Wprowadzenie stanu wojennego dla świata kultury oznaczało zamknięcie kin, teatrów, oper i filharmonii. Nie był to jednak czas, w którym życie kulturalne w pełni się załamało – przyjęło po prostu inną formę.
Jeszcze dwa dni przed wprowadzeniem stanu wojennego, 11 grudnia, w warszawskim Teatrze Dramatycznym rozpoczął obrady Kongres Kultury Polskiej. „W nocy z 12 na 13 grudnia roku pamiętnego pisałem referat na Kongres Kultury. Odbywał się on w Teatrze Dramatycznym, któremu dyrektorowałem. Zajechałem tam samochodem o dziewiątej rano, niestety, kilku panów w cywilu brutalnie zabraniało mi wejść do środka” – wspominał Gustaw Holoubek (cytat za: J. Kowalczyk, „Wprowadzenie stanu wojennego we wspomnieniach ludzi kultury”, portal Culture.pl). Kongres Kultury Polskiej został oficjalnie zawieszony. Przeprowadzono aresztowania wśród niezależnych intelektualistów, w tym wśród organizatorów i uczestników Kongresu. Represjonowanych przez władzę artystów było wielu. W geście protestu wielu też zrezygnowało z występów w rządowych mediach i publicznych ośrodkach kultury, w których byli zatrudnieni.
Aktorzy scenę przenieśli do kościołów i domów prywatnych. Repertuar „teatru kościelnego” w większości stanowił program poetycki o tematyce religijno-narodowej lub patriotycznej. Jak zaznaczył prof. Andrzej Paczkowski w książce „Wojna polsko-jaruzelska. Stan wojenny, czyli kontrrewolucja generałów”, „w występach brało udział duże grono czołowych polskich aktorów różnych generacji”. W repertuarze była co prawda poezja romantyczna, ale dominowały wiersze polskich poetów, zwłaszcza Czesława Miłosza, Zbigniewa Herberta i Karola Wojtyły.
„Pewna część spektakli przedstawiona była wielokrotnie, i to w różnych miastach: Katowicki Teatr Podziemny Poezji Stanu Wojennego dał blisko sześćdziesiąt występów (głównie w mieszkaniach prywatnych na Śląsku), które obejrzało ponad tysiąc osób; założony przy poznańskim kościele oo. Dominikanów Teatr im. Andrzeja Jawienia (pseudonim poetycki Karola Wojtyły) dał kilkadziesiąt występów; łódzki Teatr Pątniczy w ciągu niespełna dwóch miesięcy około sześćdziesięciu razy występował z programem +Nasza kolęda+; programem +Pieśń Powstania Styczniowego+ zainaugurowała w styczniu 1983 r. działalność Filharmonia im. Romualda Traugutta, która dała dziesiątki koncertów słowno-muzycznych w kilkunastu miastach” – czytamy w książce „Wojna polsko-jaruzelska”.
Artyści skupieni m.in. wokół Teatru Powszechnego w Warszawie zorganizowali tzw. Teatr Domowy. Zagrał po raz pierwszy 1 listopada 1982 r. w mieszkaniu Ewy Dałkowskiej. Wystawiono spektakl „Przywracanie porządku”, który opowiadał o więźniach stanu wojennego. Przedstawienie obejrzało wtedy ok. 40 widzów, następnie powtórzono je jeszcze ok. 100 razy. W repertuarze był też spektakl komediowy, w którym pojawił się „Bluzg”, pamflet na gen. Jaruzelskiego, wykonywany przez aktora Emiliana Kamińskiego. Teatr zaprezentował także m.in. „Largo Desolato” Václava Havla i „Brata naszego Boga” na podstawie sztuki Wojtyły.
W rozmowie z PAP Zbigniew Gluza, prezes Ośrodka KARTA i autor książki o Teatrze Ósmego Dnia, zwrócił uwagę na znaczenie środowiska teatru alternatywnego. „Ten ruch kilkudziesięciu teatrów miał za lidera właśnie poznański Teatr Ósmego Dnia” – wyjaśnił. „Po wprowadzeniu stanu wojennego znaczenie tego środowiska nie wyrażało się przez bojkot oficjalnych występów, ponieważ twórcy teatrów alternatywnych z zasady nie występowali. Środowisko teatrów alternatywnych zachowało się odważnie – tuż po wprowadzeniu stanu wojennego podjęło aktywność ściśle opozycyjną. Próbowano od razu zbudować sieci między miastami, mimo że nie było komunikacji telefonicznej oraz utrudnione było poruszanie się po kraju” – mówił prezes Ośrodka KARTA. Jak dodał: „szukaliśmy osób, które miały przepustki i to one łączyły grupy w różnych miastach. Dosyć szybko zawiązała się oddolnie struktura, która w niczym nie była już teatralna, a stała się mechanizmem oporu”. Ta sieć między miastami – jak ocenił Gluza – była bardzo skuteczna. „Ruszyła wymiana informacji, obrót pierwszych gazetek, druków konspiracyjnych” – wskazał. Szef KARTY podkreślił również, że „motywacja opozycyjna środowiska dominowała”. „Ludzie tego teatru potrafili zbudować przyczółki nie tylko wolności duchowej. Wszyscy założyciele +Karty+ byli ludźmi ruchu teatralnego. Ja akurat pisałem o teatrze” – tłumaczył. „Karta” – najpierw gazetka podziemna – powstała 4 stycznia 1982 r. „Środowisko to było potem bardzo aktywne w momencie przemiany ustrojowej. Ta formacja nie była bardzo liczna, ale wydaje mi się, że dla inteligencji polskiej istotna dzięki swej kreacyjnej postawie, z wyraźną skłonnością do wolności” – zaznaczył Gluza.
Czas stanu wojennego wpłynął również na twórców plastycznych. Rysownicy i graficy podejmowali współpracę z wydawnictwami podziemnymi lub próbowali przemycić ukryte symbole i aluzje w rysunkach publikowanych po „uwolnieniu” niektórych tytułów prasowych w oficjalnym obiegu. Natomiast ci, którzy z wyboru lub przez przypadek znaleźli się w momencie wprowadzenia stanu wojennego poza granicami kraju, swój sprzeciw mogli wyrazić w rysunkach zamieszczanych przez zagraniczne redakcje prasowe, np. w Wielkiej Brytanii (m.in. Andrzej Krauze w „The Guardian”) lub w Stanach Zjednoczonych (m.in. Andrzej Dudziński, Janusz Kapusta czy Andrzej Czeczot w „New York Times”). Satyryczne rysunki powstawały w pracowniach twórców już wówczas uznanych, m.in. Juliana Bohdanowicza, Antoniego Chodorowskiego, a także Jacka Fedorowicza czy Zbigniewa Jujki. Tworzyli je też artyści młodszego pokolenia, m.in. Jerzy Medyński, Piotr Młodożeniec, oraz wielu autorów dzisiaj często trudnych do rozpoznania.
„Zawieszenie wskutek stanu wojennego działalności państwowych instytucji kulturalnych i bojkot oficjalnych imprez zrodziły potrzebę organizacji wystaw w mieszkaniach prywatnych i pracowniach artystów” – czytamy w broszurze IPN „Plastyka niezależna 1976–1989”. Wystawy domowe doprowadziły ponadto do stworzenia nowej formy malarskiej, tzw. obrazów walizkowych. W cieplejszych miesiącach ekspozycje były prezentowane z kolei na parkanach i płotach.
Miejscem, w którym można było wystawiać prace dostępne dla szerszej publiczności, dysponował Kościół katolicki, który stał się przestrzenią wolności kultury, a także jej mecenasem. W większych miastach organizowano Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej, na które zapraszano ludzi świata kultury. Wokół duchownych skupiały się środowiska artystyczne. Także msze św. odprawiane w intencji ojczyzny były okazją do prelekcji, w których uczestniczyli ludzie kultury. Na seansach domowych lub w kościołach oglądane były także filmy z drugiego obiegu. Tak stało się chociażby z filmem Ryszarda Bugajskiego „Przesłuchanie”. Został on zakazany przez cenzurę, ale reżyser nagrał go w formacie VHS do odtwarzania na kasetach wideo.
Ciekawie na tym tle wygląda scena muzyczna. Władze usiłowały bowiem zachować pozory normalności poprzez działania w tej sferze kultury. Warto chociażby wspomnieć, że zaplanowany na 13 grudnia 1981 r. koncert zespołu TSA odbył się. „W stanie wojennym środowisko artystyczne uległo podziałom: część przeszła do drugiego obiegu, część nadal występowała w programach telewizyjnych i na festiwalach. Silną pozycję zdobyli grający rocka” – wskazała Karolina Bittner w książce „Partia z piosenką, piosenka z Partią. PZPR wobec muzyki” (wyd. IPN). Władze wykorzystywały modę na rocka do lansowania normalizacji. Zorganizowano serię imprez halowo-stadionowych, w trakcie których wystąpiły takie zespoły jak Maanam, Lombard, TSA, Republika czy Oddział Zamknięty. Jak oceniła Bittner, „koncerty te spowodowały podział polskiej sceny rockowej i rozwój punkowego podziemia, czyli trzeciego obiegu, alternatywnego od pierwszego – oficjalnego, i drugiego – opozycyjnego”. Władza pozwalała także emitować muzykę nowoczesną na falach radiowych - m.in. w ramach powstałej w czasie stanu wojennego Listy Przebojów w radiowej Trójce.
Stan wojenny wpłynął na poezję. Anna Skoczek w artykule „Poezja stanu wojennego jako tekst kultury” („Napis”, seria VII, 2001) zauważa, że „kod kulturowy poezji stanu wojennego tworzą tradycja romantyczna, nurt kolędowo-modlitewny, aluzje literackie, cytaty i pastisze oraz kontrafaktury”. Popularne było tworzenie na bieżąco tekstów opisujących rzeczywistość do znanych melodii. Do melodii „Zakazanych piosenek” śpiewano słowa „13 grudnia roku pamiętnego”. Piosenkę „Ukochany kraj” Jan Pietrzak sparafrazował na „Zrujnowany kraj”. Nowy tekst dostał także przebój Katarzyny Sobczyk „Trzynastego”. Obraz liryki okolicznościowej tego czasu dopełniają kontrafaktury i piosenki Leszka Wójtowicza „Moja litania”, Jana Pietrzaka „Żeby Polska była Polską” oraz utwory Jacka Kaczmarskiego, Przemysława Gintrowskiego i Jana Krzysztofa Kelusa. Nowy sens otrzymały także wcześniejsze utwory. Takim przykładem jest piosenka „Przetrwamy” Wojciecha Młynarskiego z musicalu „Śpiewnik rodzinny z 1980 r.” (znany też pt. „Wesołego powszedniego dnia”). W stanie wojennym zdjęto go z afisza, ale tekst piosenki drukowano w prasie podziemnej. Nowej wymowy nabrała również piosenka powstała w latach sześćdziesiątych – „Lubię wrony”.
Na koniec nie można nie wspomnieć o podziemnych oficynach wydawniczych, choć ich działalność nie ograniczała się do stanu wojennego. Niezależna Oficyna NOWA powstała w 1977 r., więcej wydawnictw niezależnych zorganizowano w okresie karnawału „Solidarności”, a część z nich kontynuowała działalność w stanie wojennym i w następnych latach. W konspiracji wydawano tysiące tytułów książkowych i broszur, drukowano również pisma kulturalne, m.in. „Kulturę Niezależną”, „Obecność”, „Czas Kultury” oraz pozycje książkowe, z których kilka przeszło do kanonu literatury XX wieku, jak chociażby „Raport z oblężonego miasta” Zbigniewa Herberta. Działalność w podziemiu po wprowadzeniu stanu wojennego kontynuowała Niezależna Oficyna Wydawnicza NOWA. Jak oceniają autorzy książki „Nikczemność i honor. Stan wojenny w stu odsłonach” (Wojciech Polak, Sylwia Galij-Skarbińska, ks. Michał Damazyn, wyd. Biały Kruk), największym zapewne „przebojem wydawniczym” tej podziemnej oficyny była powieść Jarosława Marka Rymkiewicza „Rozmowy polskie latem 1983”. Za jej publikację pisarz został usunięty z pracy w Instytucie Badań Literackich PAN. Ważnym wydawnictwem podziemnych był także „Krąg”: drukowano w nim głównie książki historyczne i literaturę piękną, a także obszerne czasopisma. Nakładem tej oficyny w stanie wojennym ukazały się m.in. „Grudzień 1981, relacje, tom 1”, „Internowanie” Tadeusza Mazowieckiego, „Wybór pism” t. 1-2 Simone Weil, „Historia polityczna Polski 1944-1956” Krystyny Kersten, „Rok 1984” George’a Orwella, „Kurier z Warszawy” Jana Nowaka-Jeziorańskiego, a także „Wschody i zachody słońca” Tadeusza Konwickiego i „Zakon Kawalerów Mazowieckich” Marka Nowakowskiego. Należy też wspomnieć o gdańskim wydawnictwie „Alternatywy”. „Szacuje się, że stały kontakt z książkami wydawanymi w podziemiu miało co najmniej 100 tys. osób, a sporadyczny kilkukrotnie więcej” – czytamy w książce „Nikczemność i honor. Stan wojenny w stu odsłonach”.