EN

15.05.2023, 14:20 Wersja do druku

Okiem Obserwatora: Art

„Art” Yasminy Rezy w reż. Eugeniusza Korina w Teatrze 6. piętro w Warszawie. Pisze Krzysztof Stopczyk.

fot. mat. teatru

Niesamowite! Jedna i ta sama osoba – Yasmina Reza jest autorką sztuk, które co prawda traktują o kontaktach międzyludzkich czy wręcz przyjacielskich, ale jeżeli chodzi o klimaty czy nastrój, jaki w nich panuje, są odległe od siebie jak dwa bieguny. „Bóg mordu” (na podstawie którego Roman Polański nakręcił znakomitą „Rzeź”) w reż. Małgorzaty Bogajewskiej i „ART” w reż. Eugeniusza Korina. Obydwie są grane w Teatrze 6.piętro.

Do tej pory nie widziałem tej drugiej, więc postanowiłem nadrobić zaległości. Tym bardziej, że słyszałem o niej bardzo dużo dobrego, nie tylko z Polski. Zakładałem, że Sean Connery wiedział co robi współwystawiając dwukrotnie tę sztukę (w Londynie i w Nowym Jorku). No i przetłumaczenie jej z francuskiego na 35 innych języków też musiało być czymś spowodowane. W Teatrze 6.piętro poznałem powód.

„ART” jest klasyczną, w dodatku znakomitą i uniwersalną, komedią. Sytuacje, które widzimy na scenie mogą się wydarzyć pod każdą szerokością geograficzną. W Polsce też. Nie tylko mogą, ale wydarzają się.

Trzech „starych” kumpli (starych stażem, bo jeszcze nie wiekiem), znających się na wylot i wydawać by się mogło nie mających przed sobą żadnych tajemnic, spotyka się jak zawsze i… No właśnie. Tu zaczynają się dziać rzeczy do bólu prawdziwe, które na zdrowy rozsądek nie powinny prowadzić do niczego złego. Ale zaczyna brakować tego rozsądku.

Trzech bohaterów jest sportretowanych znakomicie. Każdy jest innym typem faceta. SergeJanusz Chabior – niby medyk, ale artysta, inteligentny i oczytany, luzak w pozytywnym sensie. YvanBorys Szyc – totalnie nieposkładany w życiu, typ klasowego wesołka, chcącego żyć w zgodzie z całym światem, a szczególnie z najbliższymi kumplami. MarcMichał Żebrowski  konserwatysta, technokrata, który musi mieć wszystko poskładane i zrozumiałe (dla niego), a w dodatku bez poczucia humoru.

Zaiste mieszanka wybuchowa, ale jakże często występująca w przyrodzie, w męskim środowisku także.

A propos. Paradoks tej sztuki znakomicie oddającej rzeczywistość męskich spotkań polega na tym, że autorką tekstu jest kobieta. Co to się porobiło na tym świecie!

Kilka dni temu oglądałem równie prawdziwy spektakl, którego bohaterkami były trzy panie. Wyreżyserowany przez kobietę („Głowa w piasek” w reż. Marii Seweryn). Tam problemy świata widziane były z perspektywy kobiecej. Typy pań były pokazane bardzo realistycznie i z głęboką znajomością. Tylko ich autorem był mężczyzna.

W „ART” jest dokładnie na odwrót! Spektakl jest doskonale męski, ze wszystkimi niuansami takich spotkań. Ale autorką jest kobieta!

To wspaniałe doświadczenie, w tak krótkim czasie obejrzeć dwa spektakle, tak prawdziwie odzwierciedlające to, co dzieje się na spotkaniach w gronie tylko kobiecym i tylko męskim.

Taaak! Szkopuł w tym, że panie musiały rozwiązać naprawdę poważny, życiowy problem, a u facetów to g...no burza. Genialnie pokazany mechanizm jej powstania i genialnie zagrany przez Chabiora, Szyca i Żebrowskiego, co nie zmienia oceny meritum sytuacji. Tej całej afery nie powinno być! Ale występuje i w życiu, i na deskach 35 krajów, w których grana była/jest ta sztuka w tym, na całe szczęście, również w Teatrze 6.piętro.

W Pałacu Kultury został spełniony warunek sine qua non, którym w tym przypadku jest obsada aktorska. Koncertowa! Chabior, Szyc i Żebrowski fenomenalnie wcielają się w grane postacie. „ART” jest przekomiczne dzięki tekstowi, ale w głównej mierze dzięki temu, co pokazują artyści. Zarówno każdy indywidualnie, jak i w kontrach do charakteru kumpli.

Ponieważ jest ich tylko trzech, to widz otrzymuje wszelkie możliwe konfiguracje: popisy indywidualne (w tym „wewnętrze monologi”, które są znakomitym mykiem scenicznym), dwójkowe rozmowy każdego z każdym i oczywiście „wymiany uprzejmości” w pełnej obsadzie.

„Houston, mamy problem”! Wszyscy trzej aktorzy zasługują na najwyższe noty za swoją grę, ale postacie są tak napisane, że największą sympatię publiczności zdobywa Yvan, czyli Borys Szyc. Szczyty ekspresyjnego komizmu! Dla odmiany, nie ustępujący mu Serge, czyli Chabior prezentuje komizm wyrafinowany, oparty na vis comice, sposobie mówienia i modulacji głosu. Kompletnie innym typem osobowości jest Marc grany przez Żebrowskiego, który być może ma najtrudniejszą rolę. Bo w tym komediowym spektaklu jest w modelowo pokazanej kontrze charakteru do swoich dwóch przyjaciół i, najdelikatniej rzecz ujmując, nie jest typem do polubienia przez widzów.

Przestałem się dziwić, że „ART” zdobył na świecie tyle nagród zarówno jako spektakl, jak i indywidualnych za poszczególne role. Po obejrzeniu inscenizacji Eugeniusza Korina w Teatrze 6.piętro uważam, że słusznie.

Gorąco zachęcam Państwa do osobistego przekonania się o tym.

PS

Zwróćcie Państwo uwagę na znakomitą akcję: „SMARTFON – OFF/ TEATR – ON”! Gratulacje dla Teatru 6.piętro i mój gorący apel do widzów, aby wzięli ją sobie do serca, a do innych teatrów, o przyłączenie się do niej!

Źródło:

Materiał nadesłany