EN

27.01.2021, 09:33 Wersja do druku

Niezdobyte „Himalaje”

„Himalaje” Dariusza Kortki, Artura Pałygi i Marcina Pietraszewskiego w reż. Roberta Talarczyka w Teatrze Śląskim w Katowicach,  pokaz online. Pisze Artur Stanek.

fot. Przemysław Jendroska

W ostatnią niedzielę Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach umożliwił sympatykom teatru, tudzież miłośnikom wspinaczki, obejrzenie online spektaklu „Himalaje” w reżyserii Roberta Talarczyka. Autorami tekstu przedstawienia są: Dariusz Kortko, Artur Pałyga i Marcin Pietraszewski. Spektakl poświęcony jest Jerzemu Kukuczce, najwybitniejszemu polskiemu himalaiście, drugiemu na świecie zdobywcy wszystkich ośmiotysięczników, który tragicznie zginął na Lhotse w 1989 roku.

Na scenie Teatru Śląskiego obserwujemy bal mistrzów sportu, z pogranicza życia i śmierci, z udziałem Jerzego Kukuczki (w tej roli Dariusz Chojnacki), a obok krąży złowroga Lhotse (w tej roli Grażyna Bułka) oraz wszędobylska dziennikarka (Barbara Lubos). Wśród postaci pojawia się m.in. pierwszy zdobywca wszystkich ośmiotysięczników Reinhold Messner, są znani polscy himalaiści, a także Celina – żona Jerzego Kukuczki (Agnieszka Radzikowska). Przestrzeń Dużej Sceny Teatru Śląskiego spowijają czarne i szare, z domieszkami surowej bieli, chłodne barwy. Scenografię i reżyserię świateł zaprojektowała Katarzyna Borkowska, a video-art przygotował Wojtek Doroszuk.

fot. Przemysław Jendroska

Po początkowym zachłyśnięciu się obrazami, nadchodzi nieciekawa teatralna rzeczywistość. Przedstawieniu nie służy męcząca i nieustanna muzyka Miuosha. Największą wadą spektaklu jest pretensjonalny i płytki tekst, przed czym nie ustrzegł się etatowy dramaturg Teatru Śląskiego - Artur Pałyga. Zwłaszcza słowa wygłaszane przez Lhotse to zbiór banałów i stereotypów, np. „Zawsze jest jakaś lina i zawsze pęka”, „A człowiek to też kosmos, i też najpierw się rodzi a potem umrze”. Grażyna Bułka nie jest w stanie uratować roli.

Dawno nie widziałem miotającego się na scenie – dosłownie i w przenośni – Dariusza Chojnackiego, pamiętnego Bohatera z fenomenalnej „Piątej strony świata” Kazimierza Kutza w reż. Roberta Talarczyka. Mając do dyspozycji słaby tekst (nie wiadomo, czy to ballada, a może reportaż na scenie, czy coś jeszcze innego), a także chaotyczną i nużącą choreografię, za którą odpowiada Kaya Kołodziejczyk, zespół aktorski Teatru Śląskiego jest bezradny.

Zamiast poetyckiego szkicu ku czci wielkiego himalaisty, na deskach teatru kotłuje się mieszanka frazesów i scenicznego kiczu. „Himalaje” w reżyserii Roberta Talarczyka to niewykorzystana szansa na stworzenie pięknej teatralnej ballady o Jerzym Kukuczce i jego pasji. Szkoda.

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Artur Stanek