- Jeżeli pomysłem na operę jest eliminacja pewnych autonomicznych, świeżych, oryginalnych prądów, które się w niej pojawiły i które są propozycją, jaką możemy przekazać światu i w miejsce tego wprowadza się estetykę mieszczańską, pustkę myślową przesłonięta pięknymi żyrandolami i witrażami, to to jest bardzo poważna strata - powiedział Mariusz Treliński w "Poranku Radia TOK FM".
Janina Paradowska: Dyrektor Pietkiewicz zapowiedział, że dotychczas unikał pan z nim kontaktów, a dzisiaj mają panowie się spotkać i wyjaśni się jaka będzie pana przyszłość w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej. A co pan myśli o swojej przyszłości w Warszawie, w operze? Mariusz Treliński: Jestem w bardzo ciężkiej sytuacji, bo nastąpiła rzecz dość kuriozalna. Przygotowany przez nas sezon był sezonem jednogłośnie uznanym za bardzo ważny. Przypomnę, zrealizowaliśmy 11 premier w tym sezonie, zaproszonych zostało mnóstwo ważnych postaci z zagranicy, takich jak Placido Domingo, czy Mark Minkowski, zbudowaliśmy nowy cykl Terytoria, który miał zaznajomić polską publiczność z zupełnie nie znanymi, nie granymi pozycjami, które są szalenie ważne i bardzo wyrafinowane. Po raz pierwszy w historii tej opery doprowadziliśmy do pewnego rygoru, gdzie każdy spektakl był zapowiadany na rok do przodu, to znaczy był plan, tak jak to wszędzie wygląda na ś