bardziej surrealistyczną.  

Szczególnie w scenach głównych bohaterów z tą właśnie dwójką, sztuka nabiera wymiaru komedii absurdu, z elementami bardziej poważnymi. Autor i reżyserka, przy pomocy zespołu aktorskiego, pytają wprost na ile można wciskać człowiekowi „kit”, a z drugiej strony, na ile człowiek jest zdolny do obrony własnego „JA”? Czy warto trwać przy swoim zdaniu do końca, czy może lepiej „popłynąć z prądem rzeki, aż do jej ujścia i tam szukać rozwiązania”?

No właśnie?

Surrealistyczne tragikomedie już tak mają, że widz prawie cały czas śmieje się, ale później, już po zakończeniu spektaklu, gdy przepona jest już wygimnastykowana, zaczyna zastanawiać się nad tym co widział i słyszał.

I takim przedstawieniem jest „Kim jest Pan Schmitt?” w reżyserii Aldony Figury, wyprodukowany przez Wydział Produkcji Karol Bytner, który można będzie obejrzeć na wielu scenach w kraju. Polecam!

Źródło:

Materiał nadesłany