„Abonament na szczęście” na podstawie twórczości Agnieszki Osieckiej w reż. Antoniusza Dietziusa na Scenie Relax w Warszawie. Pisze Krzysztof Stopczyk.
Od dłuższego czasu „polowałem” na „Abonament na szczęście”, czyli spektakl, który ku mojemu żalowi grany jest dosyć rzadko. W związku z tym mam mały apel do Sceny Relax (która została nominowana w kategorii kultura roku w plebiscycie „Warszawiaki”, odbywającym się pod honorowym patronatem prezydenta m.st. Warszawy – gratulacje!) o to, aby o ile to możliwe, grała ten spektakl częściej. Argument za tym jest prosty: cała, licząca ponad sześćset miejsc widownia, była całkowicie zapełniona. W przerwie i po przedstawieniu publiczność żywo dyskutowała na temat oglądanej inscenizacji i tekstów Agnieszki Osieckiej. Ba! W czasie spektaklu nie raz, nie dwa słychać było śpiewy towarzyszące aktorom. Przecież to jest powszechnie znany aksjomat, że najbardziej lubimy i najbardziej podobają się nam te piosenki, które znamy. Z ogromną ciekawością obserwowałem osoby w różnym wieku podśpiewujące razem z aktorami. I przyznaję się, że zaskoczony byłem faktem, iż sporo z nich to byli ludzie młodzi lub bardzo młodzi. To jest najlepszy dowód na ponadczasowość utworów Agnieszki Osieckiej!
„Abonament na szczęście” jest spektaklem autorskim Antoniusza Dietziusa, który napisał scenariusz, wyreżyserował go i opracował ruch sceniczny. Drugim twórcą mającym podstawowy wpływ na efekt końcowy jest Tomasz Betka, który nie dość, że zaaranżował utwory wykonywane na scenie, to jeszcze osobiście grał w czasie spektaklu na fortepianie, wspólnie z Radosławem Łukaszewiczem – bas i Michałem Piotrowskim – perkusja.
Nigdy nie ukrywałem, że jestem ogromnym admiratorem twórczości Agnieszki Osieckiej, a szerzej - w kulturze polskiej - współczesnych jej czasów. Przecież to wtedy zaczęły powstawać teksty młodego Wojciecha Młynarskiego, można było podziwiać fenomenalnych artystów starszego pokolenia i wschodzące późniejsze gwiazdy, a Kabaret Starszych Panów czyli Jerzy Wasowski i Jeremi Przybora jednoczyli Polaków w uwielbieniu do siebie.
Dopiero po latach do opinii publicznej przebiła się informacja o więzi łączącej Osiecką z Przyborą, a wtedy już bez żadnych niedomówień można było delektować się swoistym dialogiem utworów wychodzących spod piór obojga poetów. Bo dla mnie oboje byli fantastycznymi poetami!
Dietzius wspaniale oddaje klimat twórczości Osieckiej i bardzo sprytnie wplata w akcję przedstawienia teksty Przybory (ten głos Piotra Fronczewskiego słyszany z radioodbiornika!).
Będąc ortodoksyjnym wielbicielem tekstów Agnieszki Osieckiej i Kabaretu Starszych Panów wykonywanych przez największych artystów polskich, troszkę obawiałem się, jak zabrzmią one nie tylko w nowych aranżacjach, ale również w wykonaniu zespołu aktorskiego występującego w tej inscenizacji.
Olga Bończyk jako Agnieszka Osiecka prowadząca sama ze sobą swój wewnętrzny dialog jest bardzo dobra! Fantastycznie pokazuje przeżywanie rozterek życiowych poetki, która znana była ze swojego trudnego i bardzo zmiennego charakteru.
Bardzo sprytnym pomysłem reżysera było wprowadzenie postaci z innego wymiaru, ale czynnie biorących udział w akcji. W rolę duchów/zjaw/ wytworów fantazji (?) wcielają się Anastazja Simińska, Agata Walczak i Kamil Dominiak. Są jakby czymś w rodzaju chóru greckiego komentującego bieg akcji, a czasami inspirującego ją. No i znakomicie śpiewają i tańczą!
To naprawdę było dla mnie bardzo przyjemne odczucie zobaczyć kolejne pokolenie wykonawców znakomicie dające sobie radę z pomnikowymi utworami polskiej sceny, w tym sceny kabaretowej! A widziałem już bardzo wiele porażek artystycznych w tych trudnych zmaganiach z legendami (tekstów, muzyki, tańca czy wykonawców i ich interpretacji tych tekstów).
Gorąco polecam „Abonament na szczęście” w reżyserii Antoniusza Dietziusa widzom w każdym wieku. Tym młodszym, aby poznali prawdziwe perełki polskiej kultury oraz tym troszkę starszym, aby przeżyli fantastyczne déjà vu. Tylko ponawiam apel do Sceny Relax: o ile to możliwe, grajcie ten spektakl częściej!