EN

14.03.2023, 10:48 Wersja do druku

Okiem Obserwatora: Czarny Szekspir

„Czarny Szekspir” Jacka Mikołajczyka w reż. autora w Teatrze Syrena w Warszawie. Pisze Krzysztof Stopczyk.

fot. mat. teatru

Za co lubię teatr? Szczególnie Teatr Syrena? Bo „Bawi ucząc, uczy bawiąc”. Dzięki „Czarnemu Szekspirowi” poznałem przeciekawą postać historyczną z pasjonującym życiorysem: Irę Aldridge'a. Był pierwszym czarnoskórym aktorem, który zdobył ogólnoświatową sławę i to dzięki graniu ról szekspirowskich! Przyjmowany był i nagradzany przez największych swojej epoki (pierwsza połowa XIX w.): królów, carów, szefów rządów, prezydentów miast. Grał nie tylko czarnoskórych bohaterów [Otello, Aaron], ale również postacie białoskóre [Makbet, Ryszard III, Król Lear]. Siedmiokrotnie występował na różnych scenach polskich teatrów. Jednak los tak chciał, że na krótko przed kolejnymi zaplanowanymi występami zmarł w wieku 60 lat, w Łodzi, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach. I właśnie niespodziewana śmierć tak niebanalnej postaci, posiadającej oryginalne krzesło z jego imieniem w siedzibie brytyjskiego The Royal Shakespeare Company (co jest przywilejem tylko najwybitniejszych aktorów), zainspirowała Jacka Mikołajczyka do napisania libretta o życiu, a ściślej - drodze artystycznej Aldridge'a, i przypuszczalnych przyczynach jego śmierci. Stąd wziął się pomysł na „Czarnego Szekspira”, którego premiera odbyła się 4 marca 2023 r. w Teatrze Syrena.

Od razu zapewniam Państwa, że chociaż libretto oparte jest na faktach, to nie jest zwyczajowo nudnym CV. To jest pełnokrwisty musical, oszałamiający kolorowymi kostiumami [Katarzyna Adamczyk], perfekcyjną choreografią [Katarzyna Zielonka i Jarosław Staniek] i grą świateł [Artur Wytrykus]. A ponieważ dochodzi do tego – to już standard w tym składzie osobowym – znakomita muzyka [Tomasz Filipczak] i tekst, zwany w tym przypadku librettem [Jacek Mikołajczyk], mamy prawie gotowy przepis na kolejny sukces w Teatrze Syrena. Skąd się tu wzięło słówko „prawie”? Bo brakuje jeszcze wisienki w tym pysznym torcie, czyli artystów.

O to można być spokojnym. W tym miejscu nie widziałem jeszcze nie trafionej obsady jakiejś postaci. I nie mam na myśli tylko umiejętności aktorskich i wokalnych poszczególnych aktorek i aktorów. Nie we wszystkich teatrach zwraca się uwagę, aby człowiek pasował do postaci, którą gra. Ileż to razy widziałem zaawansowanych wiekiem aktorów grających jurnych, pełnych werwy młodzieńców lub Calineczki mogące brać udział w zawodach sumo. W „Czarnym Szekspirze” oszczędzono nam takich niespodzianek. A to zawsze skutkuje tym, że publiczność widzi czy aktorki i aktorzy dobrze czują się w postaciach, które grają, czy mają świadomość nie dopasowania. Cały spektakl zyskuje na tym.

O rzeczach oczywistych się nie dyskutuje, a więc nie ma co analizować w tym przypadku umiejętności aktorskich i wokalnych poszczególnych pań i panów. Jak mówią doświadczone wróble teatralne: „nie to ładne, co ładne, tylko to co się komu podoba”. Jeżeli o mnie chodzi, to w tej kwestii, zupełnym przypadkiem, zachowałem tak cenioną ostatnimi czasy poprawność i wierność parytetom, czyli w tej niezbyt licznej jak na musical obsadzie, najbardziej podobała mi się gra dwóch pań: Anny Terpiłowskiej jako Jenny Lind i brawurowej Marty Burdynowicz jako Emmy Shelley oraz dwóch panów: Przemysława Glapińskiego jako Jago i Mikołaja Woubisheta w tytułowej roli Czarnego Szekspira [Ira Aldridge].

„Czarny Szekspir” to artystyczna perełka, a równocześnie duża dawka historii polskiej kultury. Czy wiedzieli Państwo, że dzięki tytułowemu bohaterowi tego musicalu, polska publiczność mogła po raz pierwszy zobaczyć na scenie sztukę Williama Szekspira „Ryszard III” i usłyszeć jego słynny okrzyk: „Królestwo za konia!”? [w 1858 r. w Krakowie]. „Otello” też został przetłumaczony na język polski i wystawiony po polsku w 1862 r. w Warszawie, po wcześniejszych anglojęzycznych występach Aldridge'a w polskich teatrach.

Tak, tak! Ira Aldridge to była autentyczna postać, która nie tylko odcisnęła piętno w kulturze światowej (w samych Stanach Zjednoczonych ponad 70 teatrów nazwanych jest jego imieniem), ale miała również wpływ na naszą kulturę.

A Jacek Mikołajczyk stworzył znakomity musical, który – powtórzę – „bawi ucząc, uczy bawiąc”. Przekonajcie się Państwo sami. Polecam! Zresztą wystarczy spojrzeć na mistrzowski plakat do tego spektaklu Dawida Ryskiego, a już chce się zobaczyć więcej.

Źródło:

Materiał nadesłany