Ponieważ korespondencja do mnie na e-teatrze zawiera już dwa listy otwarte, zostałam też zaczepiona w kilku artykułach, więc jeśli można, odpowiem na wszystkie za jednym razem - pisze Joanna Szczepkowska.
Pierwszą odpowiedź posyłam, oczywiście, do Pani Elżbiety Baniewicz Pani Elżbieto! Serdecznie dziękuję za Pani otwarty list, za wyrazy solidarności i otuchy. To naprawdę potrzebne. Jednak w swoim liście dotknęła Pani tematu, który od dawna za mną chodzi. To porównanie teatru "dawnego" z dzisiejszym. Pisze Pani: "Była Pani w teatrach prowadzonych przez Erwina Axera, Kazimierza Dejmka i Zygmunta Hübnera." Odkąd weszłam w polemikę z tym, co teraz się dzieje w polskim teatrze jestem przez oponentów postrzegana, jako osoba, która " nic nie rozumie", bo wychowała się na starym typie teatru i nie może się pogodzić z tym, że jej mistrzowie odeszli w niepamięć. To może nareszcie powiem, co naprawdę myślę o starym teatrze. Otóż myślę, że gatunkowo był znacznie lepszy od dzisiejszego. Wszystko, od dekoracji po buty aktorów było robione na miarę dzieł sztuki, choć nie zawsze udanych. Po prostu był na to czas i pieniądze, więc teatr miał więcej